<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Andrzej Morsztyn
Tytuł Do oczu swoich
Pochodzenie Poezye oryginalne i tłomaczone. Poezye liryczne — Lutniéj księga pierwsza
Wydawca Nakładem S. Lewentala
Data wyd. 1883
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Do oczu swoich.

Żart to i fraszka przeciw Bogumile,
Coście widziały oczy do tej chwile.
Choć wam gładkości włoskie nie nowina
I które nosi francuska kraina;
Co ich angielska wystawia korona,
Malta wojenna i hiszpańska strona,
Co Wenecya pokrywa w zapusty,
Co ma Niderland do wdzięcznéj rozpusty,
Wszystkoście oczy wędrowne widziały,
A wżdyście oków na się nie przybrały.

A teraz w Polsce, w domu szwankujecie
I przepłynąwszy, u brzegu toniecie.
Widzę, że trudna wtenczas bywa rada,
Gdy w domu złodziej, ogień u sąsiada;
A im się kto mniej spodziewa i strzeże,
Tym bliżéj szwanku i kajdan i wieże.
I wy chcecie-li wyjść bez znacznej szkody,
Strzeżcie się, radzę, domowéj urody;
Niewczas przestrzegam, boście wy łakome
I już w was widzę promienie kryjome:
Już w słup idziecie, i jawnie to czuję,
Że was napróżno gdzieindziej kieruję.
Ożyliście twardą zoczyli Gorgone,
Że się nie dacie odwieść w inszą stronę?
Czyli już wiecie, że już chęć i myśli
I serce służby odmieniać nie myśli?
Więc się nie dzielmy, bo-ć hołdować musi
Chęć, myśl i serce, więc i wy Bogusi.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.