Dafnis i Alcymadura

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jean de La Fontaine
Tytuł Dafnis i Alcymadura
Podtytuł Z Teokryta. Do pani Mésangère
Pochodzenie Bajki
Księga dwunasta
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Noskowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga dwunasta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BAJKA  XXVI.
DAFNIS I ALCYMADURA.
Z TEOKRYTA.
DO PANI MÉSANGÈRE.

Lekko ceniąc Kupida wyostrzone groty,
Piękna Alcymadura, pasterek królowa,
Nieczuła na zaklęcia i miłosne słowa,
Uciech tylko łaknęła, pląsów i pustoty.


DAFNIS I ALCYMADURA.

Oddawna Dafnis młody oddał jej swe serce:
Niestety! wzajemności nie wzbudził w pasterce.
Pięknością równa Bóstwu, choć ziemi mieszkanka,
A jak głaz niewzruszona łzami i cierpieniem,
Ni słowem, ni uśmiechem, ni jednem spojrzeniem
Nie nagrodziła westchnień wiernego kochanka.
Wzgardzony, pragnął śmierci, i zdąża w rozpaczy,
Chwiejnym krokiem, przed progi lubego dziewczęcia,
Łudząc się, że okrutną raz jeszcze zobaczy.
Próżne były łzy jego, prośby i zaklęcia.
Alcymadura, w hożem towarzyszek gronie,
Obchodząc siedemnaste swych narodzin święto,
Polnem kwieciem śnieżyste ozdabiała skronie;
Zazdrośnie przed nieszczęsnym podwoje zamknięto:
Usłyszał tylko pieśni i wesołe śmiechy.
«Tylem ci nienawistny? rzekł Dafnis z zapałem;
Przy tobie, w twoje oczy patrząc, skonać chciałem:
Czemuż mi tej ostatniej odmawiasz pociechy!
Gdy umrę, u nóg twoich złoży ojciec stary
Te, któremi wzgardziłaś, serca mego dary:
Trzodę, błonie, psy wierne; a żądam jedynie,
Aby ze skarbów moich wzniesiono świątynię,
Gdzie twój posąg, otoczon Bóstwa majestatem,
Świeżym codzień pasterze wieńczyć będą kwiatem.
Obok, stanie grobowiec pod smętnym cyprysem;
Dłoń przyjazna niech skreśli na białym marmurze
Te słowa: «Stań, przechodniu i płacz nad Dafnisem:
«Umarł z miłości, wierny swej Alcymadurze.»

Wtem przerwał, dłonią serce przycisnął, upada,
Wątłą życia przecina nitkę Parka blada,
I razem strojna, piękna, kwieciem uwieńczona,
Staje w progu Pasterka wśród rówiennic grona.
Napróżno ją błagały, aby choć przez chwilę
Zapłakała na świeżej kochanka mogile;
Natrząsa się z ich żalu, z gniewu Kupidyna,
I złotym w białej dłoni igrając puharem,
W okół posągu Bóstwa taniec rozpoczyna.
Padł posąg i okrutną przygniótł swym ciężarem.
Z chmur głos zagrzmiał: «Nie żyje: niech odtąd na ziemi
Miłość wszystko ogarnia skrzydłami swojemi.»
Zadrżał Dafnis, ujrzawszy cień Alcymadury,
Spieszący do kochanka przez Ereb ponury.
Z podziwem słuchał pasterz, niegdyś pogardzony,
Że go błaga o jedną miłości iskierkę;
Wysłuchał... i w milczeniu odtrącił pasterkę,
Jak odtrącił Eneja cień smętnej Dydony.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jean de La Fontaine i tłumacza: Władysław Noskowski.