<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Czary i czarty polskie
Rozdział VIII
Pochodzenie Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1924
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawniczego „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Indeks stron


VIII.

Pierwszym, który w Polsce przemówił w obronie męczonych czarownic był anonimowy autor „Czarownicy powołanej“ (1639).[1] Nie jest rzeczą ważną, czy dzieło to jest utworem oryginalnym czy też, jak twierdzą niektórzy, powstało pod wpływem „Cautio criminalis“ Fryderyka Spee,[2] zawiera bowiem tyle szczegółów Ściśle lokalnych, takie bogactwo materjału obyczajowego, że śmiało możemy je uznać za dzieło polskie, w każdym razie przez Polaka i tylko dla Polaków pisane. Autor przyznaje wprawdzie „że Bóg i prawo rozkazuje czary karać, ale niezawsze ani każdego pomówionego, chyba, kiedy są dowody tego pewne i dostateczne. A ponieważ wszyscy, tak w duchownem jako i w świeckiem prawie biegli, jednostajnie uczą ten grzech o czarach i spółkowaniu z czartem bardzo trudny do pojęcia i wyrozumienia, nie trzeba skokotliwie ale rozmyślnie, mając bystre oko na różne w tej sprawie trudności, omyłki i zdrady szatańskie i nadto na lekkomyślnych niewieścisk potwarze i obojętne mowy, pełne niestatku.“ (Czar. powoł. 56).
Radzi dalej, aby urząd raczej łaskawością grzeszył: lepiej dziewięciu winnym pofolgować, aniżeliby dziesiąty bezwinny miał z nimi marnie i niewinnie zginąć. „A cóż masz z tego za pożytek, choćbyś i całą prowincję od czar uwolnił, kiedy przytem stracisz duszę twoją? Rzeczesz: będzie gorsza i szkodliwsza, gdy ją (t. j. czarownicę) wypuszczę. Odpowiadam: że się nie zatają szydła w miechu... Pokaże się co na nią, sam bies roztrąci się o bożą mękę, jako mówią.“ Jeżeli zaś wtrącono już czarownicę do więzienia, nie należy jej zaraz męczyć, niech ochłonie z przestrachu i myśl ma swobodną; tortury nie powinny być tak srogie, aby osoba wytrzymać ich nie mogła; nie wolno czynić protokułu z zeznań uczynionych podczas „ciągnienia“, — ani pytać o wspólników, wyliczając ich po imieniu. Gromi autor sędziów, którzy zmuszają poturbowane mękami kobiety, aby plotkowały na sąsiadki, które sami (t. j sędziowie) mianują. „A gdy naplotą, mianując tę i ową, uwierzywszy jako ewangelji płonnym ich bajkom, one piszą i bez żadnego braku ani respektu na dobrą i nigdy nienaruszoną sławę ich i zachowanie starożytne w sąsiedztwie bez żadnej nagany, one, by wierutne złoczyńce, okrutnie łapają, wiążą, niewstydliwie obnażają, męczą, morzą, palą, bez żadnego polutowania, nie dopuszczając się im sprawić ani o sobie sprawę dać, że im i sam żywot w takich katowniach obrzydnie i za takim nierządnym postępkiem przychodzi im do tego, że to wszystko, choć bezwinne, na się czasem wyznawają, o co ich pomawiają, byle onemu utrapieniu przez śmierć jakążkolwiek koniec miały: abo się więc z desperacji wieszają i djabłu oddają. Czego się trafia bez miary.“ (ib. 50—51).
