[119]DO MECENASA.
I.
Ibis Liburnis inter alta navium.
Na Liburynkach lekkich chęć cię bierze
Przeciw okrętom, wyniosłym jak wieże,
Robić z Cezarem wojenną wyprawę
I z nim podzielać sławę lub niesławę.
Mnie zaś, któremu słodkie tylko z tobą
Życie; bez ciebie staje się żałobą —
Na miłe wczasy wola twa wskazuje,
Gdyż li przy tobie przyjemność ich czuję!
Jażbym to nie zniósł trudów jak przystoi
Na męża, co się niczego nie boi?
Zniosę i mężnie: przez alpejskie szczyty
Nawet przez Kaukaz przejdę nieużyty,
[120]
I do dalekiej zachodniej zatoki
Pójdę za tobą wciąż równemi kroki.
Pytasz: pożytek, pomoc będzie jaka
Od tak wątłego jak ja nieboraka?
Lecz w twem pobliżu zmniejszy się i trwoga
Dla rozłączonych zawsze taka sroga.
Podobnie ptaszka póki jest z pisklęty
Mniej się już lęka o węże — natręty,
Niż gdy od gniazdka daleko odleci —
Choć wie, że słaba nie obroni dzieci.
Chętniebym z tobą szedł w ten bój, jak w inny;
Za dobrodziejstwa tylem ci powinny.
Nie, żeby więcej par przybyło wołków
Do moich pługów i więcej pachołków;
Nie, żeby trzody, nim przyjdą upały
Zamiast w Kalabrach, w Lukach się pasały;
Nie, żebym willą o jasnych marmurach,
Błyszczał w cyrcejskich Tuskulanu murach —
Dość, i zawiele mam już z twej szczodroty;
Cóżby mi więcej dał, nawet skarb złoty?
Chyba, jak Chremes w ziemiębym go wkopał,
Lub jak utracyusz, przejadł i przeżłopał.