365 obiadów za 5 złotych/Pasztet na zimno zwany (pain de gibier)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lucyna Ćwierczakiewiczowa
Tytuł 365 obiadów za 5 złotych
Wydawca Lucyna Ćwierczakiewiczowa (nakładem autorki)
Data wyd. 1871
Druk Drukarnia Aleksandra Pajewskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

24. Pasztet na zimno zwany (pain de gibier).

Wziąść jednego zająca całego lub tylko trzy przodki zajęcze — lub wreszcie przodek sarni — upiec pod blachą, wyżyłowawszy i naszpikowawszy, jak zwykle na pieczyste — wątróbkę cielęcą jedną, bardzo dużą lub dwie małe; również naszpikowane, upiec. Gdy to wystygnie, obkrojone mięso utrzeć na tarce do ostatka, co się nieda utrzeć, utłuc w moździerzu, a następnie wszystko przez bardzo rzadkie sito, najlepiéj druciane, jakie się zwykle do przecierania marmolady i t. p. rzeczy używa, przetrzeć polewając na sicie półkwartkiem tęgiego buljonu rozgotowanego. W to wszystko przetarte wsypać soli, pieprzu, angielskiego ziela, odrobinę imbiru, muszkatołowego kwiatu, ale to taką odrobinę, iżby zaledwie czuć było, bo zbytek korzeni popsuje cały pasztet, a żaden smak nie powinien dominować; jeden ząbek czosnku utrzeć na tarce. Następnie wymieszawszy to wszystko, trzeć w donicy wałkiem w jedną stronę, wbijając po jednem jajku, dziesięć jajek. Gdy ta masa doskonale uwiercona, wziąść funt młodego masła, wlać w rozpuszczone tylko, wymieszać znowu. Wziąść rondelek, wysmarować masłem, wyłożyć wdeseń ładnie pokrajanę słoninką młodą, ugotowaną i nałożyć cały ten przygotowany farsz, wstawić w piec zupełnie wolny na małą godzinkę, a nawet króciéj jeżeli piec za ciepły. Gdy wystygnie dopiero wyjąć na półmisek; a wyjdzie jak babka, którą się kraje w plasterki i do tego podaje ocet i oliwę.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Lucyna Ćwierczakiewiczowa.