Celem autora nie jest jednak bynajmniej przekonanie rodaków o bezpodstawności zarzutów, czynionych czarownicom, wierzy on święcie w djabła i złość popleczników jego, występuje tylko przeciw okrutnej samowoli sędziów i broni zasady sądów mieszanych (mixtum forum), „albowiem grzech czarownic dwojakiej jest natury: raz, że bliźniemu szkodę przynoszą na zdrowiu, dobytku i majątku — i to należy do sądów świeckich; drugi raz, że duszę własną zatracają, zwykły bowiem wyrzekać się Boga i wiary katolickiej, djabłu cześć boską wyrządzać, jako przemożnemu i szczęśliwemu duchowi, który je wszelakiego szczęścia nabawić może, zaczem i herezją pachną. Sąd zaś o tem należy do duchownych pasterzy. Przeto też papieżowie takowe sądy inkwizycjom, gdzie jest inkwizycja, albo miasto nich mixto foro zlecają. W ślady tych najwyższych pasterzów kościoła poszli też pobożni przodkowie polacy i królowie, i konstytucją toż samo co i oni obwarowali. Masz o tem jasną konstytucję na walnym sejmie krakowskim za Zygmunta Starego z r. 1543.“
W konkluzji czytamy:
Z tych tedy rzeczy wzwyż przełożonych, czytelniku łaskawy, jaśnie obaczyć możesz jako to materja sądowa o czarach i czarownicach zawikłana jest i jako sędzia w niej, by po brzytwach ostrożnie ma postępować, by nie zaraził i nie zawiódł nierozmyślną ciekawością sumnienia swego, bez uważnej a zdrowej porady w tak trudnej sprawie ladajako poczynając. (Str. 108).
Cała zaś książeczka kończy się następującą apostrofą:

Do Czytelnika.

Kto chce radzić o czarach z rozsądku zdrowego,
A nie szpecić człowieka sławy bezwinnego,
Niechże przećci uważnie, co ta księga radzi.
Sąd i zdanie doktorów wiedzieć nie zawadzi.
Kto się bowiem na własnem swem zdaniu funduje,
Jak po ledzie snadnie na sumnieniu szwankuje.

(Str. 110).


W niespełna 20 lat po „Czarownicy powołanej“ ukazała się Instructio romana, którą Florjan Kaźmierz Czartoryski, biskup kujawski, kazał przedrukować po łacinie i dołączył do niej list pasterski z wymienieniem licznych nadużyć sądów:[3]
1) Że odmawiają obwinionym obrońców, a choć na nich pozwalają, to na śmierć skazują, bo tak osądzili zgóry. 2) W wyrokach nie wymieniają przyczyn potępienia, aby w ten sposób ukryć swą niesprawiedliwość. 3) Że wierzą byle jakiemu doniesieniu; zapominają, że prawdziwe czarownice czyhają na zgubę dusz cnotliwych. 4) Nie pozwalają apelować od wyroku tortury, a tem samem sądzą nieważnie. 5) Wymyślają nowe sposoby tortur... każą tak długo męczyć, aż się nieszczęśliwa ofiara nie przyzna: i takie wyznania mają za nieomylne. 6) Czarownice, zostające na torturach, pytają o wspólniczki, poddając im nazwiska i nie spuszczając z mąk, dopóki nie wymienią podsuniętych sobie osób, a jeśli po torturach odwołają wyznanie, znowu je biorą na męki; nie wierzą nawet, gdy na stosie odwołują swe oskarżenia niewinnych osób. 7) Bez nowych dowodów powtarzają tortury albo, przerwawszy je na chwilę, ponawiają je. 8) Po ciężkich mękach umarłym w więzieniu odmawiają chrześcijańskiego pogrzebu, chociaż zbrodnia nie została im dowiedzioną i grzebią je pod szubienicą.
