Encyklopedyja powszechna (1859)/Annibal di Capua

<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Bartoszewicz
Tytuł Encyklopedyja powszechna
Tom Tom I
Rozdział Annibal di Capua
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1859
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Annibal di Capua (z Kapui) nuncyjusz w Polsce 1587 r. Był synem Wincentego księcia (duca) di Termoli, ze starożytnej rodziny neapolitańskiej. Nauki odbył w Padwie, gdzie kollegował z Torkwatem Tassem, i w Pawii, przykładał się zaś głównie do prawa, w którém tak nawet celował, że nie tylko uzyskał wieniec doktorski, ale zdjęty szacunkiem dla jego nauki Grzegorz XIII, sam prawnik jego czasu znakomity, mianował go swoim referendarzem i komornikiem, (Camerario secreto). Przywodzą strofę Tassa w poemacie Rinaldino jeszcze w r. 1562 wydanego, w której wieszcz przepowiedział świetny zawód duchowny Annibalowi i bratu jego rycerski. W r. 1576 jeździł od tego papieża z powinszowaniem korony cesarskiej Rudolfowi II. Później został nuncyjuszem w Wenecyi. Zasługi położone na tém ważném stanowisku, otworzyły Annibalowi drogę do arcybiskupstwa neapolitańskiego, które dostał jeszcze od Grzegorza XIII pomimo zabiegów kardynałów Arragońskiego i Orsiniego, którzy starali się o tę stolicę; może nawet dla tego ją Annibal dostał, że ci obadwaj się starali. Uroczysty wjazd do Neapolu odbył się d. 22 Lut. 1579 r. i wszedł do katedry, którą zdobiły od dołu do góry obicia z axamitu i brokateli. Syxtus V odwoławszy Hieronima Bovio, słał Annibala do Polski w r. 1586. Szło o wypędzenie Turków z Europy, ku czemu wielkie przygotowania i ogromną koalicyję gotował Stefan Batory, który miał stanąć jako hetman na czele wojsk chrześcijańskich. Potrzebny był tedy w Polsce mąż wielkiego rozumu i nauki i niemniejszego doświadczenia w sprawach publicznych, Annibal na to wybrany, z Neapolu wyjechał wpodróż do Polski 28 Października 1586 r. Papież pisał przez niego list do króla, i 25000 szkudów rzymskich co miesiąc na koszta wojenne obiecał na ręce Annibala przesyłać. W Rzymie wziął instrukcyje od kardynała sekretarza stanu Montalto, synowca papiezkiego, do którego miał pisywać o sprawach poselstwa. Pierwsze jednak listy z Florencyi a nawet z Krakowa pisze Annibal do kardynała Azzolino. W Bononii dostał od miejscowego legata rękopism korrespondencyi polskiej kardynała Bolognetli (ob.), które starannie przejrzał. W Wiedniu dowiedział się już o śmierci króla Stefana, czekał więc na nowe instrukcyje, które naturalnie zupełnie teraz zmieniły się, gdy nuncyjuszowi głównie czuwać polecono nad przyszłą elekcyją króla: osobno papież polecił tę sprawę kardynałowi Azzolino. Nuncyjusz odebrał wyraźny rozkaz popierania do korony arcyksięcia Maxymilijana. Pierwszych dni Lutego 1587 roku przebył granicę polską, ale tutaj zaraz na wstępie mu oświadczono, że w czasie bezkrólewia, jako obcy poseł, nie może być wpuszczony do Krakowa, bez pozwolenia senatorów. Protestował, posunął się przebojem pod sam Kraków, ale pomimo wszystkiego, musiał pozostać na przedmieściu, w przygotowanym na prędce mieszkaniu i w miesiąc dopiero za otrzymaną odpowiedzią z Warszawy, pojechał na elekcyję. Pierwszy nuncyjusz, co zwyczajne, nie zaś nadzwyczajne, jakby w bezkrólewiu należało, odbywał u rzeczypospolitej poselstwo, zafundował juryzdykcyję swoją i sądy w Warszawie na d. 7 Kwietnia. Oplątany intrygami, stał się sam wkrótce ogniskiem intryg. Królowa Anna chciała go przeciągnąć na stronę swego siostrzeńca królewicza szwedzkiego, odwiedzał go Zamojski, nawet uciekali się pod jego opiekę posłowie szwedzcy, którzy lubo sami wyznania luterskiego, zapewniali nuncyjusza o katolicyzmie Zygmunta. Annibal odpowiadał wszystkim, że papież popiera tylko zgodę powszechną i księcia katolickiego, ale kandydata nie wymieniał, poznał albowiem, że Rakuszanin mało tu ma nadziei, dla odrazy od domu cesarskiego Polaków. Mimo to nnncyjusz