Epilog (Lange)
Błogosławione niech będą imiona wszystkich kobiet, przez które cierpiałem. Błogosławione niech będą imiona tych, które kochałem — i tych, które mnie kochały — i tych, które dobre były dla mnie.
Pocałunki stracone na zawsze!
Pocałunki zakazane!
Pocałunki zatrute! wszystkie te pocałunki — złe i dobre — wspominam jako życia mojego najbarwniejsze kwiaty.
Wygnany poza koło żyjących, umarły pośród żywych — osamotniony jak ten, który został wyklęty — przebaczam wszystkim i sam o przebaczenie błagam.
Nigdy dość nisko głowy nie uchylisz przed kobietą, nigdy dość pobożnie nie uklękniesz przed nią, bo nie wiesz — ile Boga jest w jej anielstwie.
Nigdy nie śmiej bluźnić przeciw niej, bo nie wiesz ile świętości jest w jej kłamstwie — i grzechu.
Błogosławione niech będzie anielstwo kobiety — i jej grzech — i jej kłamstwo.
Straszną i tajemniczą jest jej potęga.
Rozemknęły się kielichy róż — zakwitły bzy — majowe słońce ozłociło runie wiosenne. Soki życia trysnęły — świat miłością dysze.
Nie mów, że motyl goni motyla, że pyły kwiecia tęsknią ku sobie, że gołąb całuje gołębicę, że pieszczochy łąk — źrebięta dojrzały do pragnień miłosnych; że dziewczęta okiem płomiennem i uśmiechem różowym chłopców do uściśnień nęcą.
Śnieżne szaty ślubne przywdziały brzozy; sokory zakwitły rozłożystemi konary; klon szumi biało-nakrapianym liściem i duma o odrodzonem życia pragnieniu.
Nie mów tego! Motyl i gołębica, źrebięta i dziewczyny — to jedna dusza — jedna potęga całej natury.
Nieśmiertelna Ewa w milionie kształtów.
Duch niewieści — który trwa wiekuiście, w całym łańcuchu bytu.
Jeden i jedyny.
Straszną i tajemniczą jest jej potęga. Gołębica mści się za motyla, kobieta za kobietę.
Drżyj, bo nigdy nie poznasz, jaki tajemniczy związek istnieje między niemi.
Nie rospleciesz nigdy węzła, który łączy Ewę żyjącą i Ewę umarłą.
Ewę, która się rumieni w listkach róży; która szeleści w skrzydłach motyla; która dźwięczy w śpiewie gołębicy i w wesołem rżeniu młodej klaczy; i która faluje we wzruszonej piersi dziewczyny.
Nie odgadniesz nigdy, jakim węzłem mistycznym połączone są kobiety na wszystkich kresach globu ziemskiego.
Zawsze ta sama. Jedna i jedyna.
Jedna drugą dopełnia — jedna mści się za drugą.
Nieśmiertelna Ewa — wiekuisty duch niewieści, Bożą wolą do bytu powołany — i rozlany w całej naturze, jako treść, która łączy jej rospierzchłe twory jednym łańcuchem miłości.
Biada tym, którzy zasłużyli na jej gniew i jej zemstę!
Biada stuleciu, która kochać nie umie!
Kaźń boża nad niemi — i wyklęci są — i poza koło ludzkie wygnani.
Pocałunki stracone na zawsze!
Pocałunki zakazane!
Pocałunki zatrute! zbudźcie się w mojej pamięci, jak pamięć białej chustki, którą powiewała moja Ewa, kiedym ją żegnał poraz ostatni...
Błogosławione niech będą imiona wszystkich kobiet, które kochałem.
I tych, które mnie kochały — i które dobre były dla mnie!
I tych, które mi przyniosły cierpienie — i ból — i wygnanie!...
(Epilog niniejszy stanowi prolog do Powieści).
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.