Czasy przedchrześcijańskie/Piast
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Czasy przedchrześcijańskie |
Podtytuł | Piast |
Pochodzenie | Legendy, podania i obrazki historyczne |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1918 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Podczas rządów Popiela, niedaleko Kruszwicy, miał własną zagrodę zamożny kmieć Piast, kołodziej[1].
Szanowali i kochali go sąsiedzi, bo chętny był do rady i pomocy, uczynny dla każdego, mądry i gospodarny.
Oprócz chaty i roli miał dużą pasiekę, która dostarczała mu miodu i wosku. Zarabiał także kołodziejstwem, więc pracy miał niemało, lecz i dostatek wszystkiego. Dobra żona Rzepicha pomagała mu w gospodarstwie, a wesołe i zdrowe dzieci stanowiły szczęście rodziców.
„Pośród Kruszwicy spokojnych wieśniaków
Był Piast, co bogów i ludzi miłował.
Dom jego szczupły, ale zewsząd czysty;
Za Gopłem małą pasiekę posiadał;
Cienił lepiankę jawor[2] wiekuisty,
A na nim bocian gniazdo swe zakładał“.
Właśnie podczas sporów z Popielem o wiece skończył lat 7 najstarszy syn Piasta. Była to dla rodziny bardzo ważna uroczystość, gdyż chłopiec z rąk matki przechodził pod opiekę ojca. W dniu urodzin dziecka obchodzono tak zwane postrzyżyny, t. j. ojciec po raz pierwszy obcinał synowi długie włosy, nadawał ma imię i wzywał dla niego błogosławieństwa przodków.
Na ten obrządek spraszano sąsiadów i ugaszczano ich hojnie, aby upamiętnić dla nich to zdarzenie i zapewnić dziecku ich życzliwość. To też Piast i Rzepicha zawczasu przygotowali dostateczny zapas mięsa i pieczywa, miodu i owoców leśnych. Uprzątnięto chatę, przystrojono zielenią, zastawiono obficie stoły.
Właśnie sproszeni goście zasiedli za stołem, kiedy w progu stanęli nieznani nikomu podróżni. Byli to dwaj młodzieńcy o jasnych i pogodnych twarzach; — zakurzone ich szaty świadczyły wyraźnie, że daleką przebyli drogę, — prosili o wypoczynek i posiłek. Byli przed książęcym dworem, ale ich tam nie wpuszczono, może znajdą gościnność pod wieśniaczą strzechą.
Gościnność i w pogańskiej Polsce była najświętszem prawem, obowiązkiem. „Gość w dom — Bóg w dom“ — mówi stare przysłowie, a maluje ono wiernie, co czuł i myślał każdy.
Z radością też powitał Piast przybyłych, podał im wody, aby obmyli się z kurzu, i posadził za stołem, prosząc, aby jedli.
Tymczasem rozpoczęły się obrzędy.
Matka przyprowadziła biało ubranego chłopca, w płóciennej koszuli, z rozczesanymi długimi włosami, i powiodła go przed ojca.
Chłopak padł mu do nóg, a Piast go podniósł, uściskał, pokropił wodą ze źródła i ująwszy nożyce, przystrzygł mu włosy nad czołem.
Oddał potem nożyce najstarszemu z gości, ten uciął znowu długi pukiel, i tak koleją co starsi krewni i sąsiedzi strzygli po trochu włosy wkoło głowy dziecka.
Kobiety je zbierały, aby zakopać w ziemię.
Wtedy podnieśli się obcy podróżni, a jeden z nich przemówił.
— Pozwólcie i nam, bracia, pobłogosławić chłopca w imię naszego Boga.
I zrobiwszy znak krzyża, dodał: — W imię Ojca i Syna i Ducha świętego chrzczę ciebie, Ziemowicie. Niech błogosławieństwo Boże będzie z tobą, nad domem twoim i dziećmi twoimi.
Obecni słuchali tego ze zdziwieniem, wzruszeni i pełni wdzięczności. Błogosławieństwo Boże jest przecież największym darem. Imię Ziemowita podobało się też wszystkim, Piast dziękował serdecznie.
Rozpoczęły się teraz pieśni obrzędowe. Matka przyniosła wieniec ze świeżych ziół upleciony i włożyła postrzyżonemu synowi na głowę, ojciec wziął go za rękę i powiódł na święte miejsce na cmentarzu, aby modlitwą uczcić duchy dziadów i zostawić ofiary na ich grobach.
