[52]Epoka.
Ćmi mi oczy zadziwione
Świetny blask epoki naszej,
Gorączkowy pośpiech wieku
Niemal nerwy moje straszy.
Pośród wszystkich dziedzin życia
Nowe hasła brzmią rozgłośnie;
Zastęp wiedzy pracowników,
Jak po deszczu grzyby — rośnie.
Śród milczących puszcz odwiecznych
Brzmi zwycięzki huk topora;
I kominów las powstaje
Tam, gdzie nic nie było wczora.
Słychać wszędy warkot maszyn,
I rozwiane w dumne wstęgi
Dymy fabryk się unoszą,
Zaciemniając nieb okręgi.
[53]
Zapas bogactw pysznie wzrasta
Po pod rąk bezmierną rzeszą;
I natury ślepe siły
W jarzmo ludzkich usług spieszą.
Niezliczoną moc ideek
Światłe mózgi płodzą co dnia;
I brak głupców doskonałych
Mógłby zdziwić aż przechodnia!
W milion piersi swe iskierki
Śle poezyi ogień święty,
Więc na każdym kroku spotkasz
Talenciki i talenty.
Tylko brak tych wielkich ludzi,
Co jak słońce ziemi świecą,
I tych wielkich idej, które
W bezmiar jako gwiazdy lecą…
I na świetnej kanwie czasu
Rwie się ciągle złota przędza,
Bo swój haft ponury, ciemny
Tka, jak dawniej, stara nędza!