[27]
GOSPODARZ I BYDEŁKO.
Wstał gospodarz; wyszedł rano na podwórze.
Bryś go zoczył i poskoczył ku niemu w te pędy,
Mówiąc; — Byłem dziś już wszędy,
Pan wie, że mu wiernie służę,
Obiegłem obejście, stajnie —
Wszystko ładnie, jak zwyczajnie —
I przy podoju byłem z dziewkami w oborze,
I pilnowałem, jak karmiono konie —
Całą noc stróżowałem i mojej obronie
Mój pan zaufać może.
Do śpichrza dobierali się chłopi — jak dęby!
Wiedzą dobrze ich łydki, że mocne mam zęby!
I Bartka odegnałem od Kasi! —
Tak się Bryś panu przymila i łasi.
A widząc, że pan go pieści,
Aby zyskać odznaczenie
I uróść coś niecoś w cenie,
Rzecze: — Nowe niosę wieści!
Każde słowo prawda święta!
Bunt w obejściu i powstanie!
A to — przeciw tobie, panie,
Zbuntowały się bydlęta!
Wół ryczy, woła, że jarzmo nazbyt go uciska,
Dziwne na ciebie wymyśla przezwiska,
Krowy półgębkiem sprośne powtarzają plotki,
[28]
Konie rżą i wierzgają ze złości,
Świnki pobiegły za płotki
I na znak nielojalności
Wlazłszy po ryje w błoto,
Łotrem cię zwą i niecnotą.
Wszędzie bunt, szemrania, drwiny.
Nawet drób, ta głupia trzoda,
Przybrawszy poważne miny
I uciekłszy do ogroda,
Depce grzędy, grządki, kwiatki,
I od tej czarnej czubatki
Począwszy, a na kogucie
Skończywszy, wliczając kaczki
I gęsi, głupie łajdaczki,
Wszystko drwi, że ty w surducie
Chodzisz, w butach — wreszcie,
Kto-by tam to wszystko zliczył!
Pomyślałem: Wy się cieszcie,
Mnie Bóg rozumu użyczył
I wiem, przy kim siła, władza!
Twój Bryś cię, panie, nie zdradza!
Wydaj wyrok, ukarz tę głupią gromadę
Uczcij zasadę! —
Pan przeciąga się i ziewnie:
— Tak jest, Brysiu, pewnie, pewnie,
Ale powiedz mi, czy krowy,
[29]
Dały dzisiaj nabiał zdrowy? —
— O tak! — Dobrze, a czy konie
Chodzą w pługu, w wozach, w bronie?
— Chodzą! — Kury zniosły jaja?
— Zniosły! — Dobrze, a buhaja
Krowy rano usłuchały?
— Tak! — osypkę świnki miały?
— Zjadły! — Więc gdy dały szyję
W jarzmo woły, wieprz gdy tyje,
Gdy na miejscu byk w oborze,
Bydlę myśleć — co chce może!
|