[144]276.
z p. Rybnickiego i Lublinieckiego.
Świéci miesiąc, świéci
Kole mego domu,
Kogo w sercu noszę,
Nie powiem żadnemu.
Wiemci ja domeczek,
Nie śmiem go mianować,
Jest tam w nim dziewczynka,
Nie śmiem jéj miłować.
Ile piasku w morzu,
Ile gwiazd na niebie,
Tyle mam, kochanku,
Miłości do ciebie.
Gdybym Boga kochał,
Jak kochanko ciebie,
Jużbym ja był święty,
Śpiewał Bogu w niebie.
Przyjdę do kościoła,
W kościele obrazy,
Spojrzę raz na obraz,
Na ciebie trzy razy.
Gdybym był malarzem,
Tobym cię malował,
Cobym na cię wejrzał,
Tobym cię całował.
Ach Boże, mój Boże,
Coś niesprawiedliwy,
Że nie mam majątku,
Mam być nieszczęśliwy!
Nie mam ja majątku,
Ani téż piękności,
Jednak ale serce
Skłonne do miłości.
Miłość a arszenik,
To są dwie przykrości;
Miłość truje serce,
Arszenik wnętrzności.
Oczy moje, oczy,
Gdzież wy poglądacie?
Pewnie ku téj stronie,
Gdzie kochanie macie?
Miałyci je, miały,
Ale już nie macie;
Darmo moje oczy,
Darmo poglądacie.
Lepszéj było, lepszéj,
Kopaliny kopać,
Niźli się raz w tobie,
Dziéweczko, zakochać.
Kopaliny kopię,
Odpocząć se mogę,
A ciebie, kochanko,
Zapomnieć nie mogę.
[145]
Nieszczęśliwa miłość,
Gdy się w kogo wlepi,
I rozum odejmie,
I oczy zaślepi.
Kochanie, kochanie,
Gorsze niż więzienie,
Z więzienia wyjść może,
Z kochania broń Boże.