Za główny powód tych błędów uznaje biskup fakt, że sprawy czarownice sądzą ludzie bez nauki, często analfabeci, a przeto nakazuje: 1) ponieważ egzorcyści udają niekiedy, że po pewnych znakach umieją odróżniać czarownic, każdy egzorcysta ma mieć upoważnienie od biskupa, pod klątwą ipso facto, a plebani i dziekani mają innych chwytać i biskupowi odstawiać, nawet przy pomocy władz świeckich, o czem lud ma być zawiadomiony. 2) sędziom zabrania się stosowania tortur na podstawie samego oskarżenia lub wieści bez dowodów (zeznania opętanych). Zakazuje dalej pławienia, więzienia i wydawania wyroku, nim cały proces nie będzie odesłany do biskupa. Gani mieszanie się do tych spraw władz świeckich. Oświadcza, że wprawdzie czarnoksięstwo powinno być karane, lecz naprzód powinni teologowie stwierdzić, czy występek jest magją, kary godną, czy też prostym zabobonem. Za przekroczenie sędziowie odtąd będą karani klątwą latae sententiae. Wkońcu dodaje, iż radby, aby zaprzestano prześladowania czarownic, a raczej zajęto się wykorzenieniem innych zbrodni, nie z głupoty, jak czary, ale ze złości pochodzących.
„Życzymy nakoniec i napominamy wszystkich sędziów którzy mają żarliwość świętej sprawiedliwości, aby według powinności swojej karali grzechy, jednak nie tajemne i niedoświadczone i których trudno dowodzić, ale tylko jawne, które każdemu idą w oczy, naprz.: zabójstwa jawne, kradziestwa, wydarcia, oszukiwania i gwałty, zdrady w kupiectwach, w rzeczach do odziewania abo pożywienia należytych etc... szpetna abowiem i nieprzystojna rzecz jest, opuściwszy jawne grzechy, pytać się o tajemnych i męczyć podejrzane bez dobrego wywodu.“
Następnym etapem walki z prześladowaniem czarownic były „Przestrogi duchowne“ Serafina Gamalskiego.[4] Nie myślał on „bronić obmierzłych czarów i wcielonych czartów“, bo „jeżeliż bluźnierca, który słowami uwłoczy honorowi boskiemu, ma być karany, nierównie ciężej mają być męczone piekielne stośnice, które słowy i uczynkami bluźnią... Na takich złośników i złośnice wielkie są konstytucje i dekreta, opisujące kary, ut pro mensura delicti sit plagerum modus. Jednak, żeby nie był excessus albo defectus sprawiedliwości, żeby nie z pod obucha, ale z drukarskiej wychodziły sentymenta prasy; żeby prawo sub codice, nie pod pańską wolą: — sic volo sic jubeo — zostawało; żeby się bąk nie przebił, a na muchę nie padła wina; żeby przy winnych nie byli karani per fas et nefas niewinni.“
Na podstawie prawa kościelnego dowodzi Gamalski, że nawet inkwizytorom nie wolno używać tortur bez pozwolenia biskupa ani skazywać na nie z błahych podejrzeń: ani trzymać choćby przez jedną godzinę. „O Boże sprawiedliwy i najłaskawszy, a teraz w Polsce mało dwie albo trzy godziny, mało pół dnia, mało drugiego i trzeciego dnia, bez refleksji pofolgowania, reffocylacji etc. nic to, że wycierpiał wszystkie katusze i indicia purgował, skasował, nie dopuszczając apelacji, nie uważając na słabość kondycji, sine novis indiciis, przeciwko wszelkiemu prawu, co raz na okrutniejsze biorą tortury, męczą i dręczą: a jeżeli i te wytrzyma, do niczego się nie przyzna, toż samo za dokument czartostwa mają i na stos dekretują. Żadnem prawem takich nie mogą aplikować katuszów, które duszę wyciskają, nie konfesję. Do tego wszak przez tortury mają się