Any where out of the world
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Any where out of the world |
Podtytuł | Gdziekolwiekbądź poza światem |
Pochodzenie | Drobne poezye prozą |
Wydawca | Księgarnia D. E. Friedleina, E. Wende |
Data wyd. | 1901 |
Miejsce wyd. | Kraków, Warszawa |
Tłumacz | Helena Żuławska |
Tytuł orygin. | Any where out of the world. — N’importe où hors du monde |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Życie to jest szpitalem, gdzie każdego chorego gnębi żądza zmiany łoża. Ten chciałby cierpieć naprzeciw pieca, a ten znowu myśli, że wyzdrowieje blizko okna.
Zdaje mi się, że mnie będzie zawsze dobrze tam, gdzie mnie nie ma i o tej to sprawie przenosin naradzam się bez ustanku z duszą moją.
„Powiedz, moja duszo, biedna, od zimna drżąca duszo, cobyś myślała o zamieszkaniu w Lizbonie? Tam ma być ciepło, i rozkoszowałabyś się w niem, jak jaszczurka. To miasto jest nad brzegiem wody; mówią, że jest zbudowane z marmuru i że lud tameczny tak nienawidzi roślinności, że wyrywa wszystkie drzewa. Oto masz krajobraz wedle swego upodobania, krajobraz utworzony z światła, z kamienia i z wody ku ich odźwierciedlaniu!“
Dusza moja nie odpowiada.
„Ponieważ tak lubisz spoczynek z widokiem ruchu, chcesz-że tedy zamieszkać w Holandyi, tej uszczęśliwiającej ziemi? Możebyś się rozerwała w tej okolicy, której obraz często podziwiałaś w muzeach. Cobyś myślała o Rotterdamie, ty, co kochasz lasy masztów i okręty przywiązane u stóp domów?“
Dusza moja jest ciągle niema.
„To może Batawia uśmiechałaby ci się raczej? Tam znaleźlibyśmy nadto ducha Europy zaślubionego z podzwrotnikową pięknością“.
Żadnego słowa. Czyżby ma dusza umarła?
„Doszłaś już więc do tego stopnia otrętwienia, że lubujesz się tylko w swej boleści? Jeżeli tak, to uciekajmy do krain, które są na podobieństwo Śmierci... Nie zaniedbuję naszej sprawy, biedna duszo! Spakujemy tobołki w podróż na Torneo. Idźmy jeszcze dalej, do ostatniego krańca Bałtyku; jeszcze dalej od życia, jeśli to możliwe, osiądźmy na biegunie. Tam słońce z ukosa tylko spogląda na ziemię, a powolne zmiany światła i nocy przytłumiają rozmaitość i wzmagają jednostajność, tę połowę nicości. Tam będziemy się mogli kąpać długo w ciemnościach, gdy tymczasem dla rozweselenia nas zorze północne przysyłać nam będą niekiedy swe różowe snopy, jakby odbłyski sztucznych ogni Piekła!“
Nareszcie moja dusza wybuchła i zakrzyknęła: „Gdziekolwiekbądź! gdziekolwiekbądź! byle poza tym światem!“