[638]ŚW. SZYMON SŁUPNIK.
(Fragment).
Spiekota żre mię, sroższa i gorętsza
niżli zazwyczaj, — pyłem strop się chmurzy
i słońce krwawej jest podobne róży...
Ha: ziemia drgnęła! jak fala się spiętsza,
głuchy grzmot kryje kędyś skał posady:
trzęsienie — W pył się walą miast kolumny...
Czemuś wysłuchał mnie, Panie! Stój! — Tłumny
lud biegnie ku mnie, z przerażenia blady:
Pójdźcie! ja winien! grzeszny, jak wy sami.
[639]
stokroć grzeczniejszy! Ściągnąłem zatratę
na was! — rozdzieram swą ostatnią szatę, —
pójdźcie z ostremi w dłoniach kamieniami!
rzucajcie! czekam! To jest moja wina,
że się tu ziemia pod wami ugina!
Skrwawcie głazami moje czoło blade;
ja się modliłem dla was o zagładę!...
Co to? tłum przypadł do stóp słupa zgięty;
podnoszą ręce, skarżą się i płaczą
i głosem wzdętym strachem i rozpaczą
modlą się do mnie: Ratuj nas! ty! — Święty!...
Ha, ha! ja święty!... Miasto w proch się wali
i jeno słup mój trwa, jak gwóźdź ze stali.