Encyklopedja Kościelna/Fryderyk III książe elektor saski
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom V) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1874 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Fryderyk III, książe elektor saski, zazwyczaj Mądrym nazywany, ur. 17 Stycz. 1463 w Torgau, był wnukiem Fryderyka II Łagodnego, a pierwszym synem księcia elektora Ernesta i Elżbiety, córki księcia Alberta bawarskiego. Młodość jego nie odznaczyła się niczém szczególnem; wychowanie jego było przeważnie humanistyczne. W szkole w Grimma i z magistrem Kemmerlin’em „czytał on i uczył się niejednego starego rzymianina.“ Gdy ojciec um. 1486 r., F. wziął po nim księstwo Saskie i godność elektora i rządził razem z Janem Stałym, młodszym swym bratem, krajem ernestyńskim. R. 1493 odbył podróż do Ziemi św. i przy grobie Zbawiciela posowany był na rycerza przez Henryka von Schaumburg. F. III był osobistością nader pospolitą, okoliczności tylko szczęśliwe wysunęły go naprzód. Obok cesarza Maksymiljana I, albo Karola V, wygląda on nader niekorzystnie; nawet z Filipem hesskim nie wytrzyma porównania. Zapału dla jakiej idei, głębszych dążności politycznych i śmiałych przedsięwzięć nie było w jego duszy: próżny i samolubny, lubił on jednak przedewszystkiém wygody życia spokojnego. Biografowie popisali na rzecz jego wiele frazesów, ale nie wskazali żadnych faktów, któreby usprawiedliwiały nadawany mu przydomek Mądrego, jeżeli ten więcej znaczy jak rozsądny i obrotny. Urodzenie dało mu stanowisko potężne i wpływowe; odkrycie kopalni w Schreckenberg (później Annaberg) pomnożyło bardzo jego kassę, i to właśnie w czasie, kiedy cesarz Maksymiljan I smutnym przebiegiem swojej wyprawy rzymskiej r. 1496 przekonywał się znowu, że cesarz niemiecki z resztkami swej władzy nic przedsiębrać nie może bez pieniędzy. Nie czytamy nigdzie, aby F. popierał w jakibądź sposób wyprawę rzymską cesarza; wszakże cesarz mianował go w czasie tej wyprawy swoim wikarjuszem cesarskim, nie z tytułu szczególnych jakich jego osobistych zalet, ale dla tego tylko, że nie było nikogo na to miejsce odpowiedniego. R. 1502 założył F. uniwersytet w Wittenberdze. Prawdopodobnie chciał F. pko kwitnącemu wówczas pod księciem Jerzym uniwersytetowi wystawić nową szkołę. Drugim powodem był gwałtowny spór professorów medycyny w Lipsku, tyczący się natury tej straszliwej choroby, którą z sobą długo woził rozpustny rycerz wolności Hutten. Doktor Marcin Pollich opuścił Lipsk pełen oburzenia na przeciwników swoich myśli naukowych i pomógł urządzić uniwersytet w Wittenberdze, którego też pierwszym został rektorem. Poświęcenie odbyło się 18 Paźd. 1502, potwierdzenie papiezkie nastąpiło 1507 r. w którym też roku szkoła ta bogato z majętności kościelnych została uposażoną. Na patrona jej był wybrany św. Augustyn; fakultet teologiczny miał patronem św. Pawła; prawny — św. Iwona; medyczny — św. Kosmę i Damjana; fakultet sztuk wyzwolonych — św. Katarzynę. Pomiędzy pierwszymi nauczycielami byli tu: Piotr z Rawenny, który po raz pierwszy w krajach saskich uczył prawa rzymskiego Melanchton i młody Luter. R. 1507 na sejmie w Konstancji został F. III mianowany jeneralnym namiestnikiem cesarstwa (imperii locum tenens generalis). Stany państwa rade były takiemu namiestnikowi, bo znały jego flegmatyczne, nie wojownicze usposobienie; na przychylność zaś cesarza ku F’wi III rzuca pewne światło ta okoliczność, że F. pożyczył cesarzowi znaczne summy, za co np. w zastawie dostał 1498 r. zamki w hrabstwie Görz. R. 1509 proponowano F’wi, z powodu wojny z Wenecją, feldmarszałkostwo, ale wymówił się od tego „ociężałością i słabością swego ciała“; jak zaś słabym był wówczas F. dobrze pokazuje się z opowiadania o nim J. P. Ludwiga (w Germania princeps), że „siłę miał tak olbrzymią, iż półmiski, talerze i puchary srebrne, miedzianne, albo z innego jakiegobądź metalu jedną tylko ręką, jakby papierowe, giął i zwijał.“ Co się tyczy stosunku F’a do rewolucji kościelnej XVI wieku, chciał on być mężem „swobodnego badania“ i popierał je też bardzo w Wittenberdze, chcąc wszakże być w zgodzie i z Kościołem. Jako jednego z najpotężniejszych książąt cesarstwa mianował go Papież „sacri lateranensis palatii et caesareae aulae nostrae ac imperialis consistorii comes palatinus.“ Z duchowieństwem saskiém był F. na bardzo dohrej stopie. Do zbierania podatku majątkowego pomagało mu duchowieństwo parafjalne, choć przytem nieraz ciężko ucierpiało na swojem znaczeniu moralném. Za co znowu, jakby odwdzięczając się, F. surowo przez policję przestrzegał zachowywania dni świętych i postów. Pko duchowieństwu podnosiły się skargi, niekiedy bardzo uzasadnione; wszakże nie słyszano nigdzie o energiczném wystąpieniu pko nadużyciom i zgorszeniom. Lud zaś za najmniejsze przewinienia karany był przez wielu duchownych surowemi karami, szczególniej zaś pieniężnemi: jeżeli umarł np. gdzie nagle jaki przechodzień, trzeba było zazwyczaj grubo opłacić księdza, aby ten pozwolił go pochować. Nie jeden duchowny dawał zgorszenie pijaństwem, nie jedna plebanja podobniejszą była do szynku, niż do mieszkania kapłana Chrystusowego. Władze djecezalne w zbrodniczej obojętności patrzyły na taki upadek życia pasterskiego; nic też dziwnego, że herezja robiła tu postępy szybkie, zaraz po swojém wystąpieniu. Wówczas bowiem mniej jeszcze niż dzisiaj umieli ludzie odróżniać naukę boską od jej niedbałych lub niemoralnych podawaczy, świętość i nieomylność Kościoła od przeniewierczych sług jego niektórych. Lutra tedy wystąpieniem uwiodło się wielu, nawet lepszych ludzi, którzy wzdychali za usunięciem nadużyć i zgorszeń, jakich obraz smutny przedstawiała znaczna część duchowieństwa saskiego. F. wahał się czas jakiś pomiędzy herezją, i Kościołem, nosił tedy płaszcz, jak mówią, na dwóch ramionach. Szczegóły tego jego zachowania się ob. w artt. Luter i Wormski sejm. Utrzymują niektórzy, że F. marzył po śmierci cesarza Maksymiljana spożytkować bezkrólewie i, jako wikarjusz cesarstwa, silnie poprzeć sprawę luteranizmu. Ale o energiczném i stanowczém jakiembądź wystąpieniu F. nie marzył nigdy; faktem jest owszem, że F. wyczekiwał na różę złotą od Papieża i że takową z wielką swoją radością otrzymał 1519 r. przez Karola Miltica. Od 2 Stycz. 