[205]BURZA GÓRSKA.
Hej nocą, nocą, lipcową nocą
Złote ostrogi w świetle migocą,
Sto pysków końskich uzdy wypręża,
Sto iskier ciska Ruta pawęża,
Sto kit liliowych snopem wykwita, —
Sto koni tłucze w srebrne kopyta.
Na grzywach chmury miedzianolice,
W karki się wpiły drżące orlice,
Pioruny dławią chrapiące gardła,
Mgła się nad nimi stepem rozparła,
Gromy gruchocą brzękiem łańcucha,
Żar wężowiskiem z paszczy wybucha.
Jaśniej a krwawiej! ludniej a ludniej!
Pod kopytami opoka dudni.
Przez wielkie łąki, przez skalne błonie
Mkną rozhukane, szalone konie —
Ziemia się czarna krwi skrzepem plami,
Gdzież wy rycerze? My tu za wami!
Nozdrza im dyszą żądzą szaleńczą
Duchy pokoleń w piersiach im jęczą,
Pyski im zioną mgłą i zawieją,
Otumanione ślepia krwawieją,
Szał im wydyma nabrzmiałe szyje —
Na bój, rycerze! Godzina bije!
A ich czaprakiem mgły welon szary,
A ten mrok czarny — to ich sztandary,
A uździenicą — ten tuman biały,
A te poświsty — to ich hejnały,
A gromów ryki — to ich moździerze,
Bije godzina! Na bój rycerze!
Lecą, czasami trącą kopyty
Stężałe, śpiące piersi — granity —
Czasami skrzydłem gryf krwistodzióby
Muśnie olbrzymom skalne kadłuby.
[206]
Orgia płomieni, gromów nad ziemią!
A oni wiecznie drzemią, a drzemią.
Pędzą rumaki coraz to dalej,
Coraz to ciszej łuna się pali,
Coraz to bledsza nieba kopuła,
Coraz to srebrniej mgła się rozsnuła,
Coraz to głębsze olbrzymów spanie. —
Nie wstanie armia! Nie zmartwychwstanie!..
Jeszcze się łuny pożarne żarzą...
Świt już bieleje zamgloną twarzą.
Orkan się jeszcze zrywa i wichrzy,
Ale już cichszy, cichszy i cichszy...
Śni zbrojny zastęp nieobudzony. —
Armie kamienne — trupie legiony!...
Władysław Sterling.
Zakopane.