Encyklopedja Kościelna/Czerniewicz Stanisław

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom III)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Czerniewicz Stanisław, jezuita, ur. 15 Sierp. 1727, nowicjat odbył w Wilnie (od 1744), wykładał retorykę w Warszawie, potém był posłany do Rzymu, jako asystent przy jenerale z prowincji polskich. Wróciwszy z Rzymu, został rektorem koleg. w Połocku. Na tém stanowisku zastał go pierwszy podział Polski (1772 r.); odtąd dzieje Czerniewicza łączą się z dziejami jezuitów na Białorusi. W obrębie prowincji, które do Rossji podówczas odpadły, znajdowały się 4 kolegja, 2 rezydencje i kilka missji jezuickich, a członków wszystkich zakonu 201. Prowincjał mazowiecki miał nad temi zakładami zwierzchni nadzór. Ces. Katarzyna w nowo nabytych ziemiach przyrzekłszy utrzymać religję katolicką w takim stanie, jak ją zastała, dla jezuitów szczególniej okazała się łaskawą; a wiedząc, jak są pożytecznymi dla edukacji młodzieży, postanowiła ich zostawić w swém państwie, chociaż w radzie przeważała liczba głosów przeciwnych. Wnet po złożeniu przysięgi homagjalnej (we Wrześ. 1772), z różnych stanów ludności anneksjonowanej pojechały deputacje do Petersburga. W imieniu duchowieństwa pojechał unicki arcybp połocki Jazon Smogorzewski i nasz Czerniewicz. Ten ostatni wziął z sobą dwóch konfratrów: Gabrjela Lenkiewicza i Józ. Katenbringa. Mile przez cesarzowę przyjęci, od Czernyszewa (minister wojny i gubernator Białorusi) otrzymali pochwały za staranne wychowywanie młodzieży. Wróciwszy (w Lut. 1773) do Połocka, Czerniewicz zastał list od jenerała, zostawiający go nadal przy rektorstwie w Połocku, gdyż już mu trzylecie upłynęło. R. 1773, na jesieni, zaczęły się rozchodzić wieści o kasacji zakonu. Jezuici połoccy, mając swoje dobra w Koronie, wyprawili swoich scholastyków w obręb Polski, sądząc, że w Rosji nie będą się mogli pokazać. Lecz w pierwszych dniach Paźdz. (1773) otrzymał Czerniewicz od wice gubernatora Białorusi, Kreczetnikowa, list z zawiadomieniem, że cesarzowa bierze ich w swoją szczególniejszą opiekę; jednocześnie tenże Kreczetników zabronił przyjmowania wszelkich rozporządzeń z Rzymu, a egzemplarze brevis kasacyjnego sobie zwracać polecił; Brown także, gubernator inflancki, otrzymał rozkaz przyjmowania każdego jezuity, któryby się stawił na granicy, zkądkolwiekby pochodził. Wileński bp. Massalski, którego jurysdykcja rozciągała się do Połocka, listem z d. 7 Paźdz. 1773 r. zawiadomił jezuitów, że przez breve Klemensa XIV są skasowani; lecz iż breve to w Polsce publikowaném nie zostało, przeto mają pozostać nadal in statu quo i czekać dalszego rozporządzenia bpa; przełożeni zaś będą odpowiedzialni za wszelkie uronienia funduszów i własności zakonnej. Tymczasem sejm polski (1773) breve kasacyjne przyjął: jezuici w Polsce istnieć przestali. Prowincjał mazowiecki Kaz. Sobolewski napisał do Czerniewicza (25 Paźdz. 