Encyklopedja Kościelna/Commendone Jan Franciszek

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom III)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Commendone Jan Franciszek, ur. się w Wenecji 17 Marca 1523 r. ze znakomitej rodziny. Od dzieciństwa okazywał nadzwyczajne zdolności do nauki i już w 10-ym roku życia pisywał łacińskie wiersze na dowolnie obrany temat. Uczęszczając do szkoły padewskiej, ze szczególném upodobaniem oddawał się poezji, następnie pracował nad filozofją; lecz po śmierci ojca, kiedy potrzeba było pomyśleć o przyszłości, porzucił poprzednie zajęcia i wziął się do nauki prawa, odznaczył się wielkiemi postępami w tej nauce, a wykształciwszy się w sztuce krasomówczej, świetnie rozpoczął zawód adwokacki. Za Juljusza III (1550) przybył do Rzymu, gdzie wkrótce zwrócił na siebie uwagę Papieża, który go przyjął na swój dwór i nadał godność cubicularius’a. W obcowaniu z najznakomitszymi ludźmi C. okazał tak wielką umiejętność traktowania spraw najtrudniejszych, że wkrótce stał się jednym z pierwszych doradców Papieża. W 26-ym roku życia wysłany przez Juljusza III do Gwidebalda, księcia Urbino, celem odwiedzenia go od przymierza zawartego pko Papieżowi, szczęśliwie spełnił włożone nań zlecenie. Następnego roku przy kardynale Dandino udał się do Niderlandów. Oporem szły tam układy o powstrzymanie wojny Francji i elektora saskiego przeciwko Karolowi V. Tymczasem w Anglji, po śmierci Edwarda VI (1553), wstąpiła na tron siostra jego Marja. Odżyły nadzieje katolików. Wówczas C. w największej tajemnicy, narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, udaje się do Anglji, dostaje się do królowej i otrzymuje od niej własnoręczny list do Papieża, z zapewnieniem połączenia się z Kościołem, oraz zniesienia wszystkich poprzednio pko Kościołowi wydanych postanowień. Z radosną nowiną pospieszył do Rzymu i na konsystorzu wyłożył cały przebieg swojego poselstwa (ob. Wielka Brytanja). Z rozmaitemi zleceniami jeździł następnie do Portugalji, Hiszpanji i Francji, a wszędzie zjednywał sobie szacunek i ufność dworow królewskich. Paweł IV, Papież, mianował go swoim sekretarzem i biskupem Zante. Pius IV, podobnie jak dwaj jego poprzednicy, zaszczycał C-a swoją przyjaźnią, i kiedy po raz trzeci zwołany został sobór do Trydentu, C. otrzymał trudną misję skłonienia książąt niemieckich do wysłania swoich przedstawicieli na sobór. Tylko głęboka wiara w świętość sprawy i niezłomna wola mogły mu udzielić siły do spełnienia ciężkiego zadania. Już dwukrotnie odepchnęli od siebie protestanci propozycję przyjęcia udziału w obradach soboru, zdziwiło ich tedy nowe do Trydentu powołanie. Wtedy właśnie (1561), gwałtowniej niż kiedybądź poprzednio, wrzały w łonie protestantyzmu zawzięte nieporozumienia. Zwołany do Naumburga zjazd miał wygotować wspólną odpowiedź na wezwanie papiezkie. Kiedy gorące toczyły się rozprawy o tém, którą edycję wyznania augsburgskiego przyjąć za podstawę i jak sformułować naukę o Eucharystji, niespodzianie zjawił się C. z legatem papiezkim Delphino. Wyłożywszy luterańskim stanom pożytki, mające wypłynąć z uchwał soboru dla całego chrześcjaństwa, C. odczytał bullę i wręczył książętom listy papiezkie. Lecz zaledwie opuścił zebranie, natychmiast stawili się przed nim deputaci od zgromadzonych stanów i zwrócili nierozpieczętowane listy, z tego niby powodu, że książęta mianowani są w nich synami Papieża, a takimi wcale być nie chcą; na wezwanie zaś bulli odpowiedziano obelżywemi słowy. Przenikliwy i spokojny C. z godnością i powagą odpowiedział na gwałtowne przemówienie deputatów, wskazał protestantom na ich niesnaski wewnętrzne i tak silnie oddziałał na umysły obecnych, że niektórzy rozstali się z nim ze łzami w oczach. Z Naumburga udał się przez Lipsk, Hallę, Wittenberg do Berlina. Elektor Joachim uprzejmie przyjął wysłańca papiezkiego, skarżył się na luterańskich teologów, którzy odpychali od siebie wszelką myśl pojednania z Kościołem, wysławiał Papieża i oświadczał się z pragnieniem powrócenia do nauki katolickiej. Odjeżdżającego legata temi pożegnał wyrazy: „Dostojny prałacie, wielkiemi myślami natchnąłeś duszę moją.