Agaj-Han (Krasiński, 1912)/Wstęp

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Krasiński
Tytuł Agaj-Han
Podtytuł Powieść historyczna
Pochodzenie Pisma Zygmunta Krasińskiego
Wydawca Karol Miarka
Data wyd. 1912
Miejsce wyd. Mikołów; Częstochowa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Bawił Samozwaniec w Kałudze z małą liczbą bojarów, lecz znaczniejszą Tatarów i Dońskich Kozaków, przemyśliwając, jakby jeszcze utrzymać się przy tronie. Trafunek zdarzył, iż Tatarzy jego wpadli niespodzianie na rotę Polaków pod rotmistrzem Czaplicem i kilku wzięli w niewolę. — Zwątpiewającemu już o sobie człowiekowi najmniejsze powodzenie zwycięstwem się zdaje. Uradowany niem nad miarę fałszywy Dymitr, wspaniałą wydaje ucztę; po tej obwieszcza łowy, winem i miodem potężne sanie ładować każe, i wyjechawszy w pole na zamierzonej między sosnami równinie znów rozpoczyna gody. — W gronie otaczających go Tatarów znajdował się niejaki Urassów, niezbyt dawno z bissurmańskiej na grecką wiarę przechrzczony. Ten długo w łasce u Samozwańca będąc, kijem od niego obity i do więzienia wtrącony (przywrócił go wprawdzie Samozwaniec do łaski, lecz nie wymazał tem pamięci poniesionej krzywdy), ożywił żądzę pomszczenia się. Najsposobniejszą do nasycenia jej zdała mu się chwila obecna — zniósł się więc z Tatarami obrażonemi również za zabicie ich Caryka Kazimowskiego — a gdy Samozwaniec dużemi roztruchanami spełnia miody i wino, gdy rozchmielony traci wszelką przytomność, z pistoletem z tyłu przypada Urassów, strzela, rani, ucina mu głowę. Inni Tatarzy ciało na ćwierci sieką, głowę kładą do sakwy i do Moskwy uwożą; bojarowie widząc mord uciekają. Trzech tylko pacholąt polskich słabemi siłami do ostatka broniąc nieszczęśliwego, dowiedli, że Polak odstępować nie umie. — Tak zginął oszust nikczemny i podły w obyczajach, rozpasany na wszystko co niecne. Znaleziono w jego komnacie Talmud, guzy rzemienne do modlitw i biblię.
Tymczasem Maryna dowiedziawszy się o mordzie, z razu nieszczęściu wierzyć nie chcąca, sama udaje się na miejsce; znalazłszy rozsiekane tylko szaty i członki bez głowy, pełna żalu i rozpaczy, już nocą do Kaługi wraca. Wśród zgiełku i tumultu, z pochodnią w ręku, z rozczochranemi włosami, z obnażonem łonem przebiega hufce żołnierzy, a miecz przykładając do piersi, z przeraźliwym krzykiem woła o pomstę. Lubo Zarucki z 1500 kozaków opowiedział się przy niej, atoli Rosyanie w Kałudze odarli ją ze wszystkiego i do więzienia wtrącili. Z więzienia taki list napisała do Sapiechy, Starosty Uświackiego: „Wyzwólcie dla Boga! wyzwólcie — dwie niedziele mam tylko zostawionych do życia, pełniście sławy, nabądźcie więcej wybawiając nieszczęsną — Bóg będzie wiekuistą zapłatą.“
Maryna 1611 r.

Posyłają bojary po Michała Romanowicza, syna Metropolity Filareta, i obierają carem.
W tymże czasie zuchwały, wyniosły, niezmordowany wódz kozaków Zarucki, nieopuszczający widoków swoich, póki zostawał blask najmniejszej nadziei, Zarucki, mówię, po odstąpieniu Pożarskiego dopadł z kozakami swymi do Kołomny, tam zabrawszy Marynę, (z którą niektórzy mniemają że się już ożenił) i małego syna jej, mieczem i ogniem Razan i Peryasław pustoszył. Wszystko obracając w popiół, wszędzie krew rozlewając, zbliża się do Astrachanu, zdobywa go i wojewodę śmiercią karze. Wkrótce pomnażają jego potęgę kozacy z Terku. Zuchwałość i szczęście człowieka wszędzie postrach rzuciło. Oddalenie się Polaków dozwala Rosyanom ogromne wojsko przeciw zuchwalcy wyprawić. Zarucki zbyt słaby, by się tak przeważnym siłom oparł, uchodzi aż nad rzekę Jajk, długo ścigany, schwytany nareszcie w tych bezdrożnych pustyniach z Maryną i jej synem — sam na polu życie kończy. Maryna utopiona pod lodem — syna jej, mającego tylko dwa lata, nielitościwie uduszono.
(Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III.)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Krasiński.