<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Biały byk
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom drugi
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
V. W jaki sposób roztropny Mambres rozwinął swoją roztropność.

Rzekłszy księżniczce wszystko co mogło ją pocieszyć i nie pocieszywszy jej, boski Mambres podążył natychmiast do staruszki. „Koleżanko, rzekł, rzemiosło nasze jest piękne ale niebezpieczne; grozi ci, że mogą cię powiesić, a twego byczka spalić, utopić albo zjeść. Nie wiem, co za los czeka inne twoje zwierzęta; mimo bowiem że jestem prorokiem, wiem bardzo niewiele; ale radzę ci, ukryj starannie węża i rybę: jedno niech nie wystawia głowy z wody, a drugie niech nie wyłazi z dziury. Umieszczę wołu w moich stajniach na wsi; możesz być przy nim, skoro powiadasz że nie wolno ci go opuszczać. Kozieł ofiarny będzie mógł w potrzebie posłużyć za ofiarę; poślemy go na pustynię obarczonego grzechami całej gromadki; przyzwyczajony jest do tej ceremonii, która zresztą nic mu nie szkodzi, a wiadomo że wszelki grzech można zmazać przegoniwszy kozła nieco na spacer. Proszę cię tylko abyś mi pożyczyła na krótki czas psa Tobiaszowego, bardzo zwinnego charta; dalej oślicy Balaama, która biega lepiej niż dromader; kruka i gołębia z arki, też wcale tęgich latawców. Wyprawię ich w poselstwie do Memfisu, w sprawie niezmiernej wagi“.
Stara odparła: „Panie, możesz rozrządzać dowoli psem Tobiasza, oślicą Balaama, krukiem i gołębiem z arki oraz kozłem ofiarnym; ale byczek nie może spać w stajni. Powiedziane jest, że musi być wciąż uwiązany na stalowym łańcuchu, „być wciąż zwilżony rosą i szczypać trawę z ziemi[1], i że ma dzielić pożywienie dzikich zwierząt“·. Powierzono mi go, muszę słuchać. Coby o mnie pomyśleli Daniel, Ezechiel i Jeremiasz, gdybym powierzyła tego byka komu innemu? Widzę, że znasz tajemnicę tego dziwnego zwierzęcia: nie mam sobie do wyrzucenia żem ją zdradziła. Zawiodę go daleko od tej nieczystej ziemi, nad jezioro Sirbon, zdala od okrucieństw króla Tanisu. Ryba moja i wąż obronią mnie; nie lękam się nikogo, kiedy służę memu Panu“.
Roztropny Mambres odpowiedział: „Moja dobra stara, niech się dzieje wola boża! bylem odnalazł naszego białego byczka, nie stoję ani o jezioro Sirbon, ani o jezioro Moeris, ani o jezioro sodomskie; pragnę tylko jego dobra, i twego także. Ale dlaczegoś wspomniała Daniela, Ezechiela i Jeremiasza? — Ach, panie, odparła stara, wiesz równie dobrze jak ja, jak bardzo ich obchodzi ta cała sprawa; ale nie mam czasu do stracenia; nie chcę wisieć; nie chcę aby mego byczka spalono, utopiono lub zjedzono. Spieszę ku jezioru Sirbon, przez Kanopę, wraz z moim wężem i rybą. Bądź zdrów“.
Byk udał się za nią zadumany, okazawszy zacnemu Mambresowi należną mu wdzięczność.
Roztropny Mambres przechodził okrutne niepokoje. Wiedział dobrze, że Amazys, król Tunisu, doprowadzony do rozpaczy szaloną namiętnością córki do tego zwierzęcia i mniemając że jest zaczarowana, będzie wszędzie ścigał nieszczęsnego byka, którego niechybnie spalą jako czarnoksiężnika na placu publicznym w Tanisie, albo też wydadzą rybie Jonaszowej, albo upieką, albo podadzą do stołu. Za wszelką cenę chciał oszczędzić księżniczce tej przykrości.
Napisał list do arcykapłana w Memfisie, swego przyjaciela, świętemi głoskami, na egipskim papierze, który jeszcze nie był rozpowszechniony. Oto dosłowne brzmienie listu:

„Światło świata, namiestniku Izydy, Ozyrisa i Horusa, głowo obrzezanych, ty, którego ołtarz wznosi się, z najwyższego prawa, ponad wszystkie trony; dowiaduję się, że twój Bóg Apis umarł. Mam innego do twoich usług. Przybądź szybko ze swymi kapłanami aby go uznać, ubóstwić i zawieść do stajni w twojej świątyni. Niech Izyda, Ozyris i Horus mają cię w swej świętej i godnej pieczy!
„Twój kochający przyjaciel,
Mambres“.

Sporządził cztery odpisy tego listu, z obawy jakiegoś przypadku, i zamknął je w szkatułce z najtwardszego hebanu; następnie wezwał czterech gońców, których przeznaczał do tego poselstwa (byli to: oślica, pies, kruk i gołąb). Rzekł do oślicy tak:




  1. Daniel, V. (Przyp. Woltera.)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.