doświadczać, czyli winna czyli niewinna; a przecie czyli się przyzna czyli nie, za obwinioną mają. Toć i przed torturami determinate musieli wiedzieć, że winna, a czemuż niepotrzebnie przez tortury prawdy szukali i nie po chrześcijańsku ale po tyrańsku pastwili się nad mizernem cielskiem? I to niepewne indicium czartowskiej pomocy, że, zostając na mękach, ani łezki z oczu ani słowa z ust wypuści, i owszem — zda się spać; bo naprzód już się dosyć przy pojmaniu napłakała i łzy swoje wszystkie w trapezji wytoczyła, albo też nie może płakać z naturalnego humorów defektu; że nie wrzeszczy, bo bólem ciężkim zdjęta zatnie zęby (jako to w paroksyzmach to bywa), że się zda spać; czyli nie omdlała, albo od strachu nie zdrętwiała, albo też sami kaci od złości zapalczywości nie zalśnęli, albo od wielkich mąk już podobno ostatnim ziewa duchem, i często bywa, że na tak ciężkich torturach umierają. I to mylne indicium, że dobrowolnie sama na się różne śpiewa rzeczy, jak jej pogrozi, albo do żywego smyczkiem mistrz zagra, bo woli umierać, niż takie ponosić męki. W niczem nie będąc winna, do wszystkiego się przyznaje, i to śpiewa, o czem jej (co się nie godzi) przed torturami głowę nabili albo egzaminatorowie albo siepacze albo kat albo warta lub publiczny ogłos, a podobno i sami spowiednicy, nierozumnie pytając się penitentów, ich nauczają i do dalszszego kłamstwa impet dają; na dokument, gdyby i najniewinniejszych gadaczów na podobne wzięto katusze, bodajby im gęba nie pękła, i wywołaliby dziwniejsze akcje na siebie, nie przepuściliby ojcu ani matce, i innym, jako się do tego przyznali niektórzy, a jakże słaba, delikatna, niecierpliwa z natury swojej płci ma nie pleść a baba bajać? Stąd źle czynią sędziowie, którzy, posłyszawszy, że ta lub owa jest czarownicą, odsyłają ją do kata. Tu bowiem czart przeklęty kąkol złej suspicji podsiewa, aby więcej na stos snopków niewinnych przyposobił, a gdzie sam djabeł nie może tam babę posyła i przez nią, jako per organum infernalis vocis, wywoływa, i na języki ludzkie podaje, aby przez złe opinje i porozumienia tem snadniej niewinne dusze pożarł. Zaczem nie zaraz trzeba wierzyć poszczekującej babie, i owszem, to wierzyć trzeba, że ta prawdy nie powie, która się Boga prawdziwego i samej istoty prawdy zaparła; nie zaraz zbierać, łapać, wiązać, kiedy czart, jak cygan, świadczy swemi dziećmi, ale zaczekać i zcierpieć, choćby powołani samą rzeczą byli kąkolem djabelskim... bo nie nowina czarownicom zmyślać, szalbierować, i choćby druga nie była taka, jednak wiele udaje i prawi, według przysłowia naszego: „jak na mękach“; i samej sobie nie przepuszcza, a jakże ma drugim przepuścić? Do tego czart krąży, aby dusze niewinne pożarł; kat nie dosypia, aby sobie więcej roboty przysposobił i zapłaty nabył; a podobno i pan dziedziczny lepiej dopiekać i pociągać rozkazuje, aby mógł rapere pauperem dum attrahit, t. j. aby mógł konfiskować poddanych dobra, albo przynajmniej przymusić, ut redimant vexam; o czem wiele przykładów i eksperjencji w naszem państwie znalazłoby się.“
Dalej protestuje Gamalski przeciw wydobywaniu zeznań podczas tortur. Wolno to czynić dopiero „po ferowanym dekrecie, spowiedzi i należytem przygotowaniu się na śmierć, czego u nas nie uważaj.“
