Dziennik Dolnośląski nr 1/Klucz do Legnicy
Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Klucz do Legnicy | |
Pochodzenie | Dziennik Dolnośląski nr 1 | |
Redaktor | Włodzimierz Suleja | |
Wydawca | Norpol-Press sp. z o.o. | |
Data wyd. | 24 września 1990 | |
Miejsce wyd. | Wrocław | |
Źródło | Skany na Commons | |
| ||
Indeks stron |
KLUCZ DO LEGNICY
Najpierw była uroczysta msza, potem eks - przewodniczący własnoręcznie odkręcił szyld znad wejścia do siedziby legnickiego Komitetu Obywatelskiego. 1 września coś się po prostu skończyło, albo - jak to się zwykło mawiać przy takich okazjach - wypełniła się dziejowa misja tegoż Komitetu.
Wybory do Sejmu - zwycięstwo, wybory samorządowe - zwycięstwo. Tak jakby zniknął cel, dla którego powołano KO.
Podział "S" na Porozumienie Centrum i ROAD nie ominął Legnicy, zabrano tedy parasol ochronny z chorągiewką zarówno jednym jak i drugim, co było o tyle bezbolesne, że w KO wszyscy pracowali społecznie, nikt więc z powodu jego likwidacji nie pomaszerował wprost po zasiłek dla bezrobotnych.
Opozycja nie wnika w wewnętrzne sprawy byłego już komitetu. Dla opozycji istotny jest fakt rozprowadzenia działaczy po stołkach.
- Ludzie z komitetu opanowali miasto - twierdzi Dariusz Grześkowiak, kierownik Rejonu Działania Legnica Konfederacji Polski Niepodległej. - Rada Miasta jest ich, mają w ręku kluczowe stanowiska. Zupełnie nie liczą się z innymi ugrupowaniami.
Tadeusz Pokrywka subiekt, jak sam o sobie mówi, który z grupką innych działaczy podziemia zakładał 7 kwietnia 1989r. KO został prezydentem Legnicy, Adam Jaworski, radca prawny - dyrektorem ds. Obywatelskich Urzędu Wojewódzkiego, Andrzej Potycz, były sędzia Sądu Wojewódzkiego - delegatem pełnomocnika rządu ds. reformy samorządowej, Jerzy Święcicki, rewident Spółdzielni Ogrodniczo - Pszczelarskiej - sekretarzem Urzędu Miasta, Marek Kozłowski, projektant z "Agloprojektu"- dyrektorem tej firmy i przewodniczącym Rady Miejskiej, Franciszek Grzywacz, wiceprezes spółki "Lusel" - redaktorem naczelnym "Tygodnika Obywatelskiego", Mirosław Skoczek, nauczyciel - dyrektorem Urzędu Wojewódzkiego, Wiesław Sagan, szef komisji zakładowej "S" w PPTiT - kierownikiem Urzędu Rejonowego, Stanisław Kot, nauczyciel - wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej i członkiem sejmiku wojewódzkiego, Alicja Kopestyńska, nauczycielka - kuratorem Oświaty i Wychowania, Franciszek Ratajczak, ślusarz z "Legmetu" - kierownikiem Biura Organizacyjnego w tym zakładzie, Wojciech Gryglaszewski, suwnicowy z Huty Miedzi "Legnica" - szefem "S" tamże, Stanisław Pawlak, rzemieślnik - burmistrzem Chojnowa, Tadeusz Święcik, rolnik - wójtem w Wądrożu Wielkim, nie mówiąc już o Stanisławie Obertańcu, techniku dentystycznym, który jest senatorem.
Gdyby przewodniczący Zarządu Miejskiego PSL, Sowiński był złośliwy, to zakończenie działalności komitetu skomentowałby następująco: dopóty był, dopóki się działacze nie załapali na posadki. Przewodniczący jednak złośliwy nie jest i uważa, że komitet odegrał kapitalną rolę w obaleniu systemu komunistycznego. A to, że zwycięska siła obsadza swymi ludźmi różne stanowiska jest zrozumiałe, choć tak nawiasem mówiąc to kluczem miały być odtąd kwalifikacje a nie zasługi.
- KO rządzi w Legnicy sam i tylko on ponosi odpowiedzialność za to co robi - przypomina odwieczną prawdę szef legnickiego PSL.
