Było ich dwoje/VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Było ich dwoje |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1881 |
Druk | Józef Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Maryś nie mówiąc już nic, wzięła Staszka pod rękę i poszła z nim na przeciwek do rejenta.
— Przyszłam, odezwała się podchodząc do jego łóżka, podziękować panu za mojego narzeczonego...
Rejent wzruszony wyciągnął ręce wychudłe.
— Nie winienem, Bóg mi świadek — zawołał, że ta sobie oczy nadwerężył. Nie zmuszałem go do pracy... W Bogu nadzieja, że mu wzrok przywróci. Widziałem tego przykłady...
Ah! mój Boże — dodał, zabieracie mi go! zabieracie. — Jak-że mi pusto będzie w mojéj chacie. To była jedna moja pociecha.
Szczęściem nie długo pewnie... tęsknić za nim będę.
Staszek zapłakał.
Przysunąwszy się, w nogi i po rękach rejenta całował.
Tak rozstali się.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.