[168]Do Jagnieszki.
Dwieście-ś kroć gęby, Jago, obiecała,
Dwieście-ś ust dała, tyleż odebrała;
Dosyć się stało, przyznam, obietnicy,
Lecz niémasz dosyć w miłosnej tęsknicy.
Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy,
Których kłos i ziarn, których źdźbła policzy?
Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni?
Kto policzonym rojom rad zadzwoni?
Ubogiego to na liczbie miéć owce,
I znać na pamięć granic swych manowce.
Dlategoć ziemia zawsze z niebem zyszcze,
Że jéj nie licząc kropel, spuszcza deszcze,
Także gdy wywrze przeciwko niej gniewy,
Nie liczy gradu, młócąc zboża wplewy;
I dobre i złe, co nam z nieba idzie,
Rachunku nie zna, nie podlega kredzie.
Przecz ty niebieskie chcesz rachować dary,
I całowania ujmujesz w pomiary?
Ale nie liczysz łez, co w méj jagodzie
Łożyska słonéj już wybiły wodzie.
Daj mi więc gęby, złącz z moją pieszczone
Usta bez liczby, za łzy niezliczone.