[242]
492.
z p. Rybnickiego.
Czemuż mi jest niepodobno
Wiedzieć przyczynę,
Kiedy ja sobie rozpomnę
Teraz w ciszynie?
Jak niestałe wesołości,
Wszystek świat pełen marności,
Jak woda płynie.
Czemuż tobie w tym klasztorze
Będzie weseléj,
Kiedy ciebie, ty panienko,
Zamkną do celi?
Paciérze mówić naznaczą,
O pół nocy zakołacą:
Wstawaj z pościeli!
To wszystko dla Pana Boga
Będę czyniła,
Gdy ja sobie w tym klasztorze
Żyć umieniła.
Jak skoro habit dostanę,
Bogu służyć nie przestanę
Do zgonu mego.
Jak długo ta pobożność twa
Będzie trwała?
Możnobyś się ty, panienko,
Rada wydała?
Ale już nieskoro będzie
Po uczynionéj przysiędze,
Chociażbyś chciała.
Nie uczyniłabych tego
Z powodu twego,
Bo ja już mam aż do śmierci
Kochanka mego.
Żebym we wszelkiéj czystości,
W cnocie i boskiéj miłości
W pokoju żyła.
O jak się to w krótkim czasie
Stały odmiany!
Przed tém ja był serca twego
Anioł kochany;
Teraz mi walet winszujesz,
Ze wszystkiéj łaski dziękujesz,
Żal niesłychany!
[243]
Przecie szkoda, o panienko,
Twojéj ozdobie.
Prędzéjby ja się był spodział
Martwym być w grobie,
Niż ciebie widzieć w habicie,
Prowadzić klasztorne życie
Pomyślał sobie.
Niechże już tak, kiedy taka
Ta wola twoja,
Gdyś sobie tu w tym klasztorze
Szukasz pokoja.
Żyjże sobie ty spokojnie,
A dla ciebie na wojnie
Ze zbroją gotowy.