Boska Komedia (Stanisławski)/Raj - Pieśń XXIV
„Grono wybrane do wielkiej wieczerzy
Baranka, który tak sowicie karmi,
Że zawsze sytem jest pragnienie wasze,
Jeśli za łaską Boga on kosztuje[1]
Tego, co spada od waszego stołu,
Pierwej niżeli śmierć mu czas wytknęła, —
Zważcie na jego żądzę niezmierzoną
I chciejcie nieco orzeźwić go rosą,
Wy, którzy zawsze pijecie ze źródła,
Z którego właśnie myśli jego płyną.“
Tak Beatricze rzekła; a te dusze
Wesela pełne, sferami się stały
Wirującemi na biegunach stałych,
I na wzór komet iskrzyły się mocno.
A jako koła w układzie zegaru
Kręcą się zwykle, że kto je rozważa,
Temu się pierwsze nieruchomem zdaje,
A zaś ostatnie zdaje się że leci;
Tak owe kręgi pląsające różnie,
Jedne powolniej, drugie zasię chyżej,
O swem bogactwie wnosić mi kazały.[2] —
A w tem z jednego, co był najpiękniejszy,
Widziałem trysnął ogień taki błogi,
Że żaden większą nie świecił jasnością,
I trzykroć wkoło Beatriczy wionął
Z pieniem tak boskiem, że mi je powtórzyć
Nie jest dziś w stanie wyobraźnia moja.
Skacze więc pióro i o tem nie piszę;
Bo wyobraźnia, jak i mowa nasza,
Zbyt ostre barwy dla takich odcieni. —
— „Święta siostrzyco, która tak pobożne
Prośby szlesz ku nam, od tej pięknej sfery
Ty mnie odrywasz gorącem uczuciem.[3]“
Tak płomień święty, wstrzymawszy się potem,
Ku Pani mojej skierował swe tchnienie,
Które, jak rzekłem, przemówiło do niej.
A ona na to: „O jasności wieczna
Wielkiego męża; któremu Pan klucze
Zostawił od tej przedziwnej radości,
Co je sam nosił niegdyś tam na ziemi,
Chciej go wybadać jak ci się podoba,
W łatwych i trudnych punktach względem Wiary,
Z którąś po falach przechadzał się morza.[4]
Czy mocno kocha, spodziewa się, wierzy, —
Tajnem ci nie jest, bo masz wzrok utkwiony,
Gdzie się maluje obraz każdej rzeczy.
Ale że wiara dostarcza prawdziwa
Obywateli do królestwa tego, —
Dobrze jest, że mu zręczność się nadarza,
Ku większej czci jej, mówić o niej z tobą.“
Jak się bakałarz, zbroi, a nie mówi
Dopóki Mistrz mu nie zada pytania
Do dowodzenia, nie do rozwiązania;
Tak jam się zbroił wszelkiemi dowody,
Gdy to mówiła, bym złożyć był gotów
Wyznanie takie przed badaczem takim.
— „Powiedz mi, wyznaj, chrześcjaninie dobry,
Co to jesst Wiara?" — Ja — podniosłem czoło
Na światło zkąd mi wionęły te słowa,
Potem zwróciłem się ku Beatricze,
O ona szybkiem dała znak skinieniem,
Ażebym wodę z krynicy mej duszy
Wylał nazewnątrz; więc mówić począłem:
Oby ta Łaska, która mi zezwala
Złożyć wyznanie przed dowódzcą wielkim,
Dała mi jasno myśli me wyrazić!
I dalej potem: Ojcze! jak niemylne
Nam zapisało pióro twego brata,
Co Rzym na dobry tor wprowadził z tobą,
Wiara jest gruntem rzeczy spodziewanych
A niewidzialnych zasię jest wywodem;
I to jej treścią właśnie być rozumiem.[5]
— „Słuszny jest sąd twój — posłyszałem na to, —
Jeżeliś pojął, przecz on ją zaliczył
Między zasady i między wywody.“ —
A ja mu na to: Te głębokie rzeczy,
Co mi się tutaj jasno widzieć dają,
Na ziemi tak są dla oczu zakryte,
Że byt ich tylko zależy od wiary,
Na której wielka spoczywa nadzieja;
Dla tego miano zasady przybiera.
I z tejże Wiary, w braku innych danych,
Syllogizmować jedynie możemy;
Przeto wywodu miejsce zastępuje.[6] —
Na tom posłyszał: „Jeśliby tak wszystko,
Co tam możecie zdobyć przez naukę,
Pojętem było, — nie byłoby miejsca
Dla sofistycznych wykrętów na świecie.“
Tak tchnęła ku mnie miłość pałająca,
Potem dodała: „Dobrześmy zbadali
Już tej monety i metal, i wagę;
Powiedz mi teraz, masz li ją w swym worku?[7]“
— O, mam ją, rzekłem, tak błyszczącą, krągłą,
Że ani mogę wątpić o jej stęplu. —
Potem się znowu jaśniejące światło
Ozwało z głębi: „Ten to klejnot drogi.
Na którym wszelka cnota się opiera,
Zkądżeś go dostał?“ — Rzekłem: Deszcz obfity
Ducha Świętego, wylany szeroko
Na pargaminy i stare, i nowe,
Jest syllogizmem, co mnie tak dobitnie
Utwierdził w Wierze, że mi wszelkie inne
Tępem się teraz dowodzenie zdaje.[8] —
Potem znów słyszę: „To stare i nowe
Podanie, które tak cię przekonało,
Dla czego słowem Bożem je uznajesz?“ —
— Dowodem, rzekłem, co prawdę wykrywa,
Są dzieła, które po niem nastąpiły,
Dla których ani żelaza natura
Nie rozgrzewała, ani go też kuła.[9] —
A na to duch mi odpowiedział znowu:
„Zkądże masz pewność, że te dzieła były?