Wyliczywszy te nadużycia w dochodzeniu sądowem czarów, autor dodaje: „Insze racje i fałszywe probacje czartostwa dla krótkości czasu opuszczę, wiedząc, że inni autorowie ex professo o tem traktowali, ad publicum książki wydawali, a że ich temi czasy mało widać, podobno niesprawiedliwi sędziowie wykupili i stosy niemi podpalili. Na ostatek to tylko dodaję: reflektujcie się pp. sędziowie na owe principium naturalne: quod tibi non vis fieri, alteri ne feceris, a bójcie się, aby was samych czasu swego nie powołano i nie palono.“
Następnie podaje rady: o badaniu świadków: czy donoszą z babskiej powieści, czy im się przez pijaństwo w oczach nie dwoiło, albo o tem śniło, czy mają złość, nieprzyjaźń, lub interes do majątku i t. p. „a bywa to, że świadkowie czasem wymyślą więcej, o czem i sam czart nie pomyślał. Djabeł, krążąc około podejrzanych czarownic, wprzód dusze sędziów i świadków niesprawiedliwych łowi, pęta i osiada: i wielki cud, że ich zaraz żywo do piekła nie bierze, o którym cudzie poseł cudzoziesmski, powróciwszy z Polski, relację czynił Rzymowi.“
Szlachetnym uniesiony gniewem, pomstuje na oprawców, którzy ofiarę swą zbili, zmęczyli i wypłakać się nie dadzą. „Siedzi związana, skrępowana, zbolała, w turmie albo lamuzie; nie mieć pocieszyciela i do Boga tylko samego wzdycha: Vide Domine afflictionem meam, quoniam erectus est inimicus. Zawzięci sędziowie rozkazują, aby nikogo do niej nie puszczano, przed kimby się mogła uskarżyć, a bywa o, że i przed spowiednikiem drzwi zawierają; jeżeli zaś wnijść pozwolą, nad godzinę się bawić zakazują, z czego niewypowiedzianie boleje i ostatnie smętna dusza wylewa łzy. Szczęśliwszy w tem czart, na nieszczęście czuwający ludzkie, który ma zawsze przystęp, niż przyjazny człowiek, któryby pocieszył, duchowną umocnił nauką i w Bogu jej nadzieję utwierdził.“
Kończąc dzieło swe, woła autor: „Miłość chrześcijańska wyciąga po prawowiernych, samo prawo natury dyktuje i rozum pokazuje, aby każdy sławy i życia swego bronił, kiedy jeszcze nie jest dowodami pokonany, związany, ani podlega. Wiem, że ciężki jest kryminał czarostwa, ale tem samem większych a większych do konwikcji potrzebuje racji; okrutne za sobą ciągnie kary, ale tem samem na obronę ich wzywać potężniejszych każe patronów. Odniosą kogo do magistratu w kradzieżu, cudzołóstwie, zabójstwie etc., pozwalają mu jurystów, dopuszczają apelacji; prowadzą na szubienicę złoczyńców, naznaczają patronów; a kiedy obwinioną w czarostwie, zmęczoną, zdręczoną i niemowną wyprowadzać mają pod szubienicę, denegują adwokata i słowa na obronę wyzionąć nie dopuszczają. Wtenczas dopiero jasne chcą mieć dowody, kiedy się na stosie zapali! I tu zadumiały stanąwszy zawołać muszę z Eklezjastykiem Pańskim: „Widzę pod słońcem i pod tym zapalonym stosem, na miejscu sądów — niezbożność, na miejscu sprawiedliwości — niesprawiedliwość, okrucieństwo, tyranję. Widzę wielu opętanych spiritu malitiae, ignorantiae et crudelitatis.“
I biskup Załuski w swych „Objaśnieniach“[5] przemawiał do sumienia sędziów, aby żądali od strony oskarżającej stwierdzenia czarostwa „oczywistemi dowodami i naturalnemi probacjami. Nie powinni z taką łatwością, na fundamencie dowodów omylnych, jak pławienia lub innych nienaturalnych sposobów karać śmiercią.“[6]
Podobne przestrogi wychodziły nieraz z synodów duchownych.
