[27]
CAFE
Motto:
„Pan kapelmistrz zwarjował widocznie...”
Tuwim.
Karasiński, i Verdi, i Strauss, i Bizet,
Filiżanki, łyżeczki, i obłęd, i chichot.
Kapelmajster zziajany w skrzywionem pince-nez
Jeden z całą orkiestrą walczy, jak Don Kichot.
Ci się pchają! Ratunku!! Jeszcze jeden gość!
Powiedzcież niech raz na klucz drzwi zamkną odźwierni!
Paanowie! Ja nie mogę! Paaanowie!! Już dość!!
Nie róbcie że z kawiarni jakiejś ekstazerni!
Utlenione, liljowe moje vis-à–vis
Pije grog, jak wytrawny stary alkoholik.
[28]
Ma w sobie coś z kościoła i coś z chambre garnie,
Półprofilem efroncko oparta o stolik.
Pani umie cudownie nosić swoją twarz...
Ale dlaczego Pani dziś tak dużo pije?
Pani jest taka „w tonie”... i ten dacolletage...
Jak dyskretnie odsłania wszystko... a nie szyję.
Niech się Pani nie gniewa. Ja dziś nie wiem sam!
I myśli zaprawione mam abrykotyną.
Jestem słodki dla wszystkich przestarzałych dam
I upaja mnie nawet... tango argentino.
Coś rozrasta się we mnie i gnie mnie przez pół
W jakichś linjach komicznych, rytmicznych i prostych.
Czuję, że zaraz wstanę i wskoczę na stół
I recytować zacznę nowy futurostych.