1773), że na niego, według ustaw zakonnych, jako na rektora nąjznaczniejszego kolegjum, spada obowiązek wice prowincjała. Prawie jednocześnie (26 Paźdz. t. r.) Kreczetnikow polecił Czerniewiczowi udać się do Petersburga. Rozkaz był naglącym: Czerniewicz udał się z Leukiewiczem i Katenbringiem. Przejeżdżając przez Rygę, napisał list do nuncjusza Garampi, rezydującego w Warszawie, z zawiadomieniem, że jedzie do Petersburga, nie wie po co; zapewnił go o posłuszeństwie jezuitów dla wszelkich rozporządzeń Stolicy Apostolskiej, choćby nawet życiem przyszło przypłacić, i zaklinał nuncjusza, aby mu doniósł, co ma nadal czynić. Do Petersburga przybył C. w końcu Listopada (1773). Na zapytanie Czerniszewa, w czém mu może być użytecznym, odpowiedział C., że niczego więcej nie żąda, jak tylko, aby rząd nie kładł tamy ogłoszeniu brevis kasacyjnego. Krok ten bowiem stawiłby jezuitów w nader przykrém położeniu pod względem doczesnym i duchownym. Pod względem doczesnym, bo większa część dóbr ich pozostaje za Dźwiną (rozdziela Połock na 2 części; jedna z tych należała do Rossji, druga do Polski), a tam wnet konfiskata nastąpi, z powodu publikacji brevis; pod względem duchownym zaś, że jezuici obowiązani są posłuszeństwo Stolicy Apostolskiej, dalsza więc ich egzystencja pozwalałaby poczytywać ich za upornych; i jakkolwiek breve dotąd nie publikowane w Rossji, jednak jest dostatecznie wiadome, i oni nie chcą do usłuchania go być znaglani karami kanonicznemi, i dawać zgorszenia. Czerniszew dał im jeszcze czas namysłu. C. jednak zredagował prośbę do cesarzowej, w której powyższe racje przytoczył, i pismo to przedstawił Siestrzeńcewiczowi, który przed miesiącem przybył do Petersburga, otrzymawszy w Warszawie sakrę na bpa Mallo in part. inf., z jurysdykcją bpią na prowincje świeżo przyłączone do Rosji. Siestrzeńcewicz był pod wpływem dwóch zobowiązań: Garampi’emu w Warszawie przyrzekł się starać o wykonanie kasacji jezuitów; w Petersburgu zaś, przed objęciem obowiązków musiał podpisać deklarację, że jezuitów w dawnym stanie utrzyma. Prośba więc Czerniewicza była mu na rękę i dla tego był jej rad. Czerniszew zdziwił się, gdy jezuici zażądali przedstawienia tej prośby ces. Katarzynie; przedstawił ją jednak. Miesiąc prawie upłynął, zanim odpowiedź nastąpiła. Przez ten czas dowiedział się C. o różnych napaściach na dobra zakonne, o konfiskacie w rzeczypospolitej; niektórzy członkowie zakonu opuszczali kolegja, pozostających traktowano jako nieposłusznych Kościołowi, zaczęto unikać kościołów jezuickich i t. p. Gdy Czerniszew wezwał jezuitów dla udzielenia im rezolucji, przedstawił mu ten smutny stan Czerniewicz, jako nowy dowód, że dalsza egzystencja zakonu jest niemożebną. Nic to jednak nie pomogło. Odpowiedziano mu: że, co do publikacji breve, rząd wie, jak daleko sięgają prawa panujących, pod względem brevium nie odnoszących się do dogmatu i moralności; że cesarzowa nie chce być więcej katolicką, aniżeli rex catholicus (hiszpański), lub rex christianissimus (francuzki); że katolikom w tej materji nie chce dawać więcej swobody niż mają w Hiszpanji, lub Francji; że pozwala jezuitom rozwiązać się, skoro im breve zostanie publikowaném, lecz publikację jego sobie zostawia i na siebie bierze porozumienie się z Papieżem o następstwa. Czerniszew dodał, że ta jest ostateczna wola cesarzowej i że więcej ani myśleć nie mają o tém, bo wszelkie przedstawienia pozostaną bez skutku, a co do dóbr zakonnych, przyrzekł im ze swej strony wszelką opiekę, którą rzeczywiście potém okazał. Opuściwszy Czerniszewa, jezuici zakomunikowali odpowiedź Siestrzeńcewiczowi. Ten im radził prośbę jeszcze ponowić. Jezuici, nie wiedząc o jego zobowiązaniu, odpowiedzieli mu, że to jest niemożebném, gdyż mają polecone nie myśleć więcej o tém; lecz że teraz cała sprawa na nim spoczywa, i do niego należy czynić odpowiednie kroki na dworze. Nazajutrz C., choć na pierwszy list nie otrzymał odpowiedzi, napisał drugi raz do nuncjusza Garampi, załączył swoją prośbę do cesarzowej i znów prosił o instrukcję, co mu dalej czynić wypada. Garampi i teraz nic nie odpisał. Wkrótce potém wyszedł ukaz (w Stycz. 