“ C. nie zdołał wszakże wymódz na nim obietnicy udania się do Trydentu. Król duński odmówił legatowi wstąpu w granice państwa; król szwedzki, wówczas wybierający się w podróż do Anglji, zostawił mu do wyboru, albo czekać swego powrotu do Szwecji, albo też spotkać się z nim w Londynie. C. zwiedził następnie Paderborn, Münster, Kolonję, Trewir, Cleve, Lüttich, Akwisgran, Bruksellę, Leodjum i Lubekę; przez Niderlandy udał się do Nancy, Moguncji, Wircburga, Bamberga, Eichstädt i Monachjum; tej podróży dokładne zostawił wspomnienia w listach do św. Karola Boromeusza. Mowa, którą miał po odbytej podróży, przed soborem trydenckim, w posępnych barwach przedstawia nam ówczesne sprawy kościelne: posłannictwo C-a do protestantów bez widocznych pozostało rezultatów; lecz pomimo to wszystko godność i powaga, z jaką zawsze występował, szczerość i szlachetność, któremi nawet przeciwników serca sobie zyskiwał, pewne wrażenie w całych Niemczech zostawiły, W 1563 r. wysłał go Pius IV do Polski na dwór króla Zygmunta II, gdzie razem z kardynałem Hozjuszem, biskupem warmińskim, przeprowadził przyjęcie uchwał soboru trydenckiego, przywrócił karność kościelną, udaremnił zgubne plany Uchańskiego, który zamyślał o soborze narodowym, wpłynął na zmodyfikowanie szkodliwych dla Kościoła uchwał sejmu piotrkow. z 1553 r.; czynny, jeździł wszędzie, gdzie tego wymagała potrzeba Kościoła, był nawet na Rusi i napisał wówczas znakomite uwagi o handlu morzem Czarném ze wschodem i Wenecją. Zakon jezuitów miał w nim gorliwego protektora i obrońcę. W czasie pobytu w Polsce otrzymał godność kardynalską, jako nagrodę za niepospolite usługi oddane Kościołowi; zaszczyt tém większy, że jego promotorami byli św. Karol Boromeusz i Ojcowie soboru trydenckiego. R. 1566 z Polski udał się do Wiednia, z polecenia Piusa V, celem skłonienia Maksymiliana II i sejmu do przyjęcia uchwał trydenckich; 1568 r. powtórnie jeździł do Wiednia, aby odwieść Maksymiljana II, podejrzewanego o sprzyjanie protestantom, od ustępstw i przywilejów, zbyt pochopnie tym ostatnim udzielanych. Celem skłonienia cesarza i króla polskiego do wojny tureckiej, wysłany był C. znowu do Wiednia (1571). Dla pozyskania króla Zygmunta Augusta do tej myśli, tudzież dla ukrócenia w Polsce wzrostu różnowierstwa, udał się tam C. (1572 r. 9 Stycznia przyjechał do Warszawy). Poselstwo się nie udało, bo sejm na wojnę się nie godził. Commendone wracał już do Austrji, gdy umarł król Zygm. August. Czynnie tedy wmieszał się w kwestję elekcji nowego króla, zalecając najprzód arcyksięcia austrjackiego; ale gdy okazało się, że się ten nie utrzyma, przemawiał na sejmie elekcyjnym (8 Kw. 1573) tylko za wyborem katolika. Przechylenie się nuncjusza na rzecz Henryka Walezego naraziło go potężnemu stronnictwu rakuskiemu, a i Papież Grzegorz XIII, choć mile go przyjął, jednak mu za złe miał opuszczenie sprawy arcyksięcia. Wszakże jego wpływ i znaczenie w Rzymie były jeszcze tak wielkie, że kiedy Grzegorz XIII ciężko zachorował, większość kardynałów postanowiła, w razie zawakowania Stolicy Ap., wynieść na nią Commendoniego. Ale wysiłek umysłowy, ostatnie niepowodzenia podkopały jego zdrowie, stracił pamięć, zdziecinniał, tracił często przytomność i czucie. Dla zmiany powietrza przeniesiony w lektyce z Rzymu do Padwy, um. 25 Grud. 1584 r. W niezmiernie trudnych czasach zlecano mu najważniejsze sprawy do załatwienia. Niestrudzony w pracy około zjednoczenia religijnego, oględnie lecz i niezłomnie zarazem walczył przeciwko wzmagającej się herezji. Słusznie więc nazwano C. wielkim mężem i jednym z najznakomitszych legatów Stolicy Apost. W 26 roku zyskuje on już dla Kościoła Anglję: na wiadomość o tém konsystorz w Rzymie nie może wyjść z podziwienia, a Papież, wzruszony, łzy radości wylewa. Pięciu Papieżom służy i dopomaga im w najzawilszych religijnych i politycznych sprawach; w przeciągu 22 lat zwiedza prawie wszystkie dwory europejskie i wszędzie zjednywa sobie cześć i miłość, czy to w Naumburgu na zjeździe protestanckim, czy w Berlinie, czy też na sejmach w Niemczech i Polsce. — O pracach jego w Polsce świadczą jego listy pisane przez dwa lata (1563—65), uważane za prawdziwy skarbiec historyczny. Listy te z bibljoteki barberyńskiej przepisał ks. Albertrandi, przetłumaczył z włoskiego na polski Józef Krzeczkowski, a wydał Mikołaj Malinowski, p. t. Pamiętniki o dawnej Polsce z czasów Zygmunta Augusta, Wilno 1851 (Cf. Bartoszewicz w Bibliot. Warsz. 1853 t. III Sierp, i w Dzien. Warsz. 1854 r.). C. zostawił kilka uczonych traktatów, mowy i liczne poezje, oraz dwa dzieła: jedno o Kurji rzymskiej, drugie o Niemczech. Życiorys C-go napisał po łacinie (Parisiis 1669) A. Maria Gratiani, jego sekretarz, a później bp Amelji; życiorys ten, obszernie traktujący o pobycie C-go w Polsce, na francuzki przełożył Flechier (Par. 1671, Lyon 1702), a J. U. Niemcewicz streścił w Zbiorze Pamiętników o dawnej Polsce t. 1. Z tej biografji i z innych współczesnych źródeł zaczerpnięte są wiadomości, podane przez Pallavicini’ego, Hist. Conc. Trid., i w Purpura docta Eggs’a. Cf. Buchholz, Gesch. Ferdinands I; Frisac, Die päpstlichen Legaten Commendone und Cappacini in Berlin. (Marx).J. N.