Żaby, proszące o króla
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Żaby, o króla proszące |
Rozdział | Bajka o żabach, proszących o króla |
Pochodzenie | Biernata z Lublina Ezop |
Redaktor | Ignacy Chrzanowski |
Data wyd. | 1910 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI |
Indeks stron |
Rzeczpospolita ateńska kwitnęła dla słuszności i
łagodności praw, gdy znagła rozwiązłość niepohamowana pomieszała jej pokój i potargała publicznego społeczeństwa związki. Pizystrat, widząc miasto podzielone przez wiele fakcyi, wziął stąd okazyą opanowania zamku; tu dopiero Ateńczykowie poczęli opłakiwać swoję niewolą i uskarżać się. Z tej okoliczności Ezop, widząc, że Pizystrat nie był okrutnym, lecz że to im tylko zdawało się nieznośną
rzeczą, iż do niewoli nie byli przyzwyczajeni, powiedział im tę bajeczkę.
Żaby przechodziły się niegdyś po bagniskach, każda podług swojej fantazyi. Lecz dnia jednego odważyły się prosić Jowisza o króla, któryby powagą swoją powściągał ich swawolą. Póty skrzeczały i fatygowały uszy tego ojca bogów, iż, naśmiewając się z nich, dał go im w samej rzeczy. Lecz król ten nic innego nie był, tylko mała baleczka, którą spuścił, która taki uczyniła szelest w wodzie, wpadłszy w nią, że przestraszyła zaraz te nędzne zwierzątka, które poniekąd nie są bardzo śmiałe. Z tym wszystkim, gdy długo zostawała utkwiona w błocie, znalazła się w nich jedna, która po kilku dniach wysadziła cicho głowę z wody i, przypatrzywszy się należycie spokojności tego króla, zwołała wszystkich; które, porzuciwszy bojaźń, przybiegły hurmem i ubiegały się, któraby pierwsza z nich wyskoczyła na owę balkę;
krótko mówiąc, żadnego nie bylo afrontu, któregoby nie uczyniły mniemanemu temu królowi. Potym posłały, prosząc Jowisza o inszego, ponieważ ten, mówiły, którego im był dał, nie był sposobny do niczego. Przysłał więc im wodnego węża. Zwierzątka tego nic zębów ujść nie może; nadaremnie przed nim uciekają, nie mogą się przed nim uchronić; chwyta je i pożera łakomemi swojemi zębami. Pomieszanie ich i trwoga, w której stąd
zostawały, tak były wielka, że im nawet ust otworzyć nie dopuszczała dla uskarżenia się; tego tylko przecież dokazały, że skrycie zleciły Merkuryuszowi, ażeby prosił Jowisza o ulitowanie się nad ich nędzą. Lecz przeciwnie bóg ten tak im odpowiedział: „Żabki! ponieważ nie mogłyście żyć w pomyślnościach, znoścież teraz przeciwności, jak tylko możecie!“
„Tak i wy, panowie moi — przydał Ezop — bądźcie cierpliwi, bojąc się, ażeby się wam co gorszego nie przytrafiło!“
Człowiek, na chuci własne wyuzdany,
Czego chciał tym już gardzi, gdy dostawa.
Przestań na twoim, nie żądaj odmiany:
Częste na gorsze wychodzi poprawa!