[575]BALLADA O MADEJU MROZIE.
Hej, Madej Mróz
Rozżarł się srodze!
Narządził wóz
Z żelaza-lodu.
Wsiadł nań i mroźnym wichrom puścił wodze!..
Runął na ziemię, na biedę narodu,
Okrutny, luty, bezlitosny zbój,
W żelazne uchwycił kleszcze,
Co mu na drodze
Stało, i ziemię pchnął na ruję ruj,
W lodowej śmierci uściski złowieszcze!...
Upiory drzew
Zlodniałe ściska,
Aż biała krew
Szadzi z nich sypie!...
Tatry, jak siwe, olbrzymie wiedźmiska,
[576]
Co się upiły na Giewontu stypie
I skamieniały, wiodąc dziki tan,
Pod grubą lodu skorupą,
Pod Madeiska
Lodową pięścią siną, wpadły w stan
Głuchy letargu i zastygły kupą!...
Hej! skostniał bór,
Biały, widmowy!...
Jak piekieł mur
Posępny, sterczy...
Lodowe szkarpy twierdzy Madejowej
Owiewa śmierci dech z lodowatych gróz,
Lodowy podmuch Wieczności,
Oddech Jehowy,
Co w bladem słońcu zimowem się niósł
Białą mgłą mrozu, co przenika kości!...
Jak ktoś, co śni,
Mróz-Madej luty
Swą paszczę z krwi
Skrzepłej ociera,
Oślizgłe, lodne, ołowiane knuty,
I pyskiem sinym śmieje się, cholera,
Ten mściwy, dziki, bezlitosny zbój,
Co biedny naród wytraca,
Lodem okuty,
Wstrząsany śmiechem tłucze kadłub swój
Pięściami z lodu, Mrozu siny Baca!...
[577]
I biały dym.
Jak mleczna para,
Z kotłów Wiedźm-Zim,
Z jarów gardzieli,
Kipiących mrozem, śród smreków się para
Widm białych, nizko nad ziemią ścieli,
Co pęka z mrozu i zmarzła, jak kość,
Na głaz stwardniała, się kurczy,
Śmiertelnie szara,
O ile całun nie okrył jej dość,
Śmiertelny, biały!... Drzew grzechot jaszczurczy.
Przez mroźny wiew
Wichru trącanych,
Jak granie trzew
Wilczego głodu,
Jak chrzęst piszczeli szkieletów pijanych,
Tańczących taniec rozpaczy i lodu,
Przeszywa ducha jak lodowa stal,
Jak potępieńczy żar mrozu,
Jak łez przelanych,
Zlodowaciałych skrzepły, szklący żal,
Obłąkujących swoją bladą grozą!...