[75]7.
ŚWIĘTA HELENA.
Z ciepłéj kryjówki wylazł wąż w sitowie,
I pełzał międy poziomemi krzaki;
Ale go zimno ścisnęło w parowie,
Że ledwie życia okazywał znaki.
Widząc go człowiek przejęty litością,
Ciepłem swych piersi życie mu przywrócił:
Lecz gad bezecny, skoro się ocucił,
Za dobrodziejstwo płacąc niewdzięcznością,
W te same piersi, do których się zwabił,
Utopił żądło, i człowieka zabił.
[76]
Jakąż naznaczyć téj podłości cenę?
Maż być okrutną śmiercią nie skarcona?
Nie wartoż nań przekleństw miotać,
Łeb mu skruszyć, pogruchotać?
Nie! lecz go wysłać na Świętą Helenę,
Pod straż jakiego Hudsona.
Wróbel jaskółki był najniższym sługą,
Był jéj służalcem, z pożytkiem dla siebie,
Bił przed nią czołem, i przysięgał długo;
Lecz gdy się dobrze wypasł na jéj chlebie,
Wzniósł hardą głowę gotową na zbrodnie;
I nie tając się z swą podłą niecnotą,
[77]
Zmownie z podobną do siebie hołotą,
Ciche jéj gniazdo rozszarpał niegodnie;
I włożyć na nią pęta pełne sromu,
I samowładnie panował w jéj domu.
Jakąż naznaczyć téj podłości cenę?
Maź być okrutną śmiercią nie skarcona?
Niewartoż mu wyrwać dziuba,
Wygnieść oczu, skręcić czuba?
Nie! lecz go wysłać na Świętą Helenę,
Pod straż jakiego Hudsona.
Lew zachorował. Starość nieżyczliwa
Jego potęgi obaliła brzemię;
Na dół obwisła groźna spadła grzywa,
I głowa martwa przytłoczyła ziemię.
W tym nadszedł osioł, co wprzódy umykał
[78]
Drząc przerażony głosu jego grzmotem,
Mszcząc się za trwogi, któremi, jak grotem,
Zdala go w lasach król zwierząt przenikał,
Zaczął się pastwić, i w złości niesyty,
Jął go tępemi uderzać kopyty.
Jakąż naznaczyć téj podłości cenę?
Maż być okrutną śmiercią nie skarcona?
Niewartoż go drzeć ze skóry,
Brać na pale i tortury?
Nie! lecz go wysłać na Świętą Helenę,
Pod straż jakiego Hudsona.
Nieszęsny, kogo niewdzięcznik zabije,
Służalec zdradzi, a osioł podepce!
[79]
Biedny lew chory! człek co grzeje zmije,
Biedna jaskółka co głaska pochlebcę!
Podły jest wróbel, który broi skrycie,
Osioł, co źwierząt monarhę znieważa,
I wąż, co wziętych dobrodziejstw nie zważa,
I kąsa tego, komu winien życie.
Dzjsiaj,Dzisiaj, o Polsko! sprawa twa zwycięża;
Mów, jak ukarać osła, wróbla, węża?
Jaką naznaczyć ich podłości cenę?
Maż być okrutną śmiercią nie skarcona?
Trzebaż płatać, drzeć im pasy;
Lub ich strzelać iak bekasy?
Nie! lecz ich wysłać na Świętą Helenę,
Pod straż jakiego Hudsona.