Dunajec (Lenartowicz)

>>> Dane tekstu >>>
Autor Teofil Lenartowicz
Tytuł Dunajec
Podtytuł Cieniom przyjaciela, Tytusa Chałubińskiego
Pochodzenie Tygodnik Illustrowany, 1900, Nr. 9
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 3 marca 1900
Druk Warszawskie Towarzystwo Akcyjne Artystyczno-Wydawnicze
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Teofil Lenartowicz.

DUNAJEC.
Cieniom przyjaciela, Tytusa Chałubińskiego[1].

Hej! ty bracie zatułany w Tatrzańską dolinę,
Co się dziwisz, przyjacielu, że ja szumno płynę?
Takie moje przykazanie i taka przyroda,
A i życie też człowieka poszumia jak woda.
Rzuca, pieni się i ciska między te górzyska,
To się chmurzy, to się burzy, to się gładko ślizka,
Aż tam kędyś niewiadomo zginie i przepadnie…
A dlaczego? na co? po co? kto powie dokładnie?
Ot ci lepiej jedno rzeknę — nie patrz w moje fale,
Jako ja, Dunajec siny, niosę górskie żale…
— A cóż ci to, stara rzeko, przetykana gwiazdy?
— Bogać gwiazdy, ano światła, co je niosą gazdy.
— A komuż te światła niosą? oj! dużo ich! dużo!
— Takiemu, co służył ludziom, ludziska też służą.
Ano umarł król Tatrzański, zaż to nie wiesz który?
Na dolinach znać nie wiedzą, czego płaczą góry…
Już ci pewno, że nie kosy, nie głupich śpiewanek:
Umarł ci nam Chałubiński, nasz pan, nasz kochanek,
Co tu siedział w Zakopanem, w doliny zalatał,
A z Walczakiem, Rojem, Stachem, po górach zamiatał.
Odkąd góry te górami, takiego nie było,
Wszystko się tu roześmiało i zazieleniło.
Szałasy te pobudował, opatrzył kalekę,
Radził, ładził a gazdował — cóż ci więcej rzekę?
Każdemu się uradował, w przygodzie przygodził,
Bodajby się taki człowiek na kamieniu rodził!

— To i pewnie, rzeko stara, po tak dobrym panie
Zostały się stogi, brogi, ludziom na obsianie?

— Życzyli mu nieba ludzie, toż to pewnie życzą,
A mogiłę nieboszczyka obsieją konicą.
A jak na nią przyjdą z kosą, oczy zajdą rosą,
A z mogiły, człeku miły, pożytek odniosą.
I będzie ta wspominana gór karpackich chluba:
Między nami, góralami, leży król Chałuba.

I skończyła rzeka swoje, gdy zaczęły dzwony:
Oj! poczęły stare dzwony na świat zadymiony…
Na Łomnicę, na Magórę, na Giewont, na Mnicha,
A łzy ludzkiej nie dosłyszy, bo łza ludzka cicha.
Oj! cicha to ona, cicha, na szczęścia pogrzebie,
A ludziska powiadają, że ją słychać w niebie —
Tak tam oni powiadają, i ja temu wierzę…

Ot i góry odprawiają po zmarłym pacierze:
Zachmurzyła się Łomnica i lunęła słotą,
I te drugie, i te trzecie — stanął kraj sierotą.
A tu dziaduś nas, Stolarczyk, żegna te górzyska,
Niby to sam Chałubiński — a łza gardło ściska.
„Jeśli chcecie mówić ze mną, nie z marnym popiołem,
Tedy droga wam górami, ziemia pójdzie dołem.
Bo mój szałas nad górami, skąd się wszystko widzi,
Gdzie się człowiek chwali Bogu, świata nie powstydzi.
Jeno rzeźko, jeno śmiało, jeden krok, dwa kroki,
Nie takaż to długa droga, aby za obłoki!!…“

Więc się światła pochyliły, spadły ziemi grudki,
Ale mnież to rozpowiadać te góralskie smutki?…
Rozpowiada je ten Walek, w onej guńce płowej,
Co po grobie się rozbija, targa włosy z głowy;
I te lasy smerczynowe, i Dunajec siny…
Hej! wy góry, nasze góry, lasy, połoniny!





  1. Z okazyi 10-lecia śmierci niezapomnianej pamięci d-ra Tytusa Chałubińskiego, zamieszczamy te wiersz autora „Zachwycenia,“ udzielony nam uprzejmie ze zbioru autografów p. Joanny Belejowskiej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teofil Lenartowicz.