[134]CHWILA MYŚLI.
Znużony jestem... trzykroć upadałem
Pod krzyżem pracy — skrwawiony i drżący —
I trzykroć, trzykroć z upadku powstałem,
I uspokoił się duch bolejący...
Zadrzemał może jak pustyń wędrowiec,
Nim go zwierz zbudzi, ryjący grobowiec.
Przeszedłem myślą takie straszne piekło —
Przez dzieje świata snułem lat tysiące.
O Panie! pocóż tyle krwi wyciekło?
Poco pękały serca pałające?
Olbrzymy przeszli po tej biednej ziemi —
I skamienieli, jak od bolu niemi.
Może za wiele mieli Twego ducha —
Toż nie pojęci przeszli pośród tłumu;
Głos ich za silny dla ludzkiego ucha,
Podobien gromom, lub do morza szumu —
[135]
Wołali: wolność! — i rozdarli łona...
Padli! — dziś stoją posągi — imiona.
Ciała ich w ziemi — duchy gdzieś daleko
Błądzą po gwiazdach — cierpliwi tułacze.
Kiedyż ich grobów rozpęknie się wieko?
Panie! czyż nigdy nie dojdą cię płacze?...
O! ześlij — ześlij — proroki — Mojżesze.
Niech w kraje światła zaprowadzą rzesze.
Tam żale sierot — a tu .........
Straszną muzyką spływają do ucha;
Słowik w drzew cieniu rozpływa się w jęki;
Tam gwiazdy błyszczą, wietrzyk zlekka dmucha,
Na nocnych polach żałobne szemranie,
Niby pacierze grobów...
Słyszysz, Panie?....
Lwów 14 czerwca 1856.