<<< Dane tekstu >>>
Autor Janina Zawisza-Krasucka (opr.)
Tytuł Anielka w szkole
Podtytuł Powieść dla panienek
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia „Rekord”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Ryby.

Z długiem wędzidłem w ręce, starszy brat Anielki wychodzi wczesnym rankiem z domu.
— Dokąd idziesz? — pyta Anielka.
— Nadół, do kanału.
— Poczekaj, pójdę z tobą!
— Jesteś mi niepotrzebna, zostań lepiej, — woła Romek przez ramię i spiesznym krokiem biegnie w stronę kanału.
Ale Anielka w domu nie zostanie. Kładzie biały fartuszek i wolniutko idzie za Romkiem. Romek usiadł nad brzegiem kanału. Z małego blaszanego pudełka wyjął robaka i umocował go na haczyku. Haczyk zarzucił do wody głęboko, głęboko i czeka. Anielka wolno podchodzi do wąskiego strumyka, który w jednem miejscu łączy się z kanałem. Dopiero przed tygodniem puszczano tędy wodę. Kanał otwarto i cała woda spłynęła do sadzawki. Teraz jednak świeża woda napłynęła i Anielka przygląda się jej z ciekawością. Czasami w strumyku jest tak mało wody, że można przez niego przejść suchą nogą. W niektórych miejscach, gdzie jeszcze woda została, widać małe pływające rybki. Anielka pochyla się, jakby chciała te rybki schwytać. Uciekają od niej. Kika razy nawet podnosi kamyk i chce nim jakąś rybkę zatrzymać. Niestety! Nagle jednak prostuje się oniemiała. Tuż, w pobliżu, przy samym zakręcie strumyka płynie ogromna ryba. Ogromna i lśniąca, poruszająca na wszystkie strony rozgałęzionym ogonkiem. Anielka wstrzymuje oddech. Ryba jest już tuż przy niej.
— Żebym ją tak mogła złapać, — szepcze dziewczynka, na samą myśl rumieniąc się z radości.
Pochyla się znowu. Obydwie ręce trzyma tuż nad powierzchnią wody. Ryba płynie tam i napowrót, widocznie zaciasno jej na tej małej przestrzeni. Zbliża się coraz bardziej do dziewczynki. Dwie małe rączki z błyskawiczną szybkością zanurzają się w wodzie, poczem podnoszą się znowu w górę, a w rączkach trzepocze się duża błyszcząca ryba. Anielka trzyma ją silnie i odskakuje od strumyka. Trzymając rybę wciąż oburącz, biegnie dziewczynka do wsi, a ludzie których mija, przystają i śmieją się. Chłopcy i dziewczęta zastępują jej drogę. Pragną koniecznie rybę zobaczyć. Któryś z chłopców biegnie przodem, aby matkę Anielki uprzedzić o tej niespodziance.
— Ryba, prawdziwa żywa ryba, — rozlega się po całej wsi. — Anielka Lipkówna złowiła żywą rybę!
A gdy Anielka czerwona, jak rak wpada do domu, na środku izby stoi już przygotowany szaflik z wodą. Anielka wpuszcza do szaflika rybę, która z głośnym pluskiem poczyna się trzepotać. Wszyscy przyglądają się rybie z radością. Stary sąsiad klepie Anielkę po ramieniu:
— Dzielna z ciebie dziewczyna, — mówi ze śmiechem.
Anielka jest dumna, jak królowa.
— Ile ryb złowiłeś? — pyta Anielka, spoglądając na brata z figlarnym uśmieszkiem.
— Ani jednej, — odpowiada Romek niechętnie.
— Widzisz, a ja złowiłam pstrąga, — śmieje się Anielka, przyczem błękitne jej oczy błyszczą radością.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Janina Zawisza-Krasucka.