Łotr konający
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Łotr konający |
Pochodzenie | Z cyklu: „Orząc ruiny...“ Krytyka 1909, rok XI, tom czwarty |
Redaktor | Wilhelm Feldman |
Data wyd. | październik 1909 |
Druk | Drukarnia Literacka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Wisimy na Golgocie, ów rabbi i łotry.
Trzech nas jest, jako owa Trójca przenajświętsza.
Jeden z nas ma dziś ludzkość zbawić swoją śmiercią,
Lecz kto? Czy ten pośrodku, czy któryś z nas, łotrów?
Bo śmierć równa jest śmierci, jeśli ból jest równy,
A równie ja, łotr, cierpię, jako i On cierpi.
On, on stawał za krzywdy i jam za nie stawał
I za to oto konam. Bo zabiłem brata,
Co trupa ojcowego w hańbie sponiewierał,
A siostrę stopą silną w brzuch kopnął ciężarny.
Stanąłem za ich krzywdy i przeto umieram.
Smagano mię biczami i Jego smagano,
Naigrawań i szydzeń, jak On, byłem celem,
Jak On, krzyż na Golgotę niosłem na ramieniu,
Lecz Szymon Cyrenejczyk nie wspomógł mnie w trudzie.
Byłem odeń biedniejszy, bo nie miałem szaty,
O którąby żołnierze chciwi los miotali,
Nie miałem matki, co by u stóp krzyża mdlała,
Ni dziew jerozolimskich, co by narzekały.
Biedniejszy byłem odeń i nawet szydnego
Na mym krzyżu napisu nie przybili katy
I konam bezimienny, jako jeden z onych,
Co bronili krzywdzonych. Kiedym był spragniony,
Nawet octu, ni żółci‑m nie dostał do picia.
I któż z nas bardziej cierpi, któż jest z nas biedniejszy?
Czy On, co duszę w Ojca oddał ręce dobre,
Czy ja, co duszy oddać nie mam w czyje ręce?
A gdy skonam, to żaden Józef z Arymatyi
O me zwłoki zsiniałe, nagie, skrępowane
Nie pójdzie do Piłata prosić, by pogrzebał.
Nad mym grobem nie załka żadna Magdalena,
Bom był dla niej zbyt biedny. Umrę niepłakany,
Żem za krzywdy maluczkich stawał, tych najmniejszych.
Jeden z nas ma dziś ludzkość zbawić swoją śmiercią.