Chopin: człowiek i artysta/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Chopin: człowiek i artysta |
Podtytuł | Przedmowa |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Zjednoczenia Młodzieży w Poznaniu. |
Miejsce wyd. | Lwów i Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Godnym zanotowania jest fakt, iż książki o Chopinie pisali dotychczas w przeważnej liczbie autorowie należący do anglo-saskiej rasy. A Chopin jej tak nie lubił! zwłaszcza Anglików. Bezstronność na tem większe zasługująca uznanie. Od czasu ukazania się w 1888-ym najpoważniejszego i właściwie pierwszego źródłowego dzieła o Chopinie po angielsku przez F. Niecksa, przybyło literaturze chopinowskiej sporo poważnych prac tak angielskich (Charles Willeby, Joseph Bennet, Fr. Hueffer, John F. Runciman) jak amerykańskich (T. Finck, W. H. Hadow, W. I. Hendersen, E. Dannreuther, etc.); na czele tych ostatnich należy umieścić dzieło J. G. Hunekera: „Chopin the man and his music“ (pierwsze wydanie w r. 1900). James Gibbons Huneker urodzony w Filadelfji w r. 1860, pragnął początkowo poświęcić się karjerze wirtuozowskiej, kształcąc się, od ośmnastego roku życia począwszy, w paryskim Konserwatorjum pod kierunkiem T. Rittera i Jerzego Mathiasa. Zetknięcie się z tym ostatnim, jednym z bardziej znanych uczniów Chopina, naprowadziło niewątpliwie młodocianego entuzjastę sztuki już wtedy do zajęcia się bliższego naszym genjalnym poetą tonów.
Mimo sumiennych studjów Huneker nie posiadał dosyć talentu, aby mógł urzeczywistnić swe zamiary zdobycia laurów wirtuozowskich, w czem zresztą zorjentował się dosyć wcześnie. Osiadłszy w Nowym-Jorku, objął tam posadę profesora w Konserwatorjum i, zwyczajem amerykańskim zamieniając „sine ira“ jeden fach na drugi, zamiast dawać koncerty poświęcił się wyłącznie pracy teoretyczno-literackiej. Owocem tej pracy jest szereg studjów i szkiców estetycznych („Mezzotints in modern music“, „Overtones, a book of temperaments“, „Melomaniacs“, „Visionaries“, „Promenades of an Impressionist“) a dziełami o Chopinie i Liszcie na czele. Na kilka miesięcy przed śmiercią, która nastąpiła w r. 1921-ym, wydał interesującą autobiografję, p. t. „Steeplejack“.
Jeśli nie było danem Hunekerowi zostać wirtuozem pianistą, to bezwarunkowo przypadło mu w udziale wirtuozostwo stylu. Styl ten dla naszych, na romańskich wzorach zaprawnych gustów może nieco ekscentryczny, czasami swą bezceremonjalnością i pełną życzliwości ironją przypomina Dickensa; Huneker lubuje się z skrótach myślowych, w odległych i niespodziewanych przenośniach, ale przemawia jasno i wnosi przytem pewien nastrój pogody, optymizmu i tego młodzieńczego entuzjazmu, jaki cechuje duszę i umysłowość amerykańską wogóle. Bo też entuzjastą chopinowskim jest nadewszystko Huneker, entuzjastą, ale zarazem rzeczowym obserwatorem, który chciałby oczyścić atmosferę bezkrytycznych uwielbień, składanych twórcy Polonezów i Mazurków, przez oddanie należnego hołdu dziełom wielkim, a usunięcie w cień wszystkiego, co nie stoi w twórczości lub życiu Chopina na wysokości jego geniuszu. Wypowiada też Huneker walkę plotkom oraz „tradycją uświęconym“ legendom czy to o dzieła, ich powstawanie i wykonywanie, czy też gdy o osobę samego mistrza chodzi. Stronę biograficzną traktuje oryginalnie, starając się rysować życie Chopina jakby pospieszny szkic węglem; w szkicu tym znać jednak dłoń wprawnego rysownika, który mimo pewnej pobieżności daje dokładną charakterystykę faktów, epoki i ludzi. — Powołując się dosyć często na „obrazoburcę“ Niecksa, który pierwszy zabrał się do rewizji „legend“ o Chopinie, umie Huneker od czasu do czasu obalać owe legendy jednym ironicznym uśmiechem. — Po przytoczeniu naprzykład długiej relacji X. Jełowickiego o śmierci Chopina pisze: „Czcigodny Ksiądz musiał mieć fenomenalną pamięć. Spodziewam się, że ona funkcjonowała też zgodnie z prawdą. Podaję tu jego opowiadanie w całości ze względu na to, że ono jest zupełnie nowe. Co mnie usposabia poniekąd sceptycznie, to fakt, że listy te przełożyła na język niemiecki La Mara“... Trudno o subtelniejsze, a zarazem o bardziej ironiczne wyrażenie swego niedowierzania relacjom o zbyt sentymentalno-feljetonowym charakterze, aby mogły być obrazem rzeczywistości. — Stanowisko Hunekera wobec pani George Sand jest bardzo krytyczne, dalekie od prądu nowoczesnego, któremu słusznie zresztą choć nie bez pewnej przesadnej pozy hołduje F. Hösick, starający się zrehabilitować najzupełniej — nawet już w przedmowie do swego dzieła, charakter pani Sand i jej stosunek do Chopina. — O dokumentach, które podał Hösick na udowodnienie, że sympatje Chopina pod adresem córki p. Sand, Solange, przechodziły poza zakres czystej przyjaźni, Huneker zdaje się nie wiedzieć; zapatrywanie zaś jego na całą sprawę miłosną Chopina charakteryzuje najlepiej zdanie: „Nigdy się nie dowiemy, co on o niej naprawdę myślał i właściwie nic nam na tem nie zależy“. Istotnie najwyższy czas, aby wszystkim piszącym o Chopinie przestało już nareszcie na tem tak bardzo zależeć, abyśmy już skończyli z rozstrzyganiem problemu, kiedy i w jakich okolicznościach się zaczął, czy skończył romansowy stosunek dwojga kochanków, i abyśmy już wreszcie stanęli wyłącznie pod znakiem analitycznych i syntetycznych prac o utworach muzycznych Chopina. Z niesłusznym uporem obstaje Huneker we wszystkich wydaniach swej książki przy wątpliwościach co do daty urodzenia Chopina. O ile w roku pierwszego wydania jego dzieła, wątpliwości te mogły być usprawiedliwione, o tyle od czasu publikacji przez Hösicka (Chopin Tom I) dwóch metryk (łacińskiej i polskiej) z ksiąg stanu cywilnego kościoła w Brochowie przepisanych, niema już najmniejszej niepewności co do daty urodzin, przypadającej na 22-go lutego 1810 roku o godzinie 6-tej po południu.
HENRYK OPIEŃSKI.