[54]AHASWER
— Kto jesteś, smutny przybłędo?
Cień twój nad nami urasta.
Owiany ciemną legendą,
Runąłeś na nasze miasta.
Wydany losom na pastwę,
Umęczony ostatnią mordęgą,
To tyżeś, — wieczny Ahaswer?
To tyżeś, — Narodzie-Księgo?
Otwórz swe serce i spojrzyj głęboko,
Powiedz, czyś żywy i czysty,
Czy w piersiach masz duszę Szyloka,
Czy cichą i śpiewną — psalmisty?
Czy to prawda, że wszystko możesz
Za srebrniki, za krew człowieka,
Bo pokazał ci prorok Mojżesz
Nie niebiosa, lecz ziemię zdaleka?
Czy żądzą chciwą przeżarty,
Przepędzany pogardą i biczem,
Jesteś słaby i jesteś martwy
I już ducha nazywasz niczem?
Rozproszony, jak garście piasku,
Świat straciłeś i świata nie masz.
Czy po tobie w różowym brzasku
[55]
Nad rzekami płakał Jeremiasz?
Czy przez ciebie, strudzony wielce,
Tamten słuchać kazał i wierzyć,
Kiedy złote stawiałeś cielce,
Żeby w prochu przed niemi leżeć?
Gdzie proroków twoich słowa żywe,
Twoją męką karmione i żalem?
Jak Babylon legła, jak Niniwe,
Utracona twoja Jeruzalem!
Nic nie zrówna się z twoją rozpaczą,
Twego smutku nie ogarną niebiosa!
Stoisz cichy przed murem płaczu,
Jako wdowa nędzna i bosa...
Już swarliwy i już milczący
Nie dojrzałeś, gdzie padła zguba,
Kędy płonie krzak gorejący?
Dokąd sięga drabina Jakóba?
Niech rozgrzeszy cię ból za twe winy,
Niech cię ogień męczarni oczyści, —
Słuchaj! Bóg twój jest Bogiem jedynym
I w miłości i w nienawiści.
— — — — — — — — — —
— — — — — — — — — —
[56]
Strudzony tułaczką błędną,
Wróciłem znów na to miejsce;
Ale wszędzie jest tylko jedno:
Moje biedne obłąkane serce...
Słyszę, — płaczą, płaczą za ścianą,
Gdy po nocach, straszony snami,
Budzę się, jakby mnie chciano
Ukamionować klęskami!
Błądzę po świata ogrodzie,
Gorzkie połykam łzy.
A po drogach szarpią mi odzież
I szczekają ogromne psy.
Boję się, boję się psów!
Rzucają się zgrają wściekłą.
Uciekam. Uciekam znów.
Uciekam przez całe piekło!
Najsamotniejszy na świecie,
Z chorem i błędnem sercem,
Wędruję przez tysiąclecia
I wracam znów na to miejsce.
Na zawsze do ciebie się przyznam,
Ziemio, którą niebo przeraża!
W każdym kraju jest moja ojczyzna,
I mam groby na wszystkich cmentarzach!
[57]
Wszędzie bliski, wszędzie daleki,
Przechodziłem przez wszystkie drogi.
Już stulecia podniosły powieki,
Patrzą na mnie oczyma trwogi.
Nie umarłem! nie! nie umarłem!
Nie zabiły mnie tortur żelaza!
W serca, w mózgi sercem się wżarłem,
Niewidzialny, jak sen, jak zaraza.
— — — — — — — — — —
— — — — — — — — — —