nie wypierał się instrukcyi i chciał oszukać wszystkich. Dziwnie do lej roboty nakłaniał się jego wyniosły charakter. Zacięty w postanowieniu, gwałtowny w sposobach, zręczny i skryły, sercem i duszą oddany Rudolfowi i stolicy rzymskiej, postanowił wziąć tryumf po nad odrazą narodu. Zawiązał ścisłe stosunki z kardynałem Radziwiłłem a przez niego z Litwą, potem ze Zborowskiemi, a nawet z naczelnikami kalwinów. Mówił tu niby o Piaście, potém o wielkim kniaziu moskiewskim, a kiedy wymieniał Rakuszan, o żadnym wyłącznie mówić nie chciał. ale liczył arcyksiążąt Ferdynanda. Macieja, Ernesta, Maxymilijana. Na posłuchaniu publiczném przecież, wspomniał jak zawsze tylko o katoliku i zgodzie (14 Sierpnia); mowę tę jego drukowano podówczas w Rzymie. Miał też list do Kromera od papieża, datowany z dnia 10 Stycznia 1581. Ciągle w żalach i ubolewaniach, nad stratą Stefana powiadał to, co Rzym Kromerowi: „obierzcie takiego, coby jemu był równy;“ temi słowami chciał oznaczyć Austryjaka. Nie przebierał w środkach, siał niezgodę, wspierał pieniędzmi obietnice rakuskie, intrygował na polu; arcybiskup katolicki a nie wahał się stać na czele różnowierców, był głową Górki i Zborowskich. Miał pewną nadzieję, że Maxymilijana wykieruje na króla. Łatwo teraz powiedzieć, co się w duszy nuncyjusza stało, gdy Karnkowski królem ogłosił Zygmunta. Jakiś czas marzył nawet o zapaleniu wojny domowej. Nie miał przyjaciół w massie narodu, ztąd publiczna niechęć zawrzała przeciw niemu, kiedy się dowiedziano, że wstąpił na szczyt wieży ś. Jana, otoczony Jezuitami, pewny że ujrzy bitwę na polu elekcyjném, którą wywołać miały jego intrygi. Szlachta przez wzgardę zwała go kulasem, gdy w istocie miał jedne krótszą nogę. Niezgód pożoga, nie doczekał się jednak bitwy, ale kardynała Radziwiłła burzył i przyczynił się do podwójnej elekcyi. Niezrywał jednak ani z królową, ani z prymasem ale pracował nad biskupami, aby się opierali rozszerzaniu swobód religijnych różnowiercom, chociaż na różnowiercach spoczywały wszystkie nadzieje Maxymilijana. Gdy arcyksiążę zbliżył się do Polski, nuncyjusz z Warszawy, gdzie dla sąsiedztwa z królową, niebardzo mu było swobodnie mieszkać, wyjechał do Bodzęcina, dóbr Myszkowskiego biskupa krakowskiego, z którym miał zachowanie i ztamtąd polecał się obudwu stronnictwom na pośrednika. Gdy Maxymilijan sprawę przegrał, upokorzył się zacięty nuncyjusz i uznał Zygmunta królem, który bawił podówczas w Niepołomicach (w Maju 1588 r.) i wjazd uroczysty odbył do Krakowa, gdzie przez królowe ze czcią serdeczną został przyjęty. Nuncyjusz popierał tedy sprawę wiary katolickiej, prosił Zygmunta aby godne osoby mianował na biskupstwa i dostojności kościelne, aby świeckie urzędy rozdawał samym katolikom, protegował u ojca świętego Lwa Sapiehę, który nie tylko że sam się nawrócił ale i żonę nawrócił, którego nuncyjusz został kumem, gdy do chrztu trzymał mu córkę; szło o to, aby ojciec święty dał Sapieże przywilej słuchania mszy w domu. Popierał też sprawę wiary w Rumunii, gdy Bartłomiejowi Bruti, komornikowi hospodara maltańskiego dosyłał z Polski na missyję Jezuitów: znajdował się między niemi Stanisław Warszewicki, brat Krzysztofa, do Rzymu zaś pisał, aby jenerał przysłał Bernardynów. Missyi tej, którą gorąco Annibal się zajął, dosyć szczęśliwie się wiodło, wspomina o niej często w swoich listach nuncyjusz. Ostro bił na kalwinów wileńskich, którzy dla emulacyi z Jezuitami chcieli założyć swoje własne kollegijum. Jednocześnie imieniem papieskiém wręczył breve królowi za uwolnieniem Maxymilijana. Kiedy w tym celu papież wyprawił do Polski kardynała Aldobrandiniego, nuncyjusz gotował mu świetne przyjęcia, wreszcie sam pojechał do Będzinia naprzeciw legatowi. Po zagodzeniu tej sprawy, Annibal pojechał na sejm do Warszawy i w Marcu 1589 r. zebrał biskupów polskich w zakrystyi u ś. Jana i wymownie ich ziagrzewał do dzielnej obrony wiary katolickiej i do reformy