Synod wileński r. 1643 nakazuje plebanom często upominać panów świeckich, aby w sprawach o czary nie przekraczali przepisów prawa i nie dozwalali męczyć torturami z lada jakiego podejrzenia. Synod poznański r. 1720, płocki 1733 i żmudzki 1752 ganią barbarzyńskie sposoby śledztwa, to samo biskup Rupniewski w ustawie, wydanej na synodzie łuckim r. 1726: „Często się zdarza że niewiaty i panny, nauczywszy się od innych pewnych znaków czarodziejskich i zabobonnych (w czem niekiedy niema grzechu śmiertelnego), mniemają, że najlepsze rzeczy czynią, a tymczasem za to niewinną krew dają i doczesne życie utracają... Ponieważ jednak osoby o czary podejrzane, nie powinny być oskarżane nim upomniane będą, a to z powodu ich prostactwa i niewiadomości, przeto wpierw przez miejscowego plebana napominane być mają, a jeśli nie poprawią się, mają być doniesione.“ W liście pasterskim z r. 1722 ten sam biskup gani urzędy świeckie, że w zabobonnie prowadzonych śledztwach przeciwko czarownicom najgrubszych dopuszczają się błędów, używając niegodziwych i na fałszu opartych sposobów przekonania obwinionych; sądzą, że Bogu przysługę oddają, gdy więżą niwinnych, gdy męczą ich torturami i innemi środkami chcą wydobyć zeznanie; wreszcie, gdy wydają wyrok śmierci, nie myślą bynajmniej, że popełniają niesprawiedliwość przeciw Bogu, bliźniemu i prawu.
Biskup poznański Czartoryski w liście pasterskim z r. 1739 ostrzega, że „gdyby po miasteczkach i wsiach takowe sądy odprawiać się miały, plebani wszelkiemi sposobami, klątwą nawet grożąc, temu oponować się będą. Jeżeliby zaś uporu przeprzeć nie mogli, o tem do nas albo oficjała naszego znać dawać jako najprędzej będą powinni. Kiedy zaś jaka osoba obwiniona będzie, jakoby na schadzkach czartowskich bywać miała, temu wiary dawać według kanonów kościelnych nie należy, gdyż prawie niepodobna, aby na to świadectwa niepodejrzane być miały.“[7]




  1. Czarownica powołana abo krótka nauka i przestroga z strony czarownic zebrana z rozmaitych doktorów, tak w prawie Bożym jako i w świeckim biegłych, dla ochrony i poratowania sumnienia, osobliwie na takie sądy wysadzonych. Psalm III. Ćwiczcie się, którzy sądzicie ziemię. W Poznaniu, Roku Pańskiego 1639.
    Treść książki:
    Pytanie I: Co to superstitia abo zabobon, a co maleficium abo czary?
    Pytanie II: Jaki kres, do którego, jako do celu, zmierzają czarami swojemi czarownicy albo czarownice?
    Pytanie III: Czemu więcej białychgłów aniżeli mężczyzn czarownic?
    Pytanie IV: Jeśli sędzia bez wielkich zawodów i dowodów powinien zaraz surowo następować na ludzie, o czary powołane, czyli uważnie trzymając się postępku prawnego?
    Pytanie V: Jaka inkwizycja abo wypytywanie w tym to obwinieniu o czary ma być?
    Pytanie VI: Jakie znaki abo dowody mają być, ogółem mówiąc, aby sędzia mógł się jąć powołanego abo pomówionego?
    Pytanie VII: Jeśli się godzi dla próby albo doświadczenia czarownice pławić?
    Pytanie VIII: Jakich kondycji potrzeba sędziemu upatrować w osobności, za któremiby mógł bezpiecznie jąć się powołanej na inkwizycję i więzienie, kiedyby była powołana od wierutnej czarownice?
    Pytanie IX: Jeśliże sędzia może kogo imać, więzić, męczyć, z prostego samego jednego abo drugiego powołania, bez innych dowodów?
    Pytanie X: Których osób nie godzi się męczyć?
    Pytanie XI: Jako ma sobie sędzia postępować, gdy już męczy czarownice i inne złoczyńce?
