Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dnie roku/Intencya na miesiąc Październik

<<< Dane tekstu >>>
Autor ks. Piotr Skarga
o. Prokop Leszczyński
o. Otto Bitschnau
Tytuł Intencya na miesiąc Październik
Pochodzenie Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dnie roku
Wydawca Karol Miarka
Data wyd. 1910
Miejsce wyd. Mikołów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część X — Październik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Intencya na miesiąc Październik.
Wielkoduszność chrześcijańska.

D

Dwie szczególnie cnoty potrzebne są każdemu człowiekowi, co chce naprawdę służyć Panu Bogu i dobić się Nieba: zaparcie się siebie i miłość Pana Boga. O pierwszej mówi sam Pan Jezus: Jeśli kto chce za Mną iść, niech sam siebie zaprze. A o miłości naucza św. Jan Ewangelista: Kto nie miłuje, trwa w śmierci; a dobitniej jeszcze św. Paweł: Jeśli kto nie miłuje Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęctwem. Z tych dwóch zaś cnót, miłości Boga i zaparcia się siebie wyrasta jedna z najpiękniejszych, ale niestety też bardzo rzadkich cnót: wielkoduszność, czyli wspaniałomyślność chrześcijańska. Mówię, że to rzadka jest cnota, ale nie między Świętymi, którzy nam liczne jej przykłady pozostawili. Niektóre z nich tu przytoczę; dopomogą one za łaską Bożą do zrozumienia istoty tej cnoty i do szczerego starania się o nią.
Tak między innemi czytamy w życiu św. Jana Gwalberta, że był to rycerz waleczny i bogaty. Zdarzyło się, że w najniesprawiedliwszy sposób zamordowano mu jedynego brata; św. Gwalbertowi przyznano według ówczesnych zwyczajów prawo zabicia mordercy, gdziekolwiekby go spotkał. W sam Wielki Piątek, otoczony licznym orszakiem zbrojnych ludzi spotkał się z mordercą swego brata na drodze. Ten nie mogąc bronić się ani ratować ucieczką, pewny już śmierci, padł na kolana i polecając duszę swoją Bogu, rozciągnął ręce na krzyż. I oto przez cześć dla krzyża i z miłości dla Pana Jezusa ukrzyżowanego Gwalbert darował winowajcy życie, a nadto przybrał go za brata w miejsce zabitego. Kiedy bezpośrednio potem przybył do kościoła i tam klęknął przed wizerunkiem Pana Jezusa ukrzyżowanego, Pan Jezus cudownym sposobem z wizerunku owego skłonił do niego głowę i wyciągnął ręce. Za cóż tak wielka nagroda i łaska nadzwyczajna? Nie za co innego, jeno za to, że Gwalbert wielkodusznie zaparł się żądzy zemsty i dla miłości Pana Jezusa przebaczył temu, co przeciw bratu jego i niemu zawinił.
Rozważ, czybyś nie mógł i ty zasłużyć sobie na podobną, jeśli nie taką samą łaskę? Nikt ci wprawdzie brata nie zabił; ale nieraz ludzie w różny sposób przeciw tobie zawinili, tak że serce twoje zawrzało gniewem i zemstą; i nieraz jeszcze to ci się przytrafi. Umiej dla miłości Pana Jezusa tak odpuszczać, jak pragniesz, żeby Pan Bóg i tobie odpuścił, umiej za złe odpłacać dobrem; a jak św. Gwalbertowi to jedno przebaczenie stało się początkiem życia, odtąd już zupełnie Bogu oddanego, tak i ty jednym takim dobrodusznym aktem, przebaczeniem krzywdy sobie wyrządzonej, więcej uzyskasz u Pana Boga niż śmiesz się spodziewać.
Wiedz o tem, że żywić żal do kogokolwiek, mścić się za krzywdy, a gorzej jeszcze za lada drobne przykrostki nam wyrządzone, wygadywać na tych, których nie lubimy, albo którzy nam jakkolwiek wchodzą w drogę, tak samo jak inne tym podobne grzechy, to niezawodna cecha ludzi ciasnego serca, nizkiego umysłu i samolubnego jeśli nie podłego charakteru. Przeciwnie, prawdziwy chrześcijanin, mający w sobie bodaj szczyptę wielkoduszności, o tyle tylko myśli o bliźnich swoich bliższych i dalszych, ile potrzeba, żeby im ze szczerego serca dobrze życzyć albo dobrze czynić. Pomyśl, czy ty należysz do chrześcijan wielkodusznych, czy też do tych ludzi ciasnego serca, nizkiego umysłu i lichego charakteru? Do których wolałbyś, żeby cię zaliczano? Za jakiego pragniesz, by miał cię Pan Bóg, przenikający serce i wnętrzności człowieka, skoro się zjawisz na sądzie Jego?