nadużyć w karność kościelnej. Zobowiązali się mu obietnicą biskupi i w części dotrzymali słowa, gdy przez ich upór sejm odrzucił konstytucyję przychylną dla różnowierców. Zabawny nuncyjusz mieszał się we wszystko, chciał nawet z powodu mającego się odbyć hołdu księcia kurlandzkiego, założyć protestacyję przeciw temu, że niby stolica apostolska ma pretensyje dawne do Kurlandyi. W Maju nuncyjusz jeździł z królem przez Lublin do Krasnegostawu odwiedzić Maxymilijana. Chciał z nim dalej jechać do Inflant, ale król mu za tę fatygę podziękowawszy, napominał ostro, że Rzym się opóźnia tak długo w nominacyi biskupów po osieroconych katedrach; była w tém nowa sztuczka nuncyjusza, z którym król mówił w tej mierze z woli rady senatu. Na odjezdnem polecał Annibal panu sprawę wiary w Inflantach i potrzebę przywrócenia Jezuitów do Rygi. Tutaj na dniu 29 Maja 1589 r. kończą się urzędowe korrespondencyje nuncyjusza jakie w r. 1852 wydał Ale-xander Przeździecki w Warszawie pod tytułem: Listy Annibala z Kapui (w 8-ce, str. 275). Jednakże nie wyjechał jeszcze z Polski i był nawet w Inflantach, mamy list jego z d. 22 Sierpnia 1589 pisany z Wenden do kardynała Mon-talto o wielkich spustoszeniach Inflant przez Moskwę i o ukaraniu buntu w Rydze. Dwa następne listy do tegoż z Warszawy z d. 18 Marca 1590 i z d. 16 Lipca donoszą także o położeniu Inflant, że do nich drze się Moskwa i Szwecyja (Turgieniew Hist. Russ. monim. II). Podczas kiedy bawił w Polsce, kościół jego nea-politański był narażony na złość jakiegoś Karola Baldino, za uwolnienie kościoła od tej klęski dziękuje Montaltowi (w Maju 1589). W końcu następnego r. 1590 wracał zadłużony do ojczyzny. Prowadził w Polsce życie kosztowne, według godności i urodzenia, ile gdy brał pensyi od papieża tylko 300 dukatów miesięcznie, z powodu, że miał dochody arcybiskupstwa i dobra rodzinne. Tymczasem Annibal przebrał wszelką miarę i wydawał miesięcznie 2000 dukatów. Majątek tedy strwonił, długi zaciągnął, za które brat jego Ferdynand książę di Termoli dał porękę. Grzegorz XIV chciał go wtedy przyozdobić purpurą kardynalską, ile że ciągle się naprzykrzał o to Maxymilijan i drudzy arcyksiążęta, ale umarł: następcy zaś nie przyszło do tego, gdy Annibal sam zakończył życie w Neapolu 2 Września 1595 r. Poważny u siebie w katedrze, uprzejmy, grzeczny; uczony wspierał uczonych. Często odbywał wizyty kościelne, które dziś skarbem są historyi. Zaprowadził w katedrze swej tygodniowe konferencyje plebanów i spowiedników stolicy dla tłómaczenia tak zwanych „casus conscientiae.“ Katedrę utrzymywał porządnie. Jeszcze za pobytu swego w Polsce zbudował sobie w niej grobowiec marmurowy (w Grudniu 1588). Zycie jego opisał Bartłomiej Chioca-rello w żywotach arcybiskupów neapolitańskich, drukowanych w r. 1643. Listy zaś jego, które wydał Przeździecki, znalazły się w biblijotece Brancacciana w Neapolu; pierwszy z dnia 23 Listopada 1586, ostatni w tym zbiorze jak mówiliśmy z dnia 29 Maja 1589 r. Przeździecki nie wszystkie wszelako drukował, ale co ważniejsze to jest te które miały interes dla naszej historyi. O tém wydaniu artykuł w Dzienniku Warszawskim 1852 Nr. Akt jego nuncyjatury posiadamy w metryce koronnej królestwa, jeden tylko bardzo szczupły wolumen, składający się z 85 kart in folio zapisanych, nieoprawny, na początku w części po brzegach uszkodzony. Wolumen ten zawiera tylko czynności z jednego r. 1587. Poniedziałki, środy i piątki uuncyjusz przeznaczał na czynności urzędowe, zastępował go w razie potrzeby Bernard Stefanuccio audytor generalny, kleryk todeński. Ostatnia sprawa pod datą 24 Października 1587 r. odbywała się w Bodzencinie. Przeździecki chce nuncyjusza tego zasłonić od odpowiedzialności za czyny namiętne, ale oprócz wielu świadectw spółczesnych, których i w listach niebrak sam Solikowski mówi o jego arcyaustryjackiém usposobieniu. Jul. B.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Bartoszewicz.