Przez drogę śpiewano pieśni, groby polano mlekiem, poustawiano na nich misy z jadłem[3].
Kiedy wrócono nakoniec do domu, spostrzeżono, że obcy młodzieńcy zniknęli. Kiedy odeszli — nikt nie zauważył; nikt nie wiedział, w którą stronę się udali. Musieli być ludzie święci, gdy zostawili święty dar bogów: błogosławieństwo.
Rozeszli się nakoniec goście, ale nazajutrz wrócili z wieściami, że kmiecie się zbierają, aby obrać innego księcia; Popiela nikt słuchać nie chce.
Ze wszystkich stron schodziły się liczne gromady; jedni szli pieszo, inni jechali na wozach, tamci znów konno, a nikt zagrody Piasta nie pominął. Każdy rad był usłyszeć jego mądre słowa i pokrzepić siły za gościnnym stołem. W Kruszwicy bardzo prędko głód zaczął dokuczać: okolica nie mogła wyżywić tylu ludzi, wielkich zapasów nikt z sobą nie przywiózł, a to, co było, nie wystarczało dla wszystkich.
Gościnny kołodziej witał, podejmował, lecz w duszy rosła mu troska i trwoga: skądże dla tylu wystarczy? I co począć, skoro zabraknie zapasów?
Z niepokojem pyta żony: co ma jeszcze w śpiżarni? Biegnie Rzepicha zaraz do komory, ale po chwili wraca i opowiada z największem zdziwieniem, że zapasów nic nie ubywa, wszystkie statki pełne jedzenia, jak były.
Cieszy się Piast i dziwi, dziękuje bogom za ten dar ich łaski i śmielej teraz zaprasza, częstuje.
— Dobry z ciebie gospodarz — chwalą ze zdziwieniem goście — kiedy nastarczysz na takie gromady.
— Nie moja w tem zasługa — tłumaczy się wieśniak; — Boża to wola i błogosławieństwo: świętych snadź ludzi ugościłem w chacie, bo odtąd nie ubywa mi zapasów.
Zdumieli się wszyscy, spojrzeli po sobie.
— A jakiegoż nam szukać księcia, jeśli nie takiego, któremu bogowie sami błogosławią! Nad Piastem Boska ręka i opieka, Piast szczęśliwie nami rządzić będzie.
I zasiadł Piast kołodziej na tronie w Kruszwicy.
Niemcewicz w tym samym śpiewie tak o tem opowiada:
„Dzień nadszedł święty dla skromnej drużyny,
Gdzie, jak pogańskie prawo nakazało,
Pierworodnego syna postrzyżyny
Obchodzić miano przez ucztę wspaniałą.
Hoża Rzepicha i Piast nasz sędziwy
Od rana całym trudnią się obchodem:
Stół zastawiają tłustemi mięsiwy
I duże czary napełniają miodem.
W gronie przyjaciół zaczęły się gody.
Pierwszymi dary już uczczone bogi,
Gdy dwóch młodzieńców przecudnej urody
Wchodzi w gościnne biesiadników progi.
Piast i Rzepicha z czołem pochylonem
Proszą, by miejsca chcieli zasiąść swoje;
Lud się gromadzi, a z tłumem zwiększonym
Mnoży się pokarm i słodkie napoje.
Po uczcie święci zniknęli młodzieńcy,
A lud zgodnymi zawołał głosami:
Piast luby bogom, — po cóż czekać więcej?
Niech będzie królem, rządzi Polakami!
..............
Już wdział purpurę, wziął miecz wojowniczy,
Świetną koroną uwieńczył swe skronie,
A wdzięczny, pragnąc uczcić stan rolniczy,
Rozkazał pług swój postawić przy tronie“.
W opowiadaniu o Piaście wszystko jest prawdopodobne, oprócz rozmnożenia żywności przez świętych czy aniołów, którzy ochrzcili Ziemowita. Chrześcijańscy księża obchodzili w owych czasach ziemie pogan, nauczając wiary Chrystusowej i chrzcząc nawróconych. Może takimi byli i owi młodzieńcy. Lecz jeśli ich nazwiemy aniołami, którzy uczynili cud za wolą Boga, to całe opowiadanie powinniśmy nazwać legendą, bo takie podanie, w których opowiadamy o świętych, Matce Boskiej, cudach itp., nazywamy legendami.