Błogosławiony Ignacy Azewedo zebrał kilkudziesięciu młodych kleryków i braciszków z Zakonu Jezusowego, którzy wszyscy ofiarowali się opuścić kraj rodzinny, a pójść do Brazylii, wówczas całkiem jeszcze dzikiej, by poganom opowiadać Ewangelię. Błogosławiony wsiadł z 39 towarzyszami w Lizbonie na okręt. Kiedy już wypłynęli daleko na morze, opadli ich korsarze, którzy byli zaciętymi heretykami i wszystkich katolików, zwłaszcza księży, a najwięcej zaś Jezuitów nienawidzili. Korsarze ci zdobywszy okręt, zagrozili śmiercią błogo Ignacemu i towarzyszom jego, jeśliby natychmiast nie wyparli się św. Wiary katolickiej. Ani na chwilę nie zawahał się Błogosławiony, a do towarzyszów swoich odezwał się w te krótkie słowa: „Nie odradzajmy się od wspaniałych myśli synów Bożych.“ I wszyscy czterdziestu ponieśli chwalebną śmierć męczeńską. W tejże chwili św. Teresa miała objawienie, w którem widziała, jak dusze tych 40 Męczenników z wielką chwałą wstępowały do Nieba.
Nie będę ci tu mówił, jak wielkiej duszy i dzielnego serca potrzeba tym, co dosłownie spełniając radę Boskiego naszego Zbawiciela, opuszczają ojca, matkę, braci i wszystko, żeby biednym, ciemnym poganom głosić Imię Pana Jezusowe, a nawet dlatego z narażeniem własnego zdrowia i życia gdzieś na odludnych miejscach zamykają się z trędowatymi, byle tylko przychylić im Nieba. Potrzeba na to większej duszy i większej odwagi, niż żeby dla bojaźni przed biedą w domu, lub dla dorobienia się majątku pojechać za morze. Te ludzkie zabiegi, dla tego samego tylko, że są ludzkie i doczesne, koniecznie muszą być bardzo drobiazgowe; i cóż ostatecznie znaczą wobec Boga i wieczności? Św. Alojzy powiedziałby o nich: „Cóż mi po tem wszystkiem w wieczności?“
O to głównie chodzi, żebyśmy wszyscy dobrze zrozumieli, jak wspaniała to wobec Boga i ludzi rzecz, być tak usposobionym, że wolę zginąć na miejscu, wolę głowę pod topór położyć, niż zaprzeć się Pana Boga mojego. A do tego mamy prawie co chwila sposobność. Bo chociaż w naszych czasach, chyba w Chinach zdarza się sposobność do śmierci męczeńskiej (którą Kościół święty nazywa „skróconą drogą do Nieba“), przecież i dziś, na własnej naszej ziemi nie rzadko zdarzają się wypadki, że ludzie niedowarzeni, albo poczytujący niedowiarstwo za szczyt nowoczesnej oświaty, już to w kółku znajomych, już też publicznie natrząsają się z pobożności, z prawych obyczajów, albo nawet z Kościoła katolickiego i całej wiary jego. Jeśli jesteś małodusznym, zamilkniesz w takich wypadkach i stchórzysz, a może nawet zachwiejesz się w swoich zasadach; ale jeśli nie odrodziłeś się od wspaniałomyślności synów Bożych tj. prawdziwych chrześcijan, nie będziesz się krył ze swoją wiarą, ale jak ów ojciec Machabejczyków Matatyasz śmiało się odezwiesz: Choć wszystkie narody słuchają Antyocha króla, aby każdy odstąpił od nabożeństwa zakonu... ja i synowie i bracia moi będziemy posłuszni zakonowi ojców naszych. Niech nam Bóg będzie miłościw; nie jest nam pożyteczno odstąpić zakonu naszego i sprawiedliwości jego. A nie tylko tak się odezwiesz, ale też w czynach twoich będziesz twardo stał przy prawdzie i sprawiedliwości Bożej.
