[1]ARMATA.
(Z POEZYI FRANCISZKA COPPE’GO)
przekład
KLEMENSA JUNOSZY.
[2]
Noc posępna ukryła w tajemniczym cieniu
Stary szaniec, na którym wśród wiatru i chłodu
Stał smutny młody żołnierz, z bronią na ramieniu,
Strzegąc wielkiéj armaty zwróconéj do wschodu…
Szaniec był jednym z takich, co znały dni krwawe,
A gdy jego obrońców mężnych w pień wycięto…
Czuł na swych pochyłościach wrogów kroki żwawe,
I odtąd — obcy sztandar nad nim rozwinięto…
Téj armaty ogromnéj prusak nie brał wcale,
Bo, zbyt ciężka, w pochodzie byłaby kłopotem;
Więc została jak przedtem, samotna na wale,
A zawsze w stronę wschodu zwrócona wylotem…
Żołnierz Alzacyi dzieckiem był — i przez traktaty
Kraj jego do niemieckiéj wcielono imperyi…
Dziś z pruskim karabinem strzeże téj armaty,
Gdyż został jako rekrut wzięty do bateryi…
O smutnoż mu téj nocy i gorzko zarazem,
A dusza, co marzyła zawsze o odwecie,
Jęła wątpić… kraj zniszczał ogniem i żelazem,
On sam tylko, wśród gruzów, stoi przy lawecie…
Marzy o swojéj wiosce, co się ciągnie długa;
Héj! nie masz tam młodzieży! nie masz przyjaciela!
Stary ojciec bezsilny… już nie dźwignie pługa,
A siostrom nie doczekać słodkich chwil wesela!..
Zgliszcza wszędy. O jakże myśleć o odwecie,
Kiedyż się lud podźwignie w walkach wyniszczony?
A prusak już pod Metzem stawia fortów siecie,
I Strasburg opasuje nowemi bastyony…
Wszystko tu przypomina wojny okropności,
Los wygnańców… sieroty zgłodniałe i wdowy,
A sztandar, co się z wichrem szamocze w ciemności —
To chorągiew żałobna… bo to sztandar nowy!
Zdjęty gorączką żalu, w smutnym myśli biegu,
Co go niósł w ciężkiéj troski i zwątpienia światy,
Jak niegdyś Napoleon grzęznąc w głębiach śniegu,
Przytknął skroń rozpaloną do zimnéj armaty…
Lecz nagle zadrżał z trwogi i wstrząsnął się cały,
Bo go ktoś dźwięcznym głosem wołał po imieniu…
W spiżowém gardle działa jakieś pieśni brzmiały,
Podobne szmerom wody, albo wiatrów tchnieniu:
„Nie rozpaczaj!.. cierpliwość miejmy i nadzieję…
Posłuchaj tego wiatru, co od kraju wieje,
Od Renu pięknych wybrzeży!
On mi tu codzień wieści przynosi z ojczyzny,
On mówi czy łzy oschły… czy zgojone blizny…
O czém kto myśli… w co wierzy…
Słuchaj… słuchaj! tam stary nauczyciel w szkole
Garstkę dzieci alzackich gromadzi przy stole…
Drzwi zamknął szczelnie… głos zmniejsza…
O wielkich dziejach Francyi malcom opowiada…
I piękną, dużą mapę przed nimi rozkłada,
Ale to mapa… dawniejsza!
[3]
Z karczmy piosnka wojenna rozbrzmiewa po siole;
O! gdyby ją słyszały niemieckie patrole —
Byłyby sztrafy i kary;
Wszystkichby zgromadzonych do więzienia wzięto,
Bo całują, jak świętość, jakąś szmatę zmiętą…
Francuzki sztandar to stary!
Tam wieśniak lotarynski, schylony nad pługiem,
Stanął nagle jak wryty i z natchnieniem długiém
Patrzy się w bruzdę zagonu…
Trupia głowa tam leży… blaszka rdzą pokryta —
To guzik… Chłop go połą ociera i czyta,
Którego batalionu?
Słyszę pacierze starca, co mu włos się bieli,
Chwytam ciche westchnienia dziewic przy kądzieli,
I jęk co przerywa ciszę…
I łkania matek, sierot, i cichy żal wdowy,
I szmer łez spadających na kamień grobowy.
Ja wszystko słyszę! och słyszę!!
I ty, ty śmiałeś wątpić! kiedy każdy wierzy,
Że godzina swobody nareszcie uderzy…
I oków spadnie z nas brzemię…
Wszakże Bertrand du Gueschin, wojownik wsławiony,
Joanna, co angielskie gromiła legiony…
Mieli za matkę tę ziemię!
W wojnach świętych narody przez wieki się żarły,
Pokolenia wzrastały przez ten czas i marły,
Drżał Paryż od najezdników…
Długo włócznie brytańskie nasze piersi bodły…
Karol szósty był waryat! Karol piąty podły!
Lecz dziś… już niema anglików!!
Odejdą ztąd i niemcy — kiedy? nie w méj mocy
Jest określić czas trwania téj haniebnéj nocy,
Co nas otacza w około…
Lecz kiedyś ujrzę jeszcze, z fortu wysokości,
Jak się naród poruszy wśród alzackich włości
I konie zarżą wesoło.
Pociągniecie za sobą lekkie działa polne,
Które mosty i góry przebywać są zdolne,
W promieniach słońca skąpane;
A ja, ja stara… ciężka, świadek dni niedoli,
Nie podążę za wami po skrwawionéj roli…
Ja tu, na miejscu zostanę.
Ale potrafię, gdyby pierś z piersią się zwarła,
Obwieścić naszym ludom, z potężnego gardła,
Tryumf, szczękając radośnie…
Wszak Francya bohaterów rodzić zdolna przecie,
A z prostego żołnierza, co śpi w méj lawecie,
Może Tureniusz wyrośnie!!”
|