1774), który polecał jezuitom pozostać w dawnym stanie; wyjął ich domy od podatków skarbowych i surowo zabronił publikacji kasacyjnego brevis. C. z towarzyszami teraz dopiero otrzymał pozwolenie do opuszczenia Petersburga; w powrocie zwiedził domy zakonne, odebrał od nich obedjencję; nawet te, które dawniej zostawały pod prowincjałem litewskim, poddały mu się z własnej ochoty. Lubo tym sposobem byt zakonu się ustalił, pozostały jednak do zwyciężenia inne trudności, a mianowicie potrzeba było zaradzić opinji, która ich poczytywała za nieposłusznych władzy papiezkiej. Przyszło nawet do tego, że inne zakony, w Połocku istniejące, zerwały z nimi tak zwaną filadelfję: franciszkanie zwykli byli u nich odprawiać nabożeństwo na ś. Aloizego, dominikanie na ś. Ignacego, bazyljanie na ś. Stanisława Kostkę. W tym zaś r. (1774) żaden zakonnik na te święta nie przybył, przez co wierni utwierdzali się w przekonaniu, że jezuici są odstępcami. W tymże r. Toczyłowski, wikarjusz jener. wileński, wysłał dwa egzemplarze brevis kasacyjnego, jeden na ręce proboszcza z Orszy, drugi z Witebska. Ponieważ ani jeden, ani drugi nie zawiadomił o tém władzy cywilnej, a nawet proboszcz witebski chwalił się przed Rosjanami, że ma losy jezuitów w swém ręku, obu w jedném tylko odzieniu wzięto i zagranicę wywieziono, pomimo starań Czerniewicza o ich uwolnienie. Siestrzencewicz znów nie chciał święcić ich scholastyków, zasłaniając się brakiem władzy. Położenie więc było smutne: nie przyjmowano już nowicjuszów, scholastycy nie odnawiali ślubów, kapłani nie wykonywali profesji. Zabłysł im promień nadziei ze wstąpieniem Piusa VI (1775) na Stolicę Apostolską. Lecz czas upływał, a ztamtąd nie można było żadnej mieć pewności, czy Papież aprobuje taki stan, lub nie. Czerniewicz napisał (15 Paźd. 1775), za pośrednictwem kard. Rezzonico, do Papieża obszerny list, w którym wyłożył cały stan rzeczy i prosił: 1) aby mu wolno było przyjmować dawniejszych jezuitów do kolegjów prowincji białoruskiej, którzy niejednokrotnie o przyjęcie się zgłaszają; 2) aby Ojciec ś. jakimkolwiek sposobem dał poznać, że utrzymanie się jezuitów nie jest mu niemiłém. Odpowiedź z Rzymu nadeszła nader dyplomatyczna, tak, iż gdyby wpadła w ręce nieprzyjaciół zakonu, nicby z niej wnosić nie mogli o usposobieniu Papieża względem jezuitów. Odpisał bowiem kard. Rezzonico (15 Stycz. 1776), źe prośbę Ojcu ś. przedstawił, i dodał tylko te słowa: Precum tuarum, ut auguro et exoptas felix exitus; na kopercie zaś adres: Rndo D. Czerniewicz, Polociam. List ten przesyłał audytor kardynała, który od siebie dodał, że Ojciec ś. łaskawie wysłuchał przedstawienia Czerniewicza, lecz nic mu w obecnych okolicznościach odpowiedzieć nie może. Na mocy tego domyślnego upoważnienia, C. przyjął wielu dawniejszych jezuitów z Polski i Litwy. Wkrótce znalazł też sposobność otworzenia nowicjatu. Dnia 22 Maja 1776 r. przybył do Połocka Czerniszew i znajdował się na egzaminie w kolegjum jezuickiém. Zadowolony z postępu uczniów, wielkie oddawał pochwały ojcom, gdy w tém C. odezwał się do niego: Niedługo ustanie to wszystko. Słowa te uderzyły Czerniszewa i wkrótce potém Czerniewicz otrzymał pozwolenie (8 Marca 1777), aby przygotował dom potrzebny dla nowicjuszów. Za warunek podano mu, żeby nie starał się o upoważnienie w Rzymie, lecz żeby poprzestał na pozwoleniu biskupa Siestrzeńcewicza. Pogłoski o mającém nastąpić otwarciu nowicjatu zaniepokoiły Archetti’ego: napisał więc do Siestrzeńcewicza (15 Kwiet. 