Częściej jeszcze zdarzy się, że świat, ciało lub czart będą cię pokusami swemi odwodzili od Pana Boga, a pociągali do pożądania rzeczy ziemskich nie twoich, do używania rozkoszy zakazanych, do pychy i kłamstwa. Wtenczas nie upadaj na duchu; nie wdawaj się też w małoduszne z pokusą targi, ale od razu zwróć się do Pana Boga, a kusicielowi wdzierającemu się do serca powiedz z Panem Jezusem: Pójdź precz szatanie; albowiem napisano jest: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz, a Jemu samemu służyć będziesz.
Czytamy w Ewangelii u świętego Marka: A siedząc Jezus przeciw skarbnicy, patrzał jak rzesza kładła pieniądze do skarbu; a wiele bogaczów wiele kładli. A przyszedłszy jedna wdowa uboga, włożyła dwa drobne pieniądze. A zwoławszy uczniów Swych, rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, iż ta uboga wdowa więcej włożyła, niźli wszyscy, którzy kładli do skarbu. Albowiem wszyscy z tego, co im zbywało, rzucali, a ta z niedostatku swego wszystko co miała wrzuciła, wszystką żywność swoją. Dawać czy to na kościoły, czy na ubogich, czy wreszcie na dobre cele z tego co zbywa, ścisłym jest każdego obowiązkiem; ale ograniczać swoje potrzeby aż do ujmowania sobie od ust: to rzecz wielka i godna prawdziwego chrześcijanina.
Radbym więcej jeszcze ci mówić o tej wielkoduszności chrześcijańskiej, bo to cnota tak piękna, tak wzniosła, a przedewszystkiem Panu Bogu naszemu tak dziwnie miła, że nie wiem, czy która inna jej dorówna. Wszystkim innym cnotom ona dodaje krasy i wartości; bo lepiej niż inne wszystkie społem odsłania nam tajniki Najsłodszego Serca Jezusowego, które w wielkoduszności Swojej sprawiło, że Pan Jezus za nas umarł na krzyżu, Siebie nam daje w Przenajśw. Sakramencie i uczynił nas współdziedzicami Królestwa Swojego. Ale nie śmiem, bo boję się, żebym rozwodząc się dłużej o tej tak uroczej cnocie siebie i ciebie nie rozmarzył, — i nie sprawił tego, abyśmy snując piękne myśli o szlachetnem usposobieniu i wielkiem sercu, że ponieważ mamy jakiekolwiek pojęcie o wielkoduszności, to też tem samem jesteśmy rzeczywiście wielkodusznymi, albo gorzej jeszcze, że poczęlibyśmy wiele mówić o wielkich poświęceniach i wspaniałomyślnych ofiarach, — i że chcielibyśmy przed ludźmi uchodzić za takich, co każdej chwili gotowi się poświęcić dla każdej dobrej i wielkiej sprawy, a w rzeczywistości czyny i całe życie nasze byłoby ogołocone nie tylko z chrześcijańskiej wielkoduszności, ale i z wszelkiej szczerej szlachetności, a nawet z najprostszej rzetelności i uczciwości.
Wolę tedy poprzestać na tem com napisał, a dodać tę jedną tylko radę: Dla miłości Najsłodszego Serca Jezusowego spróbuj przynajmniej raz na miesiąc, w pierwszy piątek miesiąca, zdobyć się na cokolwiek, co się Panu Jezusowi podoba, np. żeby od razu przebaczyć obmowy, słowa obraźliwe i inne przykrości, jakie ci ktokolwiek wyrządził, — żeby oddać rzetelną przysługę, zwłaszcza takim, których nie lubisz, — żeby ująć sobie czy to grosza, czy przyjemności, czy wygody, aby poratować bliźniego, oddać mu przysługę i tym podobne: ale cokolwiek takiego uczynisz, uczyń to tak, żebyś za to nie pragnął, ani żądał żadnego w tem życiu wynagrodzenia lub wdzięczności od Pana Boga, a tem mniej od ludzi: jedyną twoją nagrodą niech będzie to, żeś bodaj raz cokolwiek uczynił wyłącznie dla Pana i Boga twego. Tym sposobem stopniowo coraz lepiej poznasz, na czem polega wielkoduszność chrześcijańska, i co ważniejsza jeszcze, do niej się powoli zaprawisz.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Otto Bitschnau von Tschagguns, Prokop Leszczyński, Piotr Skarga.