[143]
Bóg i Lud
CZYLI
NIEDZIELA I PIĄTEK.
KU CZCI JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI
PAPIEŻA PIUSA IX.
I.
„Błogosławiony! błogosławiony
„Zesłaniec Pański, co kocha lud!
„Jemu hozanna, Jemu pokłony!
„Przezeń wsławiony, przezeń zbawiony,
„Nad świat Syoński wzniesie się gród!
„On zwycięztw naszych ożywi palmy,
„Przed Nim pogański ulęże wróg.
„Jemu ofiarne wonie zapalmy,
„Jemu tryumfu zanóćmy psalmy,
On Mistrz, on Prorok, on Król, on Bóg!“
[144]
Tak w Jeruzalem lud Izraela,
Jak fale morza wyszłe z swych tam,
Tłocząc się, wołał głosem wesela,
Cześć Messyasza, Emmanuela,
Gdy do Syońskich wstępował bram.
I strach ogarnął ludu książęta,
Krzywéj potęgi poczuli kres.
Bo w lud wstąpiła siła natchnięta:
Lew Judy powstał, i wstrząsł swe pęta,
Co już przejadła rdza krwi i łez.
I strach ogarnął Faryzeusze,
I zawiść w sercu rozdęła złość.
Czują, że nie dość, w kłamanej skrusze,
Obłudą ludu omamiać dusze,
By współ z książęty w moc nad nim rość.
Bo w Nim jest miara Prawdy i Ducha,
Bo trzeba upaść — lub być jak On! —
Ale w ich sercu pycha, nie skrucha.
Aż w myśl zbrodnicza weszła otucha:
„On tylko człowiek! kres jego — zgon!“ —
I Pan przenika serc ich zamiary,
I w licu Jego boleści ślad. —
Słudzy ołtarzów! Mistrzowie wiary!...
W nichże to Niebios najdroższe dary
Strach tylko ziemskich wzbudzają strat? —
[145]
Lecz i lud, który Bogiem Go zowie,
Czyż tylko Boga znaleźć w Nim chce?
Czyż tylko nawet sami uczniowie
Prawdę w Mistrzowém pojmują słowie,
A nie swe myśli wcielają w nie? —
Lud pragnie kresu nędz i niedoli,
I w synu ludu swą widzi cześć.
Kleofas marzy blask dawnych króli,[1]
Iskaryota, pysze swéj gwoli,
Myśli, jak z Mistrzem sam się ma wznieść.
I tak na całym świata przestworze,
Gdy nań widomie zstąpił sam Bóg,
Nikt Boga w Bogu pojąć nie może! —
Kędyż im przyjdzie Królestwo Boże,
Gdy nikt tu jego nie czyni dróg?
Jak pojmą sercem niebieskie dary,
Gdy w ziemi tylko skarbów ich skład? —
Przyjdź duchu Łaski! przyjdź w świetle Wiary!... —
Lecz ach! Duch musi, przez krzyż ofiary
Pierwéj odkupić, nim zbawi świat! —
I Syn posłuszny téj Ojca woli,
Wié, że dlań tryumf jest wstępem mąk.
I nie nad sobą — o! lecz Go boli
Grzech podżegaczy zdrad i swawoli,
Z których ma umrzeć namów i rąk.
[146]
Albowiem biada! i stokroć biada!
Kto woli Pańskiéj stawać śmie wbrew;
Kto Prawdę Pańską ćmi; kto przykłada
Serce do zdrady: lub czyja rada
Bliźnich na bliźnich poduszcza krew!
I stokroć biada szaleńcy! który,
Jak niegdyś w raju zwodniczy wróg,
W lud prosty w myślach, lecz w sądach skory,
Zamiast miłości, zamiast pokory,
Tchnie szał swéj pychy: „Tyś jako Bóg!“
II.
Jeszcze nie przyszła druga Niedziela,
Jak Pan w Syoński wstąpił swój gród:
Jakiż w nim znowu głos Izraela? —
O! nie miłości! o! nie wesela!
Choć ten sam jeszcze i Pan, i lud.
Wiarę zachwiała zdrada Judasza,
Faryzeuszów zakwitnął siew.
Lud, co tak wielbił, sam się doprasza
O sąd, o wyrok na Messyasza,
Sam na się Jego przyjmuje krew! —
Z uśmiechem wzgardy Faryzeusze
Święcą już w sercu tryumf swych zdrad;
Piłat gotuje sąd i katusze:
Zwątpienie uczniów owładło dusze —
I przeciw Bogu jest cały świat! —
[147]
Bo oto chwila wielkiéj godziny,
Gdy odkupienia staje się cud.
Syn Boży cierpi za ludzkie syny —
Cierpi przez wszystkich, za wszystkich winy:
Za króle, mędrce, kapłany, lud! —
Ale na Niebie Anielskie chóry,
Ale w otchłani piekielny wróg,
Wiedzą — że oto kres, po za który
Stary świat w nowe pójść musi tory,
Za Panem panów, za Sługą sług! —
I na Niebiosach hymn uwielbienia,
I wściekłość w głębi piekielnych jam. —
Ziemio! ty tylko, w mgle zaślepienia,
Chcesz — lecz nie z góry czekasz zbawienia,
I ufasz tylko w swój rozum sam! —
O! i doświadczysz jego roboty.
Byś sama o nim wydała sąd!
Zbawcę powiedziesz na krzyż Golgoty,
Do pęt swych przydasz piętno sromoty,
I prawdę w głębszy odepchniesz błąd.
Aż przyjdzie ciemność, co cię przelęknie,
Budząc żal żalów i skruchę skruch;
Aż samolubstwo w łzach swych rozmięknie,
Aż pycha myśli pod Krzyżem klęknie —
I wtedy z Krzyża — zaświeci Duch.
[148]
I co dożyją, będą widzieli
Cuda dzieł Pańskich i Pańskich dróg.
I czemu hardzi wierzyć nie chcieli,
Sercom skruszonych rzekną Anieli:
„Świat zbawia tylko — nie lud — lecz Bóg!
1849.