<<< Dane tekstu >>>
Autor Janina Zawisza-Krasucka (opr.)
Tytuł Anielka w szkole
Podtytuł Powieść dla panienek
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia „Rekord”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Cukierek.

Anielka i Stefek wesoło powędrowali do sklepiku i za zebrane z przedstawienia pieniądze kupili ogromny cukierek w kształcie głowy cukru. Wrócili potem na strych, ułożyli się wygodnie na sianie i poczęli ów cukierek lizać. Raz wolno było liznąć Anielce, raz znów Stefkowi zkolei, potem znowu Anielce i tak szło dalej.
— Wiesz, Stefciu, czekam tylko tej chwili, kiedy będę dorosła, — rzekła Anielka po kilku minutach milczenia.
— Dlaczego?
— Bo wtedy, jako linoskoczka pójdę w daleki świat.
— O, to napewno kiedyś spadniesz i zabijesz się, — mruknął z niepokojem Stefek. — Ja tam bym nie chciał mieszkać w wozie, jak mieszkają wszyscy linoskoczkowie.
Anielka liznęła przeciągle cukierek i rzekła z dumą:
— Nie, nie, Stefciu, z pewnością nie spadnę. Ale jak to musi być cudownie chodzić sobie tak wysoko po linie, jak muzyka gra. Jestem pewna, że to strasznie przyjemnie. I pomyśl, takim wozem można pojechać, gdzie się tylko chce, nawet nad morze.
— Ale przez morze nie możesz pojechać, — upierał się Stefek.
— Owszem, będę mogła. Okręty są takie duże, że można na nie nawet wóz załadować.
— Tak, ale to bardzo drogo kosztuje, a tyle pieniędzy napewno nie będziesz miała, — zapalał się coraz bardziej Stefek.
— Wtedy będę strasznie bogata, co ty myślisz! — odparła Anielka, spoglądając na braciszka zgóry. — Nie widziałeś, jak linoskoczek pięknie był ubrany? Takie ubranie napewno dużo kosztuje, a potem wóz, taka długa lina i te lampy! Ale wiesz co, Stefciu, jak będę bogata, to kupię ci wszystko, czego tylko zechcesz! — Z temi słowy Anielka objęła ramionami szyję brata i znowu zgodnie poczęli lizać swój cukierek.
Po dłuższej chwili Stefek odezwał się tajemniczo:
— Wiesz co, Anielciu, ja także będę czemś wielkiem, jak dorosnę. Będę wtedy właścicielem wiejskiego sklepiku!
— To ja ci ten sklepik kupię, — uradowała się Anielka.
Stefek jednak nie chciał nawet o tem słyszeć.
— Nie, nie, sam go sobie kupię, będę miał mnóstwo pieniędzy w oszczędnościowej kasie. A ty będziesz mi musiała przysyłać rozmaite rzeczy z ciepłych krajów. Będziesz mi przysyłała cytryny, daktyle, pomarańcze, figi...
— Tak, tak, całe skrzynki ci przyślę, — zawołała Anielka, — może nawet cały okręt! Będziesz mógł jeść, ile ci się spodoba, a resztę sprzedać. Wtedy napewno też będziesz bogaty, prawda, Stefciu?
Stefek skinął potakująco głową i znowu obydwoje wrócili do lizania cukierka, który wreszcie stał się tak mały, że zniknął zupełnie w ustach dzieci. Wówczas dopiero obydwoje zdecydowali się zejść ze strychu.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Janina Zawisza-Krasucka.