1777 i 17 Kwiet. 1778), że jezuici są skasowani, zostają pod jurysdykcją bpa, i że należy położyć koniec zgorszeniu, jakie dają swoją egzystencją na Białorusi. Tymczasem Siestrzeńcewicz otrzymał od kongr. Propagandy (15 Sierp. 1778) facultates bardzo obszerne nad zakonami w Rosji istniejącemi: corrigere, mutare, de novo condere. Włodek, b. jezuita, w Rzymie podówczas zostający, zawiadomił Czerniewicza, że taraz właśnie pora udać się do bpa i otrzymać pozwolenie na otwarcie nowicjatu. C. udał się najprzód do Czerniszewa i, za jego wstawieniem, otrzymał od Siestrzeńcewicza potrzebne pozwolenie (30 Czerw. 1779), nowicjat w Połocku otworzył (2 Lut. 1780), a na żądanie Siestrzeńcewicza rezydencje w Mohilewie i Mścisławiu podniósł do rzędu kolegjów. Na wieść o upoważnieniu i otwarciu nowicjatu, gazety rzymskie wystąpiły z naganą dla Siestrzeńcewicza, że nadużywa danych sobie facultates; kardynał sekretarz stanu rozpisał tejże treści listy do nuncjuszów, aby się nie zdawało dworom, że Stolica Apost. wskrzesza zakon im nienawistny. Utrzymują, że Archetti, obok tej noty, otrzymał sekretne zalecenie, aby zrobił z niej użytek o tyle, o ile roztropność radzić będzie; Archetti jednak zakomunikował ją posłowi rosyjskiemu w Warszawie Stackelbergowi; dwór petersburgski odpowiedział na nią i pozostawił bez skutku, a Siestrzeńcewicza na godność arcybpią protegował. Siestrzeńcewicz, lubo z jednej strony popierał jezuitów, dla przypodobania się cesarzowej, starał się jednak szkodzić im ubocznie, wtrącając się do ich zarządu i rozsyłając na stanowiska parafjalne, według swego zdania. Dopóki Czerniszew był ministrem, poskramiał te jego zapędy; następca Czerniszewa, Potemkim, również był przychylny jezuitom. Korzystając z tego, C. wyjednał od senatu ukaz (16 Lipca 1782), pozwalający jezuitom obrać sobie wikarjusza jeneralskego, do którego należeć będzie nominacja innych przełożonych; w tymże ukazie zastrzeżono, że jezuici winni uległość bpowi, jako swemu pasterzowi; bp zaś będzie się strzegł naruszać ich przepisy i przywileje. W skutek tego zebrali się jezuici na kongregację (9 Paźdz. 1782) i zaraz na pierwszém posiedzeniu obrali wikarjuszem jeneralskim Czerniewicza. Nazajutrz przysłano im ukaz drugi, mający służyć za objaśnienie do poprzedniego, a mianowicie do słów: że jezuici winni uległość bpowi, jako swemu pasterzowi. Senat teraz oznajmiał, że słowa wspomniane znaczą, iż jezuici nie mają powoływać się na swe przywileje, lecz bpa będą uważać za swego jenerała. Do tego ukazu Siestrzeńcewicz dołączył list, upoważniający kongregację do obrania wikarjusza jeneralskego, byle wybór ten nie padł na Czerniewicza. Jezuici jednak postanowili wybór swój utrzymać, a Potemkin ich poparł. Pokazało się później, że Siestrzeńcewicz podstępnym sposobem od księcia Wiazemskiego ów drugi ukaz wyjednał i niektórych wyborców na swoją stronę starał się pociągnąć. Około tegoż czasu, na usilne nalegania ces. Katarzyny, o nominację Siestrzeńcewicza na arcybiskupa