[300]
Elegia 3 księgi III.
Poeta dziwi się, że jego ukochana, lubo stała mu się niewierną, nie straciła swej piękności i wyrzuca bogom brak kary za jej przeniewierstwo.
Idź, wierzaj, że są bogi! Ślub przysięgły łamie,
A twarz jej wiarołomstwa nie piętnuje znamię!
Jak długie miała przedtem, nim przysięgła, włosy,
Tak długie ma, niewiarą zelżywszy niebiosy.
Jak przedtem białość róży wstyd zapalał twarzy,
Ten się teraz rumieniec w białem licu żarzy.
Nóżka była malutka i teraz tak mała;
Kształtnie była wysmukła, wysmukłą została.
Chytre miała, jak gwiazdy lśnią się oczka teraz,
Któremi wiarołomna zwodziła mię nieraz.
Bez wątpienia, dziewczętom poprzysięgać zdradnie
Z Niebios wolno; a piękność bóstwa mocą władnie.
Pomnę świeżo, że na me oczy i na swoje
Przysięgała — jej zdrowe, a bolały moje!
Powiedzcie mi, bogowie? gdy was ona zwodzi
Bezkarnie, za co cudzy mnie występek szkodzi?
Nie godnaż Cefeusza córa[1] od was wsparcia,
Za zuchwałość swej matki dana do pożarcia.
Nie dosyć, żem za świadków użył was daremnie!
Nie dość, że ta bezkarnie z was szydzi i ze mnie!
Trzebaż, by swą niewiarę mą gładziła karą;
Ja zwodzony, zwodzącej mam stać się ofiarą?
Albo czczą Jowisz marą jest i głupią ludzi
Swojej zemsty bojaźnią omamia i łudzi;
Albo jeżeli jest jaki — ten płeć lubi ładną
I samym tylko daje moc nad wszystkim władną.
Nas Mars płytkiem przeraża ostrzem swojej broni!
Nas dosięga Pallady włócznia silnej dłoni!
Nas rażą zgiętych łuków lotne strzały Feba,
Na nas mściwe pioruny Jowisz rzuca z nieba!
Samych dziewcząt z bojaźni gniew bogów nie ściga,
Gdy się nieba nie boją, ich się niebo wzdryga.
Niechże odtąd z kadzidłem kto się bogom kłania!
Pewnie więcej mężczyźni mieć powinni zdania;
Jowisz swym gromem lasy i wieże obala,
A same wiarołomne od gruzów ocala,
[301]
Gdy tyle zasłużyły!... Nieszczęsna Semele
W ufności szuka kary i ginie w popiele...[2]
Lecz na co fukam? na co niebianom złorzeczę?
I bogi mają oczy i ich miłość piecze.
Sam gdybym został bogiem, nie karałbym mściwie,
Choćby mię zwiodła jaka kobietka kłamliwie.
Sam przysiągłbym, że prawda, co kobieta powie,
Nie byłbym z bogów, co się skrupulatnym zowie.
Ty jednak, dziewczę, skromniej obchodź się z ich darem,
Lub mych oczu nie ściskaj boleści ciężarem.
(B. Hulewicz).