1519 był F. jako wikarjusz cesarstwa na czele Niemiec. Mógłby był sam zostać wówczas cesarzem, ale posłuchał mądrej rady przyjaciela swego hr. Filipa von Solms, że do panowania w czasach tak burzliwych trzeba było energji do karcenia opornych, na czem właśnie elektorowi zbywało; odmówił tedy korony cesarskiej i głosował za Karolem V; robił jednak swoje, aby nowego cesarza jak można najwięcej w władzy jego ograniczyć. Chwalą F’a za to, że nie przyjął wielkiej ofiary pieniężnej od Karola V i że nawet swej świcie zabronił takich podarunków przyjmować; ale nie znajdujemy tu bynajmniej przedmiotu do szczególnych pochwał. W ogóle bowiem już nader smutną było rzeczą, że inni książęta niemieccy sprzedawali swoje głosy więcej dającemu; powtóre, elektor saski był bardzo bogaty i mógł nie łakomić się na grosz cudzy i tak hańbiący; a choć nie był z natury chciwym, przecież z tytułu kosztów, jakie niby poniósł przy elekcji, kazał sobie zapłacić 32,500 zł. reńskich, co na owe czasy znaczną było summą. Że zaś F. dał swój głos Karolowi V, przyczynić się mogła ta okoliczność, iż Karol obiecał ożenić siostrzeńca Fryderykowego z siostrą swoją Katarzyną, do czego jednak później nie przyszło. F. początkowo rad był nowemu ruchowi religijnemu: sądził bowiem, że ruch ten przyniesie wiele korzyści jego krajowi, że podniesie jego władzę polityczną, tak względem Papieża, jak i względem cesarza. Dla tego nie chciał on Lutra wydać Rzymowi, ani go z państwa swego wypędzić; tem się też objaśniają jego zapewnienia, jakoby Luter nie był heretykiem. Pozwolił on, aby rzecz szła raz przyjętym kierunkiem, nie wiedząc i nie myśląc o tem, co z tego wszystkiego wyniknie. Dysputa lipska zdekoncertowała F’a; gdy exkommunika została rzuconą na Lutra, F. III wysilał całą swoją roztropność, aby nie zerwać ostatecznie z Kościołem i cesarzem. Neutralność była jego zasadą. Przez swego ajenta rzymskiego Walentyna Deutlebena starał się powstrzymać wyrzeczenie exkommuniki na Lutra. Przedstawiał swemu ajentowi rzetelnie w tym punkcie położenie rzeczy, objaśniając, że exkommunika będzie zapaleniem knota w beczce prochu, że „użycie kar kościelnych wywoła straszliwy, okrutny i haniebny bunt.“ Ajent F’a nie zdołał jednak zasłonić Lutra od exkommuniki; F. sam nie zdołał powstrzymać Lutra od wyprawy do Worms, choć przewidywał, że z tej wyprawy nic dobrego nie wyniknie. Jak wiadomo, F. kazał Lutra porwać, gdy ten z Worms wracał, i do zamku wartburgskiego uwieść. Był to wszakże czyn także tylko ostrożności ze strony księcia. Luter bowiem już głosić poczynał, że Kościół od upadku ratować może tylko władza świecka, że władza świecka musi poprawić władzę duchowną, co tłumacząc na język praktyczny znaczyło; że Luter za dawaną sobie pomoc obiecywał książętom oddanie rządów kościelnych i kościelnej majętności. Elektorowi podobała się doktryna, która, obok świeckiej władzy, oddawała mu w Saksonji i papiestwo i wszelkie dobra kościelne, a przytém obiecywała dać mu duchowieństwo, któreby poprzestając na małém, uczyło o boskiej powadze jego władzy. Wszystko to wydało się elektorowi bardzo korzystném i mądrem. A jeżeli do tego dodamy jeszcze sławę, jaka go czekała za to, że wbrew Kościołowi i cesarzowi ukrył na czas jakiś popularnego u swoich człowieka, wówczas romantyczna historja wartburgska zamienia się na mizerną prozę samolubstwa i płytkiej polityki. W czasie pobytu Lutra w Wartburgu elektor wystąpił pko zapędom nowatorów, zalecając im umiarkowanie i roztropność. Gdy zaś przychodzili doń wyżsi dostojnicy kościelni, prosząc go o pomoc pko rewolucjonistom kościelnym, otrzymywali zwykłą jego w takich razach odpowiedź: „dajcie mi pokój ze sprawami tego rodzaju.