Cień ponurego Wschodu/Śmiały przemysł

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ferdynand Ossendowski
Tytuł „Śmiały przemysł“
Pochodzenie Cień ponurego Wschodu
Wydawca Książki Ciekawe
Data wyd. ok. 1923
Druk Zakłady Graficzne Zygmunt Sakierski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
„Śmiały przemysł”.

W tym samym rodzaju jest inna znowu profesja „wolna“, do dnia dzisiejszego uprawiana na „Dalekim Wschodzie“ Rosji. W dawniejszych czasach, a mianowicie przed 20–25 laty profesją tą zajmowało się bardzo wielu z tych ludzi, którzy sami, albo ich synowie obecnie należą do bogatych klas miast Dalekiego Wschodu.
Wczesną wiosną z Korei i Chin ciągną do kraju usuryjskiego i amurskiego liczne zastępy Korejczyków i Chińczyków. Są to najbiedniejsi, zdeklasowani całkowicie mieszkańcy kraju „Smutnego Zmroku“ (Korea) oraz „Państwa Nieba“ (Chiny). Część tych przybyszów wstępuje w poczet robotników w miejscowych kopalniach złota lub węgla, — część pracuje w portach Władywostoku i Mokołajewska nad Amurem, część znowu idzie na roboty do chłopów i kozaków usuryjskich i amurskich. Lecz pewna ilość najbardziej przedsiębiorczych i energicznych ludzi w dziewiczej puszczy, gdzie wszechwładnie panuje tygrys amurski, w nieznanych łożyskach górskich rzeczek i potoków wyszukuje złoto, drogie i półdrogie kamienie, lub błąka się po szczytach gór Sichota-Alin, znajdując drogocenny, cudowny, leczniczy korzeń, — dżeń-szeng, ceniony na wagę złota. Czasami udaje się takim przedsiębiorczym przybyszom złapać w sidła kilka pięknych, prawie czarnych soboli, kun, lub nawet bobrów, które w bagnistych składkach górskich mają jeszcze swoje kolonje. W tak ciężkiej pracy, w ciągłej obawie o życie, któremu co chwila grozi albo zdziczały uciekający z ciężkich robót przestępca kryminalny z Sachalinu, lub władca puszczy tygrys, bardzo gustujący w mięsie żółtego człowieka, pędzi swój żywot Chińczyk, lub Koreańczyk.
Upływa lato i połowa jesieni. W listopadzie żółci przybysze zaczynają powracać do domu. Drogi ich są znane tak samo, jak drogi odlatujących na zimę łabędzi i gęsi. To też wszystkie ścieżki, któremi dążą ze swoją zdobyczą przybysze, są obsadzone przez Rosjan. Przybysze idą zwykle odziani w białe ubrania, bo to jest zwyczajny kolor dla Koreańczyków, ale też i dlatego, że na śniegu trudniej napastnikowi dojrzeć postać swojej ofiary. Rosjanie idą na „śmiały przemysł“ lub na polowanie na „białe łabędzie“ z karabinami. Kula powala żółtego włóczęgę, a Rosjanin zabiera cały jego dobytek i uchodzi bezkarnie, pozostawiając ciało człowieka na pastwę zwierza, nie myśląc bynajmniej o tem, że na tego zabitego, przez długie lata napróżno będzie czekała cała rodzina, której życie i los zależy od tego, ile zdobyczy przyniesie ten odważny poszukiwacz złota i dżen-szengu z tajemniczej i niebezpiecznej puszczy (tajgi) usuryjskiej.
Cały szereg ludzi na dalekim wschodzie wzbogacił się w ten sposób, obecnie zaś polowaniem na „białe łabędzie“ trudnią się przeważnie chłopi ze wsi Kamień. — Rybołów na jeziorze Chanka, gdzie krzyżują się szlaki żółtych śmiałków, idących zwykle z biegiem rzeki z Sungacza do granicy Mandżurji. Obok chłopów tę bezkarną zbrodnię uprawiają, jako prefesję, kozacy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ferdynand Ossendowski.