[122]
100.
Świętych Aniołów wdzięczna Ozdobo, za cóż odrzucasz korony? Najświętszej Trójcy wtóra Osobo, Boskie czemu opuszczasz trony, a śpieszysz prędko w padół płaczliwy, z niepojętymi cudy i dziwy?
I także cudne masz swe rodziny, nie wiem komu je przyrównać. Nie jak Syn Boga Ojca Jedyny, gdyż tu Boskiego nic nie znać, i nie jak człowiek, lecz jak zwierzątko, leżysz w stajence śliczne Dzieciątko.
Człowiek niech będzie lichy, mizerny, przecież ma swoje wygody, a cóż o panach, Panie Niezmierny! jak zażywają swobody? Co i o królach i o książętach, i co o innych mówić paniętach?
Tyś Król, Tyś Książę, Ty Bóg Wszechmocny, Ty Stwórca [123]ziemi i nieba; Tyś Pan nad pany, Potentat zacny, a jakaż tego potrzeba, że w stajni leżysz między bydlęty? Powiedz mi, powiedz, mój Jezu święty.
Wyniszczyłeś swe dla nas przymioty, oczu mych wdzięczna Pieszczoto; stałeś się nędznym nakształt sieroty, chęci mych wielka ochoto. Drżysz jako ryba, dokucza Ci chłód; płaczesz, kwilisz się, bo Cię trapi głód.
Zamiast pościeli masz pieluszeczki, i to wytarte, zszarzane, i z nichże samych masz poduszeczki, słomą nie puchem wypchane. Barłóg i siano Twe materace, szopa bydlęca tać to pałace.
Ach, domyślam się tego przyczyny, wielkiego upokorzenia; moje to grzechy i moje winy, takie sprawiły zbiedzenia. Więc Ty Dziecino ugaś pragnienia, grzechowe we mnie, aż do życia skończenia.