Anielka pracuje/Julek-Postrach
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Anielka pracuje |
Podtytuł | Powieść dla dorastających panienek |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia „Rekord” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Niby zaprószona iskra, rozniosła się nagle po wsi wiadomość:
— Julek-Postrach grasuje w okolicy. Julek-Postrach! Włamywacz! Podpalacz!
Jedni o nim słyszeli, inni widzieli go nawet. Ci czuli już dym w oddali, tamci znów widzieli krew. Cała wieś narzekała i jęczała z przerażenia:
— Julek-Postrach powrócił! Grasuje w okolicy!
Po pracy w fabryce, dorośli i dzieci zebrali się w wielką gromadę. Za żadne pieniądze nikt samotnie nie poszedłby do domu. Wyjmując z kieszeni chleb, Anielka przez nieuwagę wyciągnęła kolorowy obrazek Matki Boskiej, który uważała za swój talizman. Właśnie wówczas, gdy Basia z Emilką Stasiakówną o czemś szeptały, Kasia Stelmachówna ów obrazek im pokazała. Pochodził on z dalekiego miejsca pielgrzymek. Podobno przynosił każdemu szczęście, trzeba go więc było troskliwie przechowywać, a tymczasem zapomniany i zgnieciony leżał na ziemi. Przestrach na wiadomość o znajdującym się w pobliżu włamywaczu, poplątała Anielce zupełnie wszystkie myśli. Wraz z innymi robotnikami śpieszyła w stronę domu. Każdy cień ją przerażał. Cóż to było? Czyżby Julek-Postrach?
— Umarłabym chyba ze strachu! — szeptała Emilka.
— Chodźmy!
Coś czarnego wyłoniło się z mroków.
— Czekajcie! Nie zostawiajcie mnie samej! — jęczała Basia. — Tak się strasznie boję!
Na początku wsi gromadka się rozproszyła.
Anielka lękała się najbardziej tego, że drzwi chaty mogą być zamknięte. Pchnęła je i wpadła do izby.
— Mamusiu! Mamusiu!...
Ale Stefek miał już świeższe wiadomości:
— Dzisiaj na noc zamkniemy drzwi na wszystkie rygle. Elżunia od sklepikarza widziała Julka-Postracha! Pomyśl, na własne oczy widziała! O, ona jest nie głupia! Napewno się nie omyliła! — I Stefek usiadł z powrotem na ławce przy piecu.
Dopiero teraz Anielka dostrzegła na ziemi duży otwarty kosz handlarki wędrownej. Po chwili handlarka w swej czerwonej chustce weszła za matką do kuchni.
— Tak, — mówiła do matki, — co do tej chusteczki z frendzlą, to moglibyście ją wziąć dla Amelki. Przyda się dla każdego dziecka na niedzielę.
Roztrząsnęła w powietrzu wzorzystą chusteczkę i tak zręcznie zarzuciła ją Lodzi na szyję, że chusteczka połyskiwała teraz wszelkiemi kolorami.
— Mam także tłuszcz do włosów w butelkach, cudowny balsam, nici, bawełnę i sznurowadła. Mam świetną maść na rany i śliczną sakiewkę na pieniądze.
— To nam zupełnie niepotrzebne będzie, jak Julek-Postrach zajrzy do nas, — odpowiedziała matka.
Jakby na komendę, spojrzenia wszystkich zawisły na drzwiach. Ktoś pukał. Któż to mógł być? Po chwili do izby weszła babcia, na szczęście tylko babcia! Anielka odetchnęła. Za babcią ukazała się na progu żona powroźnika i stara Franciszka z sąsiedztwa.
— Dobry wieczór! — zawołały. — Człowiek boi się wyjść z domu. Czyście już słyszeli? Julek-Postrach grasuje w okolicy!
— Mnie tam niewiele będzie mógł zabrać, — zaśmiała się Franciszka, — napewno wie o tem. Zresztą on tylko na bogaczy leci. Powiadają, że biednym to nawet pomaga.
— Macie rację, — podchwyciła z zapałem handlarka. — Pod Małą Wsią, w maleńkiej lepiance mieszka stara kobieta. Dopiero dwa tygodnie temu u niej byłam. Już nieraz mi ona opowiadała, jak parę lat temu znalazła pod oknem pięć złotych. Z pewnością nikt inny tego nie podrzucił, tylko Julek-Postrach. Ta kobieta bardzo go chwali.
— Ale tajemniczy z niego człowiek, — zaśmiała się znowu Franciszka. — Podobno widział go ktoś dzisiaj we wsi. Ma czarną brodę i nosi długi płaszcz. Dopiero przed chwilą opowiadał mi Kacper Gałązka.
— To może i ja go spotkałam, — wtrąciła babka Anielki, poprawiając swój jedwabny czepek. — Jakiś mężczyzna pomógł mi w lesie dźwigać kosz. Miał czarną brodę i ciemne oczy. Spotkałam go, jak przystanęłam na chwilę, żeby odpocząć. Góra z górą się nie zejdzie... ha, ha, ha!
— To napewno Julek-Postrach! — zawołały kobiety jednogłośnie. — Napewno on! Zaryglujcie dzisiaj drzwi na noc, bo przecież grasuje gdzieś blisko!
Obydwie kobiety prędko załatwiły swe interesy z handlarką, tylko żona powroźnika od progu jeszcze zapytała handlarkę o środek na zapalenie oczu. Właściwie w tym celu tutaj przyszła.
— Powiem o tem znachorowi w naszej wsi, — obiecywała handlarka. — Napewno przyśle wam jakąś cudowną maść. Ale maść tę trzeba koniecznie trzymać w ciepłem miejscu.
Anielka wciąż w milczeniu przyglądała się babce. Babka widziała Julka-Postracha i jakoś wcale go się nie bała!... Podobno był nawet dla niej bardzo grzeczny, a przecież opowiadano o nim tak źle, co widocznie nie było prawdą. Przez chwilę Anielka czuła dziwną sympatję do Julka-Postracha. Ale potem przerażenie wróciło. Nie, nie, wolałaby go nie spotkać! O nie! Anielka w głębi duszy podziwiała babcię.
Zarówno Anielka, jak i całe rodzeństwo uradowali się ogromnie, że tej nocy w kuchni na ławce miała spać handlarka. Mimo to jednak drzwi uważnie zamknięto i zaryglowano.
Mało ludzi we wsi spało dobrze tej nocy. Każdy szmer wzbudzał ogólne przerażenie. Czyżby to Julek-Postrach? Co?