    Pytanie XII: Jeśliżeby powołana o czary, z niewczasów, z frasunku i mąk umarła w więzieniu, godzili się ją chować jako i drugie ludzie na miejscu święconem?
    Pytanie XIII: Jako czar pozbywać?
    Drugie wydanie „Za staraniem i kosztem Wiel. Consystorza Gdańskiego... w Gdańsku u Jana Daniela Stolla 1714“, str. 88.
  2. Cautio criminalis seu de processibus contra sagas. Znam wydanie: Solisbaci 1695.
  3. Książki tej nie widziałem. Cytuję według Encyklopedji kościelnej III, 629—630. Tytuł instrukcji brzmi: Instructio circa iudicia sagarum, iudicibus eorumque consiliariis accomodata. Romae primum 1657, nunc iterum pro bono publico anno MDCLXXXII edita. Gedani. 8 str. in 40. Książeczka ta składa się z instrukcji, listu pasterskiego, sententiae et regulae quaedam iuris i notandum, w którem sędziom zaleca czytać Czarownicę powołaną i Cautio criminalis. Wkrótce wydanie to przedrukowano, bez roku i miejsc druku, in 120, dołączając tekst polski.
    Finkiel podaje (4393 i 4499) jeszcze dwa wydania: Kraków 1705 i Wilno 1721.
  4. „Przestrogi duchowne sędziom inwestygatorom i instygatorom czarownic, napisane przez wieleb. niegdyś ojca Serafina Gamalskiego, exministra prowincji wielkopolskiej, świętej teologji lektora jubilata zakonu św. Franciszka wieleb. ojców bernardynów, a teraz z dozwoleniem zwierzchności duchownej do druku podane. Roku Sędziego Boga człowieka oraz niewinnych Patrona 1742, w Poznaniu, w drukarni akademickiej.”
  5. Objaśnienie błędami zabobonów zarażonych oraz opisanie niegodziwości, która pochodzi z sądzenia przez próbę pławienia w wodzie mniemanych czarownic jako takowa próba jest omylna, różnemi dowodami przez J. W. J. X. Józefa Andrzeja hrabi na Załuskach Junoszy Załuskiego (następuje szereg tytułów) stwierdzone. Dla pożytku każdego, osobliwie sędziów, spowiedników, aby sędziowie poznali niepewność takowej próby, a spowiednicy wierzący takim zabobonnym próbom z błędu wyprowadzać mogli. Kosztem Wielmożnego J. X. Marcina Rostkowskiego kanonika kijowskiego do druku podane roku 1766. W Berdyczowie. Drukarni WW. OO. Karmelitów Bosych Fortecy Najśw. P. M. za przywilejem J. K. Mci. (str. 72)
  6. Światłemu temu mężowi dziękowała za działalność Drużbacka w wierszu: „Sprzeczka z różnymi zakonnikami o upiorach, którym autorka tych wierszów wiary nie daje“:

    Że teraz djabłów nie zna Częstochowa,
    Królowa nieba nadgrodzi ci sama,
    Żeś z Jasnej Góry zkopciałe czernidła
    Ztarł, wychędożył, lustr wrócił bez mydła.
    Poznałeś, duchem prorockim natchniony,
    Fałszywych osób bezbożne wykręty.
    Wyniósł się z niemi z granic duch zmyślony;
    Co więc prawiły: mój pyszny, nadęty,
    Mój pijak główny, mój mi kraść pozwala:
    Baba hultajka, a na djabła zwala.
    Oswobodziłeś i szlacheckie domy,
    Chaty wieśniaków prostych, bojaźliwych,
    Bo kiedy do nas przyszedł czart łakomy
    Wymusił, co chciał: jeszcze słów złośliwych
    Nagadał; teraz każdy go wypędza.
    Bez exorcysty, kropidła i księdza.

  7. Więcej szczegółów w „Encyklopedji Kościelnej“ t. III.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.