Autor nieznany
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Autor nieznany |
Pochodzenie | Dzieła Cyprjana Norwida |
Redaktor | Tadeusz Pini |
Wydawca | Spółka Wydawnicza „Parnas Polski” |
Data wyd. | 1934 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Śpiewaków trzech, różnego wieku i postawy,
Do koczujących przyszło mężów przy ognisku;
Pierwszy o chwale śpiewał, lubo głos miał łzawy,
Także o zemście, w oka potwierdzonej błysku,
O sile też, z wnętrzności ducha wydobytej,
Zdruzgotać broń mogącej, a cichej i skrytej...
Pieśń jego zrazu była wzięta obojętnie,
Ciekawiej potem — potem wszystkiemi zmysłami,
Z zapałem takim, chciwie tak i tak namiętnie,
Że śpiewak znikł słuchaczom — myśleli, że, sami
Z lirą obcując, mogą pominąć człowieka,
Gdy spostrzegł ktoś, że drugi jest i że nie czeka.
Drugi wraz śpiewać począł; lecz pierwszego jeszcze
Echa w powietrzu trwały, we krwi wzruszeń dreszcze.
Rwanemi więc strofami śpiewając, zobaczył,
Że mu to pozostało po pierwszym w podziele,
Czego się tamten dotknąć nie mógł lub nie raczył;
Począł więc człeka śpiewać powinność i cele...
Człowiek?... Powinność?... Treści tak z życiem zbliżone,
Że słuchacz poczuł drżącą mu zbyt blisko stronę
I cofnął się: wraz śpiewak kwiatem to zarzuci,
Na głuchszy ton nastroi, ale jeszcze nuci,
Raz wraz kwiatami sypiąc między swe rapsody,
Aż ścichła pieśń i śpiewak skrył się za ogrody!...
Pozostał trzeci, losu poprzedników świadom:
Ten — zwolna strojąc lirę — położył się na niéj
I porwań jest ku złotym na niebie plejadom[1],
Gdzie wolność... i już może nie wróci z otchłani.
Pisałem 1856-o września w jedenastym roku emigracji mojej.