Dziennik Serafiny/Dnia 19. Października

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dziennik Serafiny
Rozdział Dnia 19. Października
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Dnia 19. Października.

Wiadomość o moich czwartkach już się rozeszła po mieście, Ojciec mnie w rękę pocałował z radości... ale wymogłam na nim słowo, aby żadnej innej gry nad wista i ekarte nie było... — Wszyscy się cisną.
Zdaje się, że istotnie moje wystąpienie u Józi uczyniło wrażenie i pozawracało głowy... Całe miasto mówi o brylantach, którym cenę naznaczają bajeczną... Mało kto wie, że jestem pensjonowaną dożywotniczką, że Sulimów nie wiele wart, i że choć mogę żyć wystawnie — rzeczywiście nie mam nic nad to, co mi Radca tajny płaci. Wszystko się składa na to, aby fałszywe dać wyobrażenie o moich dostatkach, bo Mama, która teraz naszych starych sreber wcale użyć nie miała sposobności, pożyczyła mi je, na czas mojego w mieście pobytu. Dom więc nasz bardzo wspaniale wydawać się będzie. Nie wielką do tego przywiązuję wagę, jednakże gdy się raz przyjmuje — trzeba się starać o to, aby to było przyzwoicie.
Józia trochę smętnie powiada, że ja tu wszystkich zakasuję, co mi jest zupełnie obojętnem.
Z wielkiem wzruszeniem Ojciec przyszedł mi oznajmić, iż pan Molaczek mianowany jakimś urzędnikiem dworu — coś znaczniejszego niż Szambelaństwo — pojechał dziękować do Wiednia.
Przysiadł się do mnie, wzdychając.
— Tem, co my tak będziemy wydawać w tym zapadłym Lwowie, rzekł, który jest dziurą — moglibyśmy wcale świetnie żyć w Wiedniu. A cóż za porównanie przyjemności, towarzystwa, stanowiska!! Mnie się zdaje, że koniec końcem i tobie się to znudzi... Tyś przeznaczona do odegrania roli na wielkim, na największym świecie, a to, coś za młodu przeszła i przecierpiała, daje ci urok, doświadczenie — zbroi cię na przyszłość. Jesteś czarująco piękną... Powinnaś mieć ambicję! Co wart człowiek bez tego!
Wyżej, a coraz wyżej piąć się potrzeba.
Ruszyłam ramionami tylko...
— No, na tę zimę nie mówmy jeszcze o tem, sama się przekonasz, iż ten Lwów jest mieściną, i że gra tu świecy nie warta...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.