Bo nic innego nie przyświadcza temu,
Jeno toż samo, co dowodzić trzeba.[10]“
— Jeżeli świat się bez cudów nawrócił
Do chrześcjaństwa — już to jedno, rzekłem,
Jest takim cudem, że z nim w porównaniu
I setną częścią nie są wszystkie inne.
Boś wyszedł w pole głodny i ubogi
Abyś nasienie siał dobrego krzewu,
Co był winnicą, a dziś stał się cierniem.[11]
Kiedym to skończył, cały ów dwór święty
Zabrzmiał po sferach Te Deum laudamus,
W nucie śpiewanej tylko tam wysoko;
A ten niebieski magnat, który ze mną
Tak po konarach szczeblował, badając,
Żeśmy ostatnich gałęzi sięgali,
Ozwał się znowu; „Łaska, co się pieści
Z umysłem twoim, usta ci otwarła
Na tyle właśnie, na ile przystało;
Pochwalam tedy wszystko co z nich wyszło;
Ale masz teraz objawić, w co wierzysz
I zkąd ci przedmiot tej wiary podano?“ —
— O Ojcze święty! duchu, który widzisz
To czemuś wierzył tak, że młodsze stopy
W drodze do grobu prześcignąłeś łatwo,[12]
Chcesz, powiedziałem, ażebym objawił
Formę gorącej wiary mojej tobie,
I o przyczynę jej pytać mnie raczysz?
Wię odpowiadam: Wierzę w jedynego
Wiecznego Boga, który niewzruszony
Porusza niebo miłością i wolą;
A dla tej wiary, nietylko dowody
Mam ja fizyczne i metafizyczne,
Lecz mi ją daje prawda, która płynie
Ztąd przez Mojżesza, Proroki i Psalmy,
Przez Ewangelję, przez was, Apostoły,
Którzyście pisać naonczas poczęli
Kiedy was ogniem natchnął Duch gorący.
I wierzę we Trzy Osoby przedwieczne,
Wierzę w ich istność jedną i troistą,
Tak że im razem sunt i est przystoi.[13]
Tę to głęboką tajemnicę boską
Com ją tu wspomniał, w umysł mi wraziła
Ewangelicza nauka oddawna.
Owoż jest źródło, owo iskra święta,
Która wciąż w płomień rozrasta się żywszy
I błyszczy we mnie, jako gwiazda w niebie.
Jak pan, gdy słyszy rzecz dla siebie miłą,
Obejmie sługę, kiedy ten umilknie,
Dobrą nowiną radując się w sobie;
Tak, skorom zamilkł, błogosławiąc pieniem,
Trzykroć otoczył mnie blask apostolski,
Gwoli któremu mówiłem przed chwilą, —
Tak mu się moja podobała mowa.
- ↑ T. j. Dante.
- ↑ Mniejsza lub większa chyżość krążenia wnosić każe Dantemu o większem lub mniejszem bogactwie łaski i chwały opromieniającej dusze błogosławione (Obacz o tem w Pieśni VIII. Raju w. 18—20 i przyp. 5.).
- ↑ Tak przemówił do Beatricze Piotr święty.
- ↑ Obacz o tem u Mateusza R. XIV., w. 27. i nast.
- ↑ Paweł Święty, brat w apostolstwie Śwtętego Piotra, i który z nim razem siał ziarno chrześcijańskiej wiary między Rzymianami, w Liście do Hebreów napisał: „A wiara jest gruntem rzeczy tych, których się spodziewamy, wywodem rzeczy niewidzianych.“ (R. XI., w. 1.). Dante na zapytanie Piotra Śgo odpowiada słowami Pawła: „Fede è sustanzia di cose sperate, Ed argomento delie non perventi.“ —
- ↑ T. j. Wiara jest jedyną zasadą, czyli gruntem, na którym się opierać możemy w poznaniu rzeczy niebieskich; ona też jest jedynym punktem, z którego robić możemy wywody o rzeczach niedostępnych dla zmysłów naszych.
- ↑ Śty Piotr przyrównywa tu Wiarę do monety.
- ↑ Stare i nowe pargaminy — to Stary i Nowy Testament.
- ↑ T. j. dowodem, że księgi Starego i Nowego Testamentu są słowem Bożem, służyć powinny cuda, te to dzieła nadprzyrodzone, których natura sprawić nie mogła.
- ↑ O cudach mówi Pismo Święte, którego boskie pochodzenie masz właśnie dowodzić.
- ↑ Na zarzut Piotra Śgo Dante odpowiada argumentem wziętym u Śgo Augustyna (De Civitate Dei XXII., 5.).
- ↑ T. j.: Ty, który teraz oglądasz Chrystusa, w którego zmartwychwstanie wierzyłeś tak mocno, że nie wahałeś się pierwszy wstąpić do grobu Jego, wyprzedzając w tem Śgo Jana... O tem czytamy w Ew. Śgo Jana: „Wyszedł tedy Piotr i on drugi uczeń do grobu. A bieżeli oba społu a on drugi uczeń wyścignął Piotra, i pierwszy przyszedł do grobu. A schyliwszy się, ujrzał leżące prześcieradła, wszakoż nie wszedł. Przyszedł tedy Symon Piotr idąc za nim i wszedł w grób“ etc... (R. XX. w. 3—6.)
- ↑ Mówiąc o Trójcy Śtej można powiedzieć są i jest.