Kiedy w boju z Rusinem, Kiedy z Niemcem, psim synem, Albo zawziętym Lachem Walcząc, Kunigas padał, Kiedy konał pod dachem, Gdy już mieczem nie władał, Gdy dziećmi otoczony, Z włosem białym na skroni, Zwycięzki, uznojony, Z rogiem Alusu w dłoni, Pożegnawszy ród cały, Kończył życie wesoło, Syt i boju i chwały, Zwiędłe schylając czoło, O, nie żal, nie żal było Składać proch pod mogiłą, I na stosie go palić, Pieśń zwycięzką zanócić, Grób kamieniem przywalić, Kamień ziemią przyrzucić, Na ziemi, na kamieniu,
Wznieść pamiątkę wodzowi, By pamięć w pokoleniu Wiek podawał wiekowi. Lecz gdy bojem wpół zgięty Ten, co walczył wiek cały, Padł zdradliwie ujęty Nie Perkuna postrzały, Lecz rękoma siepaczy I haniebném skonaniem, Lud zaryczał z rospaczy, Lud powstał z narzekaniem!
I Jagiełło, ze sromu, Uciekł z Wilna stolicy, Gdy trup do swego domu, Do swéj staréj dzielnicy Wracał w dolinę Świętą. Za nim ludów się tłumy, Z twarzą smutkiem przejętą, Z oczyma, z których dumy Czarne myśli patrzały, Z Żmudzi, Litwy ściągały.
I na odgłos o zgonie, Złamawszy drżące dłonie Biruta, kądziel łzami Przędzioną porzuciła; Nocą bieżąc i dniami, Aż do Wilna przybyła.
W wrotach dwa się orszaki, Gdzie dwa schodzą się szlaki, Otarły i spotkały: W piérwszym jechał Jagiełło, Drugi orszak składały Wierne druhy Biruty. Na wozie siedząc stara Szkarłatami pokrytym, Blada, jak piekieł mara, W rąbku łzami omytym, Z służebnemi jęczała. Gdy twarz w twarz, oko w oko, Z Jagiełłą się spotkała, Czarną mignie powłoką, Z oczyma czérwonemi, Z włosy rozrzuconemi, Powstała, ręką skinie. — Stój! — zawoła na ludzi — Stój ty Olgerdow synie! Niech przekleństwo cię zbudzi! Stój i słuchaj, co wdowie, Któréj męża zabiłeś, Któréj życie skrwawiłeś, Praurma Bogini powié:
Przeklętyś! Olgerdow synie!
Przez cię Kiejstut zginął stary!
Przez cię się Litwa wyrzecze swéj wiary,
Przez ciebie pożarta, zginie!
Klnę ciebie w imie Perkuna!
Klnę ciebie w imie Praurymy!
Niech pożarów świeci łuna,
Niech pożarów wznoszą dymy,
Kędy stopą dotkniesz ziemi!
Bądź przeklęty z dziećmi twemi!
Na pokolenia ostatnie!
Niechaj cię ścigają swoi,
Niech ręce wiążą cię bratnie!
Niech hańba w łożnicy twojéj
Siedzibę sobie uściele!
Niechaj cię zdradzi twa żona,
Niechaj zdradzi, kto ci miły!
Niech głowa twoja znużona
Próżno pożąda mogiły!
Klnę cię w imie wszystkich Bogów!
Klnę w imie ojców i dziadów!
Niech nieszczęście u twych progów
Siądzie, pilnuje twych śladów,
Niech wszędzie z tobą się wlecze,
Jak cień, bojaźń i przeczucie!
I niech ci kamieniem życie
Cięży, jak wdowie Birucie!
Przepadnij! Olgerdow synu! —
Srogie bole szarpały, Szarpał gniew go zajadły; Naglił konia; koń wryty Wparł się w ziemię kopyty, Potém ruszył, gnał siwy, Aż padł w polu nieżywy.
W Swintoroha dolinie, Gdzie dwie Wilije płynie, Gdzie śpią Litwy Kniaziowie, Stos się wysoki wzbija; Na nim złote wezgłowie, Nad nim dym się już zwija, I wstęgi niebieskiemi Do Wschodniéj leci ziemi.
W Swintoroha dolinie, Gdzie dwie Wilije płynie, Patrzy się Witold z wieży, Gdzie ojcowski trup leży; Kędy matka przybiegła Łzami mogiłę zrosić; Na twardéj ziemi legła Bogów o zemstę prosić; Modli się do Pokole, Do Praurymy Bogini, By pomścili jéj bole; Z reszty życia im czyni,
— Sroga to kara — wola — o Bogowie, Co na staréj legnie głowie!
Jam zawiniła, rzucając ołtarze, I dziś mnie Prauryma karze!
O! niech go pomści! Ja dam moje życie,
Dam siebie, z dzieci najdroższe me dziécię,
I wszystkie dzieci oddam, i świat cały,
Byle nieszczęścióm naszym się nie śmiały Wroga serce, usta wroga. Niech piorun Perkuna Boga Spadnie Jagielle na głowę! —
Modli się — stos osiada, Dymy objął wielkiemi — Wtém się ziemia rozpada, I on idzie w głąb’ ziemi. Kapłani wystraszeni, Lud upadł na kolana. Biruta się podnosi. — Jam — woła — wysłuchana! Tak padnie wróg przede mną, W otchłań pójdzie podziemną. —