Święty Mikołaj, patron dzieci (1897)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Święty Mikołaj, patron dzieci |
Pochodzenie | Dla dzieci |
Wydawca | Księgarnia H. Altenberga |
Data wyd. | 1897 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
PATRON DZIECI
Święty Mikołaj w niebie siedzi,
I w chwale boskiej jasno świeci;
Lecz siwą głowę z dawna biedzi,
Z czem też na ziemię iść do dzieci,
Do których schodzi on czasami,
Z błogosławieństwem i z darami.
A tam, w tym ślicznym, cudnym raju,
Jest ogrodniczkiem anioł mały;
Ten rzekł: »Patrz Święty Mikołaju,
Rajskie jabłuszka już dojrzały!...«
Święty z uciechy musnął wąsa,
I sam je z rajskich drzew otrząsa.
A gdy już zebrał worek cały,
Tak do świętego Piotra rzecze:
»Muszę do dziatwy spieszyć małej,
Otwórz mi niebo święty człecze,
Bo wiesz, że dziatwa niecierpliwa,
Codzień mię czeka, codzień wzywa!«
Otworzył Piotr furteczkę w niebie,
I rzekł: — »Idź bracie w Imię Boże!
Lecz ciepły kożuch weź na siebie,
Bo straszny dzisiaj mróz na dworze«.
Święty się ubrał w futro kunie,
I wprost na ziemię z nieba sunie.
I tu do każdej puka chatki,
Bo mu do każdej znana droga;
I wkoło siebie zbiera dziatki,
Słucha Ojcze nasz, Wierzę w Boga,
I radość z świętych lic mu świeci,
Gdy widzi dobre, grzeczne dzieci.
Lecz niechno jakie dziecko spotka,
Co złe zamiary w sercu chowa;
Wnet jego twarz, zazwyczaj słodka,
Staje się mroczna i surowa.
Dla takich dzieci groźnym bywa,
Aż mu się trzęsie broda siwa!
I chociaż świętą jest osobą,
Choć zwykle dobry i łaskawy,
Takie złe dziecko bierze z sobą,
I niesie w worku do naprawy;
A co tam robi z tem nicpotem,
To lepiej już nie mówić o tem.
Lecz polskie dworki, polskie chatki,
Mieszkaniem są poczciwych ludzi;
Śpijcie więc błogo drogie dziatki,
Aż was Mikołaj święty zbudzi;
Bo on was wszystkich kocha szczerze,
I dobrych dzieci nie zabierze.