Sęk w tym tylko, że niezbyt widać wymierne efekty poczynań władzy, dorzuca Sowiński, a nawet jeśli ona coś robi, to brak zupełnie informacji o jej działaniach. Dużo mówiono o odpadach ołowionośnych składowanych obok ujęć wody pitnej - ale tylko do wyborów. Zagospodarowanie budynków po Rosjanach to też najwyraźniej tajemnica, to samo z odpłatnością za pobyt wojsk radzieckich na terenie Legnicy. A gdy dochodzi do dialogu, jak na przykład z kupcami w sprawie czynszów, to ogranicza się to do monologu zarządu miasta kończonego niezmiennie nie pozostawiającymi cienia wątpliwości konkluzjami, że tak ma być i koniec.
Przerwa w zorganizowanej obywatelskości trwała w Legnicy zaledwie tydzień. 7 września z inicjatywy Zarządu Miejskiego PSL (odbyło się zebranie, na którym wspólnie z SD i KPN powołano do życia Forum Obywatelskie - platformę dyskusyjną dla partii politycznych i innych organizacji nie mieszczących się wcześniej w formule Komitetu Obywatelskiego.
- Baliśmy się żeby nam taki partyjny obkom nie wyszedł. W FO nie ma żadnych szefów, żadnej czapy czy pokrywki - puszcza oko Dariusz Grześkowiak z KPN - Chcemy wymieniać poglądy i, jeśli się w czymś zgadzamy, wydawać wspólne komunikaty. Fakt, że trzy silne partie w Legnicy przeszły de facto do opozycji nie oznacza zamachu na prezydenta Pokrywkę, jak to się głośno tu mówi. Do momentu powstania forum cicho było o zamiarach i działaniach legnickich władz a teraz - proszę bardzo, w radio, w prasie ciągle się słyszy, że zarząd miasta to, że zarząd tamto. Czy to nie pozytywny efekt istnienia patrzącego władzy na ręce forum?
- Powołaliśmy to forum, mówiąc górnolotnie, kierowani troską o stan miasta - przewodniczący Sowiński aż sam się pod nosem uśmiecha z tej swojej górnolotności.
To luźne, dyskusyjne ciało już na zebraniu założycielskim podjęło bowiem decyzję o zgłoszeniu na najbliższej sesji rady votum nieufności dla zarządu miasta za jego poczynania wobec kupców i rzemieślników. Najbliższe, drugie spotkanie obywatelskiego forum skoncentruje się na doprowadzeniu do referendum w Legnicy. Uchwałę rady o jego nieprzeprowadzaniu skupieni w FO uważają za bezprawną - zebrano przecież wymagane 10 proc. podpisów.
- Dyskusja nie wyklucza wszak form praktycznych - twierdzi przewodniczący PSL Sowiński.
Nie, nie, dorzuca, aż takiej siły nie mają, by narzucić własny zarząd, gdyby referendum przebiegło po ich myśli.
A w piersiach szefa KPN aż dudniło od zarzekania się, że FO to tylko wymiana poglądów plus komunikaty.
- Czy KO to klucz do władzy i odskocznia na stołki... - zastanawia się prezydent Pokrywka. - Być może ludzie machinalnie przenoszą czterdziestoletnie doświadczenia z KW na KO. Tylko kto przy zakładaniu komitetów obywatelskich mógł przewidzieć jak taki rozwój wydarzeń jaki nastąpił? Nomenklatura? Czy nomenklaturę się wybiera? Bo prezydent, burmistrz, wójt, senator, szefowie "S", przewodniczący Rady Miejskiej nie zostali mianowani, tak samo kurator i dyrektor Agloprojektu - wygrali konkursy na te stanowiska. Stało się tak, że ciężar władzy wzięli na siebie najaktywniejsi wówczas ludzie. Jeśli ktoś ma do nich dziś zarzuty - dziwnie, nawiasem mówiąc, brzmiące bo te nasze rządy nie za długie i w kasie się nie przelewa to przecież dziś już nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy mógł stworzyć sobie taki klucz.
W Legnicy już nawet szuka się odpowiedniej dziurki, po co tylko ta konspiracja?
Dodatkowe informacje o autorach i źródle znajdują się na stronie dyskusji.