[331]XLV.
Na nowogródzkiém polu czyja to mogiła,
Ogromném ciałém swojém garść kości pokryła?
Mindowsa to mogiła, jak Mindowsa sława
Stara, wielka, napoły zapadła do ziemi.
Szły przez nią pokolenia, deptając nogami,
Przysypując swém ciałem, wygryzając boki
Pługiem, co głębiéj codzień rył ją i rozrywał.
A nad nią nieraz wieśniak pieśń Mindowsa śpiéwał,
A nad nią nieraz stanął i westchnął podróżny.
I nieraz starce, siedząc z dziećmi na kolanach,
Prawili im o wielkich Mindowsowych bojach,
Nieraz pieśnią, powieścią, z grobu wywołany,
Wstał olbrzym z snu, i głową sięgając w obłoki,
Z wielkim mieczem Ryngolda wznosił się nad ludem,
Cieniem swoim przyszłość im i jutro zakrywał.
[332]
Teraz — teraz zarosła mogiła chwastami,
I olbrzym już nie wstaje, bo spróchniał w mogile,
Jak pamięć jego między Litwą już spróchniała.
I pusto na mogile, i pusto dokoła;
Tylko pszczoła zabrzęczy, szuka w chwastach miodu,
Tylko ptaszek przeleci, smutno zaświergocze,
Tylko człek czasem przejdzie i westchnie pocichu.
I z Mindowsa mogiły tylko kurhan mały,
I z Mindowsowéj sławy ledwie tylko imię!
KONIEC MINDOWSA.