mohilewskiego, przyszła odpowiedź, za pośrednictwem nuncjatury warszawskiej, że Siestrzeńcewicz dotąd paljusza nie otrzyma, dopóki nie odwoła swego upoważnienia względem otwarcia nowicjatu jezuickiego. Benisławski (ob.), będący podówczas w Petersburgu i przedstawiony na koadjutora Siestrzeńcewicza, poznał, że to było pismo Archietti’ego. Dwór petersburgski zatém wyprawił Benisławskiego do Rzymu, polecił mu unikać spotkania się z Archetti’m, a w Rzymie wyjednać ratyfikację tego, co dotąd uczynili jezuici na Białorusi, i nominację Siestrzeńcewicza. Benisławski, jadąc przez Wiedeń, z ust Garampi’ego, tamecznego nuncjusza, dowiedział się, że ten nic nie donosił Papieżowi o żądaniach ces. Katarzyny. Zdaje się, że tém postępowaniem chcieli oba nuncjusze rozdrażnić Siestrzeńcewicza przeciw jezuitom i zniewolić do wyjednania u dworu ich kasacji. Benisławski przybył do Rzymu w Marcu 1783 r. Pius VI zaraz napisał do cesarzowej, że gotów jest posłać nuncjusza, który urządzi sprawę arcybstwa, i że Benisławskiego sam wyświęci na bpa. Co do jezuitów zaś, przyrzekł Benisławskiemu przychylną dać odpowiedź. Tymczasem ambasador hiszpański tyle wpłynął, że gdy po kilku dniach Benisławski przybył po decyzję, sądząc, że wszystko na dobrej drodze, Papież ani na nominację Siestrzeńcewicza, ani na jezuitów zgodzić się nie chciał; na jedno tylko wyświęcenie Benisławskiego pozwalał. Benisławski widząc, że Papież trwa mocno przy swej odmowie, padł mu do nóg, żądając przynajmniej błogosławieństwa na drogę i oświadczając, że ma polecone natychmiast odjechać, gdyby choć jedna z jego próśb nie została wysłuchaną. Krok ten sprawił wrażenie na Papieżu, iż obiecał sprawę załatwić zgodnie z życzeniem cesarzowej; i Benisławski pozostał. Wkrótce nadeszła na poprzedni list papiezki odpowiedź. Ces. Katarzyna oświadczyła, że nuncjusz będzie przyjęty z honorami, należnemi ambasadorom królewskim; co do Benisławskiego zaś wolałaby, żeby był konsekrowany w Petersburgu. Otrzymawszy pomyślne załatwienie sprawy o arcybiskupstwo i ustną aprobację jezuitów białoruskich, Benisławski odjechał (w Kwiet. 1783), a Archetti wkrótce za nim z Warszawy przybył do Petersburga, otrzymawszy polecenie, aby nic nie nadmieniał o jezuitach. Stosownie do tej instrukcji, lubo prywatnie starał się przygotować ogłoszenie brevis kasacyjnego, jednakże urzędownie nic przeciw nim nie działał. Jezuici przeto mogli odtąd spokojniejszymi być o swoją przyszłość, do czego niemało także przyczynili się sami ich nieprzyjaciele. Ci bowiem, gdy Siestrzeńcewicz nowe facultates nad zakonami z Rzymu otrzymał (1784), bojąc się, aby ich nie użył na korzyść jezuitów, postarali się o to, żeby jego władza do tego zakonu się nie odnosiła. Czerniewicz zaś, zapewniwszy byt swego zakonu, um. 18 Lipca 1785 r. Ob. De conservata in Alba Russia Societate Jesu Commentarius, bezimiennego jezuity, pisany w r. 1786, streszczony po franc. w Études de Theologie 1861 r., p. t. Mémoires laisses par les anciens jésuites de la Russie-Blanche; cały w przekładzie franc. wydał Nizard, Precis historiques, Bruxelles 1861; tekst zaś łaciński z franc. przekładem wydal J. Gagarin p. t. „Les Jésuites de Russie 1772—1785. La Compagnie de Jésus conservée en Russie après la suppression de 1772. Récit d’un jésuite de la Russie-Blanche,“ Paris, V. Palmé édit. 1872, in-12 str. XXV 211. Cf. De Backer, Biblioth. X. W. K.