[34]
CIEŃ.
Anim patrzał na słońce przez lny,
Anim chodził do boru po sny, —
Jenom widział, jak rzucony wzdłuż
Cień mój powstał by nie upaść już.
Przetarł oczy i otrząsnął pył,
Co był złoty i wiekowy był,
W dniach zamierzchłych rozejrzał się wstecz,
Przywdział zbroję i przypasał miecz.
Siadł na rączy, na bułany koń,
Uśmiechnięty cwałował przez błoń,
Kopytami tratując na płask
Kół słonecznych po murawie brzask!
Dokąd zbiegłeś, konny cieniu mój?
Czy z różami na śmiertelny bój?
Czy do baśni, niewidzialnej stąd?
Czy w umyślny gwiazd po niebie zbłąd?
[35]
»Ni do gwiezdnych wyżej ziemi burz,
Ni do białych niżej słońca róż,
Jeno pragnę powrócić w ten kraj,
Gdzie ty byłeś — drzewom dany Maj!
Gdzie ty byłeś — ponad jarem dąb,
Zasłuchany w zew anielskich trąb,
A ja — wpobok od słonecznych wrzeń —
W głębi jaru — twój dębowy cień!
Gdzie ty byłeś z tamtej strony chat
W snach zapadły, nieprzebyty sad,
A ja — na wznak poległy u wrót —
Twej zadumy wzór nikły i skrót!...«
Wracaj, cieniu, konny cieniu mój,
Po przez kwiaty — w ten za nimi znój,
Poprzez biały na jabłoni puch —
W zmierzch dębowy, gdzie bywał mój duch!
Anim patrzał na słońce przez lny,
Ani chodził do boru po sny, —
Jenom widział, jak w wiosenny czas
Z cieniem moim Bóg spotkał się raz...
|