Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Jan Leon Hipolit Kozietulski
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jan Leon Hipolit Kozietulski |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom pierwszy |
Indeks stron |
Kozietulski urodził się w Skierniewicach d. 4 lipca 1781 r. z ojca Antoniego, starosty będzińskiego i Marjanny z Grotowskich, sędzianki rawskiej. Ród Kozietulskich, starodawny i w Rzeczypospolitej zasłużony, pisał się z Kozietuł w Czerskiem położonych, a pieczętował Habdankiem.
Po ukończeniu nauk w korpusie kadetów, Kozietulski zaciągnął się w szeregi. Była to chwila właśnie, kiedy bitwa pod Jeną zgruchotała potężne dotychczas Prusy; Napoleon oderwał od nich prowincye polskie; Wybicki i Dąbrowski ogłosili proklamacyę do narodu (3 listopada 1806 r.), a w ciągu dwóch miesięcy niespełna 30,000 Polaków stanęło pod bronią.
W liczbie tej znajdował się Kozietulski; został on mianowany podkomendantem gwardyi honorowej; oddział ów, przyłączony do korpusu marszałka Lannes, odznaczył się kolejno pod Nasielskiem, pod Pułtuskiem, pod Hoffripsztad i pod Eylau.
Kozietulski, walczący nieustraszenie we wszystkich wyżej wzmiankowanych bitwach w nagrodę zasług mianowany został szefem szwadronu w pułku lekko-konnym szwoleżerów.
Pułk ten, utworzony przez Winc. Krasińskiego, ojca Zygmunta, był najpiękniejszym i najcelniejszym bodaj ze wszystkich pułków wojsk Księstwa Warszawskiego. Służył w nim kwiat młodzieży polskiej.
Część wojsk polskich na rozkaz Napoleona wyruszyła do Hiszpanii, pułk Krasińskiego należał do nich. Napoleon szedł do Madrytu, ale chcąc zająć stolicę Hiszpanii, potrzeba było przejść wprzódy skaliste wąwozy Somo-Sierra, obsadzone działami i bronione przez 13,000 Hiszpanów, walczących z energią rozpaczy.
Szedł pułk za pułkiem piechoty francuskiej wracał odparty, zdziesiątkowany. Wodzowie napoleońscy zwątpili o możliwości zdobycia wąwozu; wtedy cesarz przywołał Berthiera i wydał mu rozkaz, aby na służbie będący szwadron polskich szwoleżerów ruszył do ataku.
Aczkolwiek Napoleon nie znosił żadnych uwag, Berthier ośmielił się zwrócić uwagę, że zdobycie tak silnej pozycyi jest niepodobieństwem i że szwadron pójdzie na pewną zgubę.
«Zostaw to Polakom i rób swoje!» — odpowiedział cesarz.
Wtedy marszałek podjechał ku szwadronowi szwoleżerów:
«Cesarz powierza wam zdobycie tego wąwozu i pewny jest, że go weźmiecie» — zawołał.
Kozietulski zakomenderował: Formuj się w czwórki i marsz! marsz! — ale nim szwadron rozwinął się w połowie, zasypał go grad kartaczy; poległ oficer Rudowski. Kozietulski wówczas zakomenderował powtórnie i szwoleżery ruszyli jak burza. Szarża była tak gwałtowna, że Hiszpanie zaledwie jeden raz zdążyli dać ognia. Pod Kozietulskim zabito konia, ale już 12 armat było zdobytych. Dosiadł nieustraszony szef drugiego rumaka i dopiero silna kontuzya w lewą nogę zmusiła go, że zdał dowództwo Dziewanowskiemu.
Wąwóz Somo-Sierra został zdobyty, ale zwycięstwo drogo kosztowało Polaków. Padł Dziewanowski, zginęli Rowiecki i Krzyżanowski. Niegolewski otrzymał 32 rany, z których się jednak wyleczył. Ze 125 żołnierzy pozostało przy życiu 37 jedynie.
Płaszcz Kozietulskiego podziurawiony był jak rzeszoto; płaszcz ów, darowany później księżnie generałowej ziem podolskich, złożony został w Sybilli puławskiej.
Napoleon szarżę szwoleżerów nazwał atakiem tak świetnym, jakiego dotąd nigdy nie było. Kozietulski zaraz na placu boju otrzymał z rąk cesarza krzyż kawalerski legii honorowej, w trzy lata później nadał mu Napoleon tytuł barona cesarstwa francuskiego z przydaniem do rodzinnego herbu wieży kastylskiej, miecza i chorągwi.
Kozietulski z równem zawsze męstwem walczył następnie pod Alcala, Gwadalachar i St. Cruz. Potem gdy cesarz wojska swoje przerzucił do Niemiec, Kozietulski w bitwie pod Wagram, raniony został pałaszem w głowę, za co otrzymał krzyż oficerski legii, a ks. Józef Poniatowski, minister wojny Księstwa Warszawskiego, posłał mu krzyż kawalerski polski orderu wojskowego virtuti militari.
W słynnej kampanii 1812 roku Kozietulski dokazywał cudów waleczności. Pod Małym-Jarosławcem mianowany został pułkownikiem-majorem, otrzymał on wtedy dwie rany. Przy Napoleonie, jak całe zresztą wojsko polskie, wytrwał do końca.
Po wyleczeniu się z ran i po zmianie stosunków w kraju, Kozietulski otrzymał w 1815 r. dowództwo 4-go pułku ułanów. Nadwątlone jednak zdrowie nie pozwoliło mu pełnić długo służby. W 1821 roku dnia 3 lutego, zakończył życie; licząc zaledwie 40 lat wieku.
Umarł na Lesznie w domu oznaczonym dziś Nr. 10-ym.
Zwłoki jego przewiezione zostały do grobu familijnego w Belsku pod Grójcem.