“ Jak wiadomo, Lutrowi przebrało się cierpliwości i pko wyraźnej woli elektora, zbiegł z Wartburga. Herezjarcha wittenbergski czuł się wówczas już potężnym, i dla tego pisał do wystraszonego F’a: „że on, Lutherus, chce być w Lipsku, choćby nawet przez dziewięć całych dni padało samymi książętami Jerzymi; idzie on do Lipska z daleką wyższą opieką niż opieka elektora, od którego nie potrzebuje opieki, ale któremu sam raczej opiekę dać chce, bo kto tu najwięcej wierzy, ten najwięcej opieki daje. Czuje on, że jego elektorska mość słaby jest jeszcze w wierze, i dla tego nie jest mężem, który by Lutrem opiekować się mógł i zasłaniać go.“ F. obojętnie patrzył, jak księża żony brali, a zakonnicy i zakonnice z klasztorów uciekały; nic więc dziwnego, że bardzo „grubjańskim i niezręcznym“ wydał mu się list (1522) Papieża Adrjana VI, przypominający mu obowiązki księcia katolickiego i usiłujący oderwać go od Lutra. Gdy Adrjan VI domagał się od sejmu norymbergskiego wykonania edyktu wormskiego, elektor przyczynił się do tego, że sejm w odpowiedzi przesłał Papieżowi 100 uciążliwości narodu niemieckiego; a gdy jednak większość sejmu postanowiła, aby w sprawach religijnych nic nowego nie pisano i nie drukowano, elektor uroczystą pko temu zaniósł protestację. O dalszych czynach starzejącego elektora nie ma żadnej wiadomości: ostatnim ważnym czynem jego miał być zakaz publikowania w Saksonji bulli kanonizacyjnej apostoła słowiańskiego Bennona. Widać w tém rękę Lutra. Rewolucja kościelna szła swoją drogą zniszczenia, oglądając się na książąt o tyle tylko, ile jej to było nieodzowném; gdy rząd cesarski nakazał i w Saksonji elektorskiej 1524 r. wizytę kościelną biskupom Misnji i Merseburga, pokazało się zapóźno, że nie ma tam już żadnego kościoła i że powrót do niego jest niemożliwy. Na wiosnę 1524 roku sejm norymbergski wydał postanowienia nieprzychylne luteranom, F. znowu uroczyście pko nim protestował. Ostatnie dni jego były wszakże zachmurzone zapóźnem przekonaniem się, że rewolucja kościelna, wbrew jemu samemu i Lutrowi nawet, nietylko stany państwa rozdzieliła na dwa coraz względem siebie nieprzyjaźniejsze obozy, lecz nadto prowadziła za sobą wielką rewolucję polityczno-społeczną. I właśnie w ojczyźnie rewolucji kościelnej, to jest w ziemiach Fryderyka Mądrego, pierwsze siedlisko swoje miała rewolucja polityczno-socjalna, wojna chłopska. Na 14 dni przed swoją śmiercią styrany elektor miał wyrzec: „Jeżeli to Panu Bogu się podoba, rad zejdę z tego świata, bo ani miłości i prawdy, ani rzetelności i szczęścia nie ma na ziemi!“ Um. 5 Maja 1525, na krótko przed bitwą pod Frankenhausen. Książe ten nigdy formalnie nie przeszedł na luteranizm. Żył bezżenny, jakoby ze względu na brata swego Jana, którego chciał mieć następcą po sobie. Dzieci swoje naturalne wymienia w testamencie. Zwłoki jego spoczywają w kaplicy zamkowej w Wittenberdze. (Hägele). N.