Czarodziejstwo
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Czarodziejstwo |
Pochodzenie | Pies kosmosu |
Wydawca | Księgarnia F. Hoesicka |
Data wyd. | 1929 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Błękitami gęstemi do góry, drąc oporu skołtunione chmury,
W buntowniczej zuchwałej radości, w zażartości natężeń i walk,
Wśród wzdętego ogromu przestrzeni — lotnych flotyll śpiewającym sznurem
Żeglujemy w zachwytu fontanny, w niepieszczoną przez nikogo dal.
Tęsknią smutnym za nami spokojem porzucone siedliska słodyczy,
Już nie mamy ni domu, ni kraju — ptaki górne bez rodzinnych gniazd.
W skurczu serca zdeptaliśmy miłość dziewczyn drogich, gorących różyczek:
Wołał przestwór gwałtownym sygnałem, wołał białem świergotaniem gwiazd.
Witaj, skrzący brawurowy śmiechu! Witaj, mocne pieniste wesele!
Boski wietrze, bezmiarem pachnący, jak na skrzydłach nas przed sobą nieś!
Nauczyły nas płomienne smyczki, w krwi budzące złocistą kapelę,
Kochać jasny, wielki dzień przyszłości, bombą świtu zapaloną wieść.
Żeglujemy, rozsiewając w drodze tchem serdecznym rozognione ziarna,
Żeby zboża kołyśliwem światłem piękna łan słoneczny bujnie rósł.
Pobłyskuje przed nami co chwila tajemnica, jak strzelista sarna.
Światy z jelit buchają zielenią, wrące srebro cieknie z niebnych ust.
Odkrywamy coraz nowe nieba, gdzie blask pachnie, woń jak dzwonki dźwięczy,
Gdzie podkuty platyną księżyców koń lazuru, mknąc, śledzioną gra.
W naszych żyłach młode słońce pływa i śpiewają wiolonczele tęczy!
Oto wdali czarodziejstwo wstaje w szpadach blasku, w oślepienia skrach!